PGK szuka prezesa, a ona stoi sobie obok [komentarz]

Kandydaci, których nie było zresztą zbyt wielu, najdelikatniej rzecz ujmując nie byli osobami dobrze predestynowanymi do tego stanowiska. Mnie dziwi co innego. O czym wspomniałem już przy okazji poprzedniej „elekcji” szefa PGK. Idealny prezes tej spółki już w niej spokojnie sobie pracuje. To Iwona Żytka, prokurent, czyli pełnomocnik zarządu, tej firmy.

Czytaj także: Konkurs na prezesa PGK w Słupsku nie został rozstrzygnięty

Każdy, kto ma choć minimum wiedzy o tym, co w PGK piszczy, dobrze wie, że to, iż to przedsiębiorstwo całkiem sensownie prosperuje, to zasługa przede wszystkim Iwony Żytki. Z tą elokwentną i kompetentną osobą rozmawiałem raz w życiu. Kilka lat temu. Aby pojąć co nieco o istocie gospodarki komunalnej. Byłem pod wielkim wrażeniem jej wiedzy i kompetencji. Taki awans w ramach własnych struktur osoby świetnie przygotowanej, to w każdej porządnej firmie czy korporacji rzecz bardzo cenna.

Czytaj także: Czworo kandydatów na stanowisko prezesa słupskiego PGK

W słupskim samorządzie nikt zdaje się tego nie dostrzegać. Będziemy więc wybierać zapewne kolejny raz prezesa PGK wśród osób, które wspomnianej Iwonie Żytce nie dorastają do pięt, jeśli chodzi o zarządzanie PGK. Rozumiem, że za poprzednich, kolejnych władz Słupska, często decydowały inne względy niż merytoryczne. Rozumiem, że Iwona Żytka to wie, i z tego powodu być może nie aspiruje do roli prezesa. Ale teraz rzekomo mamy nowe otwarcie. Wiem, że to, co tu piszę, może być dla wspomnianej pocałunkiem śmierci. No, ale wreszcie trzeba to było powiedzieć.

Krzysztof Nałęcz redaktor naczelny

Chcesz zobaczyć, jak redaktorzy komentują bieżące sprawy? Kliknij i przeczytaj opinie dziennikarzy gp24.

gp24