MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po pół wieku samochody są znów nowe

Piotr Pasikowski
Potrzeba dużej fantazji, aby przez zardzewiałe blachy wyobrazić sobie klasyczne kształty sportowego wozu sprzed pięćdziesięciu lat
Potrzeba dużej fantazji, aby przez zardzewiałe blachy wyobrazić sobie klasyczne kształty sportowego wozu sprzed pięćdziesięciu lat
Wyremontowany austin healey wygląda jak spod igły: wszystko działa i lśni
Znów pomknie po autostradach. Stary austin jest jak nowy
Znów pomknie
po autostradach. Stary austin jest jak nowy Zdjęcia: Przemysław Gryń

Znów pomknie
po autostradach. Stary austin jest jak nowy
(fot. Zdjęcia: Przemysław Gryń)

W warsztacie pod Dygowem stoją trzy prawie pięćdziesięcioletnie austiny w różnej fazie remontu, choć kto inny może by powiedział: w różnej fazie rozkładu. Jeden niedawno wywleczony z rozlatującej się stodoły pod Berlinem, ledwo tknięty szlifierką. Czeka go jeszcze wycinanie starych blach i dokładanie nowych oraz cała masa innych zabiegów, ale jest najstarszy i będzie najpiękniejszy. Ręce lakierników zadbają o każdy szczegół , łącznie z chromowaniem szprych. Drugi wóz znajduje się już na etapie uzupełniania ubytków.
Trzeci.... O, ten to naprawdę cacko! Kolor, na nim kilka warstw lakieru bezbarwnego. Lśnią galwanizowane w Koszalinie śrubki, nakrętki, lusterka, ramki zegarów i kloszy. Silnik odpala i pięknie gulgocze. Działają światła, kierunkowskazy i wskaźniki. Po założeniu brezentowego dachu nie widać nawet braku siedzeń i tapicerki, ale to zostanie dołożone już w Niemczech. W czerwcu można będzie wsiadać i jechać, rozpędzając się do prawie dwustu na godzinę. U nas obowiązują ograniczenia prędkości.
Już pół wieku temu austiny healey miały niektóre blachy aluminiowe, czyli praktycznie niezniszczalne. Niemiec, u którego ostatnio remontowane auta stały, miał rodziców rozmiłowanych w tej marce, dlatego zgromadzili aż trzy. Jeden został dostosowany do regulaminu wyścigów: przestrzeń dla pasażera
i kierowcy wzmocniono kratownicą z rur, co trochę go oszpeciło.
Austiny z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych (a w drodze są już jaguary i alfy romeo jeszcze starsze, prawdziwe oldtimery) przejeżdżają przez granicę polsko-niemiecką na lawetach, ale podlegają innym przepisom niż współczesny złom. Artur Musiałowski, właściciel lakierni, ma już przetarte ścieżki pomiędzy Urzędem Celnym i Urzędem Skarbowym, a to dla niego połowa sukcesu. - Mnóstwo jest spraw papierkowych, ale mnie już znają, wiedzą że zajmuję się profesjonalnie renowacją aut. Mają do mnie zaufanie, nie muszę się na każdym kroku uwiarygodniać - mówi. Do kraju, z którego samochody pochodzą, ma wrócić wszystko, co z nich usunięto podczas remontów, czyli oleje, kawałki zardzewiałych blach, opony. Oczywiście, żaden celnik by tego dokładnie nie sprawdził, ale solidne warsztaty spełniają te wymogi.
Niemiecki handlarz starych samochodów nawiązał kontakt z lakiernią pod Dygowem, blisko Kołobrzegu, gdy szukał dobrych fachowców za niewielkie pieniądze.
- Mógłbym zażyczyć sobie kwoty proporcjonalnej do wartości samochodu, ale przywracanie świetności pięknym starym wozom traktuję jako hobby. Zarabiam na nich mniej niż na remontach współczesnych samochodów - mówi lakiernik. Jaguar po remoncie może być wart nawet sto tysięcy euro.
Zadziwiająco układają się "drogi" części zamiennych do Dygowa. Na ogół przyjeżdżają z Anglii, ale jeden tylny błotnik pochodzi z Australii, drugi z Hiszpanii.
- Ktoś w Hiszpanii kupił starą fabryczną prasę do wyciskania błotników. Teraz oferuje się w katalogach i wysyła je na cały świat Tak jak ja ratuję te samochody, tak ktoś ratuje matryce i inne maszyny - słyszymy od A. Musiałowskie-go.
Bardzo dużo elementów jest oryginalnych, pozostałe dokłada się także jako oryginalne, ale nowe. Podróbki? W ostateczności korzysta się również z takich elementów. Bo inaczej nie będzie samochodu.

Stare samochody ocenia się w skali od 1 do 6.

- 1 - to fabrycznie nowy, gdy właściciel więcej go konserwował niż używał.
- 2 - idealny stan, powyżej 85 procent części oryginalnych,
- 3 - silnik pracuje, ale może nie jechać, ślady rdzy, liczne dziury, mogą nie działać światła i hamulce,
- 4 - silnik nie działa , ale ma koła, brakuje wielu innych elementów,
- 5 - szkielet bez szyb, świateł,
- 6 - to trochę więcej niż garstka rdzy. Z lakierni Artura Musiałowskiego w Dygowie wychodzą auta na 2 z minusem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza