Tym razem z uczestnikami pielgrzymki przejechała blisko 2500 kilometrów. To była jej najdłuższa z dotychczasowych wypraw rowerowych, a na dodatek najbardziej zróżnicowana. O ile w kraju jechało się spokojnie, to w Czechach musiała się zmagać z jazdą pod wiatr, w Austrii wdrapywała się w deszczu i chłodzie na alpejskie szczyty, aby potem zjeżdżać z drżeniem serca bardzo stromymi drogami, a na koniec ostatnie etapy pokonywała w blisko 50-stopniowym upale.
- Łatwo nie było, bo tym razem jechałam bez męża, ale te trzy lipcowe tygodnie dały mi dużo radości i pozwoliły odetchnąć od codziennych problemów. W końcu jechałam w grupie sympatycznych osób. Na dodatek mogłam podziwiać niesamowite widoki, a i ważny dla mnie religijny kontekst tej pielgrzymki zapadł mi głęboko w pamięć. Zwłaszcza msza przy grobie Jana Pawła II w Watykanie - opowiada pani Jadwiga, na co dzień kierownik administracyjny w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 3 w Słupsku.
Wygrany rower zmienił życie
A do tego świetnie się sprawdził jej słowacki rower marki Author, zbudowany na licencji amerykańskiej, który kupiła 5 lat temu w Słupsku. - Mąż mi go dobrze przygotował do drogi, a ja nie chwyciłam ani jednej gumy - chwali się pani Ala, bo tak jest nazywana w domu i przez przyjaciół.
Jej drobna i sportowa sylwetka są bardzo mylące, bo nikt się nie spodziewa, że już za kilka lat zostanie emerytką. Tymczasem to właśnie urlopowe wyprawy rowerowe i weekendowe wycieczki na dwóch kółkach pozwalają jej zachować sprawność fizyczną i poprawiają samopoczucie, bo jak się fizycznie zmęczy w dobrym towarzystwie, to później czuje się o wiele lepiej.
- Zaczęło się przypadkowo. Dwanaście lat temu, gdy w czasie zakupów w naszym osiedlowym sklepie spożywczym wypełniłam kupon. Okazał się szczęśliwy, bo wygrałam rower. Wtedy zaczęłam na nim jeździć - wspomina pani Jadwiga.
Wkrótce, gdy ich dzieci zaczęły wyfruwać z domu, ta rekreacyjna rozrywka stała się jej wspólną przyjemnością z mężem Bogdanem. Przez pewien czas jeździli nawet na tandemie. Początkowo przecierali swoje rowerowe szlaki po najbliższej okolicy. Potem dołączyli do Klubu Rowerowego Słupia, z którym wyruszali na coraz dłuższe wyprawy. Na swoim koncie mają już kilka wypraw górskich i poza granice naszego kraju.
Pokonała szczyty i zjazdy w Alpach
- Jednak dopiero w tym roku, w czasie pielgrzymki, zaliczyłam tak wysokie i strome góry, że w Alpach musiałam parę kilometrów prowadzić rower, a nie na nim jechać - przyznaje pani Jadwiga. Choć była w pielgrzymkowej grupie rowerzystów najstarszą kobietą, to jednak wytrzymała wszystkie przeciwności, które stanęły na ich drodze.
- Najbardziej chyba zdziwiło mnie to, że w naszej grupie blisko połowę stanowiły kobiety. I trzymały się dzielnie - dodaje pani Jadwiga.
Pewnym ułatwieniem było to, że pielgrzymom towarzyszyły dwa samochody, które wiozły nie tylko kuchnię, ale także bagaże i namioty.
- Zwykle rower jest bardzo obciążony tymi wszystkimi niezbędnymi pakunkami. Gdybyśmy musieli je wieźć na rowerach w Alpach, to nie wiem, czy bym sobie poradziła - zastanawia się pani Jadwiga.
Mimo to nadal ma ochotę na rowerowe wyprawy, a kiedy na zakończenie pielgrzymki usłyszała od ks. Tomasza Rody z kościoła św. Jana Kantego, który ją przygotował i prowadził, że w przyszłym roku chciałby pojechać na rowerach do Lourdes, to pomyślała, że to bardzo ciekawy pomysł. - Jak zdrowie pozwoli, będę się do niej przygotowywać - zapowiada.
Piękne widoki i nowi ludzie
Teraz natomiast od czasu do czasu lubi powspominać z mężem już minione wyprawy, które utrwalili na setkach zdjęć przechowywanych w domowym komputerze. A powodów do wspomnień jest wiele, bo rowerami jeździli już po Litwie, byli na nich na Ukrainie, a także dojechali do Flensburga w Niemczech oraz odwiedzili Danię i Szwecję.
- Takie podróże rowerowe po Europie co prawda wymagają poświęcenia sporo czasu, ale z roweru zobaczy się więcej niż podczas jazdy pędzącym samochodem lub autokarem - uważa pani Jadwiga. Poza tym to świetna okazja do poznawania nowych miejsc i ciekawych ludzi.
- Spaliśmy już przez kilka nocy na Litwie w katakumbach. na Ukrainie usłyszeliśmy, że nas nie ubiją, a we Flensburgu zostaliśmy tak dobrze ugoszczeni, że aż było nam głupio. Z kolei w Kopenhadze spotkaliśmy się nawet z ambasadorem naszego kraju - wylicza pan Bogdan.
Tak długie wyprawy wymagają zaprawy. Dlatego pani Jadwiga jeździ na rowerze przez cały rok, bez względu na pogodę. Nie zawsze kończy się to dobrze.
- W styczniu 2011roku, jadąc jezdnią, która nie była pokryta śniegiem, wpadłam w poślizg i upadłam. Nie poddałam się. Podniosłam się i po chwili wsiadłam na rower. Jechałam nim dalej, a wtedy nagle znów mnie zmiotło z drogi. Zdecydowała o tym niewidoczna łata lodu. Tym razem tak mnie zarzuciło, że musiałam wrócić do domu - relacjonuje pani Jadwiga.
Spadła z roweru i nadal jeździ
Choć lekarz uznał, że na pewno nic się nie stało, to po kilku dniach prześwietlenie wykazało podwójne złamanie kręgosłupa.
- Nosiłam gorset jewtta i sznurówkę, ale nie otrzymałam L4, więc cały czas pracowałam. Po trzech miesiącach chodzenia w gorsecie, zaczęłam uprawiać sport. Rozpoczęłam od dość długich spacerów, po czym dołączyłam nordic walking, orbitek no i jeszcze jeździłam na biegówkach, jeśli był śnieg - wylicza pani Jadwiga.
Chodząc jeszcze w sznurówce, postanowiła sprawdzić swoje umiejętności, bo w Słupsku akurat były zawody w nordic walking. Wystartowała na dystansie na 10 km. Pokonała go w godzinę i 7 minut. Zdobyła srebrny medal. Zachęcona takim obrotem sprawy wystartowała jeszcze na dystansie na 5 km i też zdobyła srebrny medal.
- Chcę przez to powiedzieć, że warto walczyć o siebie i swoje pasje i nie poddawać się. Bólu nikt mi nie odbierze, a użalanie się nad sobą daleko nie zaprowadzi - dodaje.
Wskutek wypadku na rowerze nie jeździła 16 miesięcy. Dopiero w tym roku w maju wsiadła na niego z powrotem, a w lipcu wyruszyła na pielgrzymkę do Rzymu.
- Podczas pielgrzymki spotkałam piękną dziewczynę, zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Była studentką trzeciego roku medycyny. Bardzo fajnie się z nią rozmawiało. Moim zdaniem na pewno będzie świetnym lekarzem. Opowiedziałam jej o moim wypadku, a ona powiedziała, że będę dla niej wzorem, żeby się nie poddawać. Jestem tą opinią podbudowana - zdradza pani Jadwiga. Kończąc rozmowę, prosi o to, aby wszystkich uczestników pielgrzymki pozdrowić, bo spotkała wtedy na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi, którzy zostaną w jej pamięci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody