MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płetwonurkowie dopiszą historię

Andrzej Radajewski Źródła: Przemysław Federowicz, Niemiecki lotniskowiec "Graf Zeppelin", cz. I, II www.okretywojenne.pl www.unter
1937 rok: Wodowanie lotniskowca stało się wielkim wydarzeniem – obserwował je sam wódz III Rzeszy.
1937 rok: Wodowanie lotniskowca stało się wielkim wydarzeniem – obserwował je sam wódz III Rzeszy.
Najpierw były tylko podejrzenia, teraz jest już pewność: kolos, który leży na dnie Bałtyku, to wrak jedynego, hitlerowskiego lotniskowca Graf Zeppelin. Ponoć wtajemniczeni wiedzieli już wcześniej, że jest on w tym miejscu.

Odnalezienie wraku Grafa Zeppelina - jedynego, nigdy nieukończonego hitlerowskiego lotniskowca - uznano za sensację. Poszukiwano go prawie od 60 lat.
28 grudnia 1936 roku w stoczni Deutsche Werke w Kilonii położono stępkę pod budowę pierwszego niemieckiego lotniskowca. Na jego wodowanie w 1938 roku przyjechał sam Adolf Hitler i Herman Goering. A matką chrzestną została hrabina Hella v. Brandenstein-Zeppelin, córka projektanta słynnego statku powietrznego. I właśnie na jego cześć okrętowi nadano nazwę Graf Zeppelin. Hitlerowcy planowali, że będzie jednym z czterech lotniskowców, które wzmocnią niemiecką marynarkę wojenną.
Załoga miała liczyć około 1600 marynarzy i 300 żołnierzy personelu lotniczego, na pokładzie planowano umieszczenie 10 samolotów myśliwskich Messerschmidt, 18 rozpoznawczo-torpedowych Fieseler i 13 bombowych Junkersów.
Wybuch II wojny światowej spowolnił prace nad Grafem. W tym czasie okręt był już gotowy w 85 procentach, ale z powodu zagrożenia bombowego Niemcy nie mogli ukończyć go tak jak chcieli, w 1940 roku. Holowali gotowy niemal statek wzdłuż brzegu morskiego - z Kilonii do Gdyni, stamtąd do Szczecina, z powrotem do Gdyni... I tak upłynęły pierwsze lata wojny. A gdy w 1943 roku Hitler rozkazał zdemontować uzbrojenie ze wszystkich okrętów i przenieść je na ląd, w stoczni szczecińskiej rozpoczęto demontaż Grafa. Pod koniec wojny, nie chcąc oddać lotniskowca w ręce Sowietów, Niemcy zatopili go w szczecińskim porcie. W 1946 roku Rosjanie podnieśli go z dna Bałtyku i odholowali do Świnoujścia, aby mieć obiekt ćwiczeń dla bombowców i kutrów torpedowych. Co się działo z nim później - nie bardzo wiadomo.
Według jednej z wersji - do katastrofy Grafu miało dojść koło wyspy Bornholm. Była też plotka, że spoczął na dnie morza na północ od Świnoujścia, gdzie Rosjanie mieli poligon wojskowy.
Przez kilkadziesiąt lat los hitlerowskiego lotniskowca nurtował fachowców badających morskie dno i rozpalał wyobraźnię wielbicieli morskich pamiątek.
Nieoczekiwanie, 12 lipca podczas badań głębokości wód Służby Geotechniki i Radiogeodezji Petrobalticu (przedsiębiorstwo eksploatujące złoża ropy i gazu) ujawniły, że w pobliżu Morskiej Kopalni Ropy Naftowej na głębokości 84 metrów spoczywa jakiś obiekt mający 250 metrów długości. Wrak zlokalizowano w odległości 30 mil morskich (ok. 60 kilometrów) od Władysławowa i 17 mil na północny wschód od Łeby. Już wtedy zrodziły się podejrzenia, że to kadłub Grafa. Szybko w pobliże wraku wyruszył okręt hydrograficzny Marynarki Wojennej ORP "Arctowski". Wyniki precyzyjnych badań przeprowadzonych przy pomocy echosondy, sonaru holowanego (to urządzenie przekazuje zdjęcie badanego podwodnego obiektu) oraz wyposażonego w kamerę wideo i reflektory zdalnie sterowanego pojazdu potwierdziły niezbicie: to wrak Grafa Zeppelina.

Więcej w Magazynie na str. 23

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza