Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od dobrego prezydenta wymaga się więcej [Komentarz]

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Panie prezydencie Biedroń, jako mieszkaniec Słupska z trzydziestoletnim stażem, który przez te lata przygląda się systematycznie życiu społecznemu miasta, muszę przyznać, że jest pan dość wyjątkowy na tle swoich poprzedników.

Po dwóch latach pana rządów nie będę ukrywał, że w 2014 roku na pana głosowałem. Postawiłem na człowieka z zewnątrz, choć nie bez wewnętrznych wahań. Zdecydowałem się na to, gdy na kilka godzin przed wyborami powiedział pan, że pana konkurencji już dzielą się stanowiskami, choć słupszczanie jeszcze nie zdecydowali, kogo wybiorą.

Zdawałem sobie wtedy sprawę w jak krytycznym położeniu znajduje się nasze miasto po długoletnich rządach Macieja Kobylińskiego, który publicznie mówił, że żałuje, że jeszcze bardziej nie zadłużył miasta. Wiedziałem, że miastu jest potrzebny ktoś, kto nie będzie kontynuował starych układów i popchnie miasto w nowym, lepszym kierunku.

Choć bałem się, że za pana rządów przez miasto będą chodzić parady równości, a pan będzie walczącym ateistą (na razie przesadził pan tylko w kwestii portretu Jana Pawła II), to jednak zaryzykowałem. I nie żałuję!

Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że szybko okazało się, że jest pan ulubieńcem centralnych mediów, w które - co drażni coraz więcej osób - z różnych powodów lubią pana lansować, ale dzięki temu nie tylko cała Polska, ale i spora część świata dowiedziała się, gdzie leży Słupsk. Takich możliwości i umiejętności nie miał żaden z dotychczasowych prezydentów miasta, a to w pewnym stopniu łechce próżność wielu słupszczan. Moją też.

Poza tym zdaję sobie sprawę, że gdyby nie ta zmasowana reklama, która trwa cały czas, to Słupsk nie zyskałby przychylności wielu osób, włącznie z przychylnością premier Ewy Kopacz, które zgodziły się na to, aby realizować w Słupsku swoje mniejsze lub większe projekty. Pierwsze z brzegu przykłady to tegoroczna choinka na Starym Rynku, cieszące młodszych i starszych lodowisko przed ratuszem czy 5 tysięcy żarówek ledowych od Ikei.

Zgoda, to zwykle to symboliczne gesty, za którymi kryją się małe pieniądze albo akcje promocyjne. Jednak gdyby nie prezydent Biedroń, to być może w ogóle by ich nie było albo trafiłyby do innych miast, a w przypadku Słupska, którego zadłużenie grubo przekracza 200 milionów złotych, każda forma pozyskiwania pieniędzy i fajnych projektów się liczy.

Po drugie: doceniam pana otwartość na ludzi. Po wielu przykrych doświadczeniach z pana poprzednikiem, włącznie ze sprawą sądową, zdaję sobie sprawę, że prezydent miasta wcale nie musi mówić tyle mieszkańcom, jak pan to robi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że spora część pana wystąpień ma charakter propagandowy i służy realizacji idei, które wyznaje otaczające pana środowisko, ale duża część z pańskich zapowiedzi, obietnic i propozycji jednak nie pozostaje w sferze słów, ale już weszła, wchodzi lub - ciągle mam nadzieję - wejdzie w etap realizacji.

Dlatego doceniam, że nie tylko próbuje pan obniżyć zadłużenie miasta, tnie wydatki, poprawia komunalną infrastrukturę i remontuje miejski zasób mieszkaniowy, a przede wszystkim przygotowuje miasto do kolejnych inwestycji, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jeśli w najbliższych latach nie pozyskamy istotnych funduszy europejskich, to później już ich nie będzie. Oczywiście te działania jednych denerwują, bo przy okazji pozbawił pan ich miejsca pracy albo zabrał pan pieniądze, na które liczyli, ale z tym zawsze trzeba się liczyć.

Są też i tacy, którzy liczyli na bardziej zdecydowane i radykalniejsze działania oczyszczające, ale zawsze musimy dokonywać wyboru, bo w końcu żyjemy w realnym społeczeństwie z jego obawami, interesami i nadziejami.

Po trzecie: niewątpliwie ożywił pan miasto. Co prawda Słupsk zawsze był miastem, w którym sporo się działo, ale od pewnego czasu czuć świeżą energię i w oczy rzucają się przedsięwzięcia, których kiedyś nie było. Bez dwóch zdań sukcesem jest wielkie zaangażowanie ludzi, którzy walczą o realizację swoich pomysłów w ramach budżetu partycypacyjnego. Za sukces uważam także uspołecznienie podejmowania ważnych lub nowych projektów, które często nabierają kształtu w ramach różnych rad powołanych przez pana, choć pewnie część racji mają i ci, którzy twierdzą, że część z nich ma charakter fasadowy i niewiele wnosi w życie społeczne miasta. Tu jednak zawsze można zapytać, dlaczego ci, którzy to widzą, nie próbują wymusić realizacji tego, co według nich jest potrzebne.

Są jednak i większe zastrzeżenia. Sam należę do tej grupy słupszczan, którzy uważali i uważają, że uda się panu sprowadzić do miasta dużego inwestora, który zainwestuje tu spore pieniądze i ożywi miejscowy rynek pracy. To oczekiwanie nie zostało zrealizowane, więc nic dziwnego, że część słupszczan po cichu albo i głośno ma to panu za złe. Pan przekonuje, że to nie duży inwestor jest miastu potrzebny, ale zwiększenie jego atrakcyjności, aby młodzi nie wyjeżdżali , a ludzie z zewnątrz osiedlali się w Słupsku. To rzeczywiście też jest potrzebne. I dobrze, że pan to dostrzega.

Musi pan jednak pamiętać, że od dobrego prezydenta wymaga się więcej . Inna rzecz, że podniósł pan poprzeczkę i pana ewentualni konkurenci w walce o władzę w mieście, która zapewne się rozegra za 2 lata, będą musieli się wziąć ostro do roboty, aby zaproponować rozwiązania,które mogą porwać słupszczan i przechylić wyborczą szalę na ich stronę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza