Na razie wytypowane są trzy psy. Najmłodszy to Jogi.
- Jogiego przyniósł do straży miejskiej lęborczanin. Tymczasowo zaopiekowała się nim jedna z naszych wolontariuszek. Pies był strachliwy, nie dał się wziąć na ręce. Widać po nim, że był psem bitym przez właścicieli - mówi Agnieszka Śpiewak z lęborskiego oddziału Animals.
Właśnie do takich skrzywdzonych przez ludzi zwierząt, jak Jogi los się teraz uśmiechnie. Od tego miesiąca zwierzaki z Lęborka mogą być adoptowane także w Niemczech. W akcji pośredniczy niemiecka Fundacja Arche 90 "Polskie psy w potrzebie". Do Lęborka fundacja trafiła poprzez schronisko w Dąbrówce, także prowadzone przez działaczki Animalsów.
- Zwierzęta w przytulisku były w bardzo złym stanie. Dzięki pomocy fundacji udało nam się przejąć schronisko - mówi Patrycja Zielińska ze schroniska w Dąbrówce.
- Fundacja pomaga zwierzętom najbardziej skrzywdzonym: sparaliżowanym, schorowanym, starszym. Takim, które mało kto by w Polsce zaadoptował. Dzięki Arche trafiają one do nowych właścicieli do Niemiec - dodaje.
Działaczki Animals podkreślają, że zagraniczne adopcje to wielka szansa dla skrzywdzonych czy chorych zwierzaków.
- Tam są większe możliwości leczenia dla zwierząt chorych czy niepełnosprawnych. Poza tym u nas znalezienie domu dla psa starszego to duży problem, ludzie niechętnie biorą też czworonogi, które uważają za mniej urodziwe. Tam świadomość społeczna jest większa - mówi Agnieszka Śpiewak z lęborskiego oddziału Animals.
Teraz psy znajdujące się pod opieką lęborskiej organizacji będą miały szansę zamieszkać w Niemczech. W tej chwili trzy z nich mają wyrabiane paszporty.
- Pies będzie posiadał tzw. pet passport, w którym są opisane wszystkie jego podstawowe dane, łącznie z miejscem na zdjęcie. Psy zostaną także zaszczepione, będą miały także czipy - wyjaśnia Patrycja Zielińska. Jogi czeka na potrzebne dokumenty.
- Jego zdjęcie zostało umieszczone na stronie fundacji i jeśli tylko Jogi komuś się spodoba, to pojedzie do Niemiec - mówi Agnieszka Śpiewak.
Bursztyn
- Losy psów, które od nas wyjechały, śledzimy na bieżąco. Oglądamy ich zdjęcia, filmiki z nimi na You Tube. Wiemy, że trafiły w dobre ręce - mówi Patrycja Zielińska i dodaje, że najbardziej cieszą ją losy Bursztyna.
- To był pies przywieziony z Ostródy. Był w połowie sparaliżowany, ciągnął za sobą po ziemi tylne łapy. Nie było z nim dobrze. Teraz Bursztyn jest u swoich nowych właścicieli. Przeszedł już kilka operacji. Porusza się na specjalnym wózeczku. Jest w trakcie rehabilitacji. - O to nam właśnie chodzi, żeby nasi niechciani podopieczni, którzy nierzadko czekają latami, znaleźli w końcu nowy dom - mówi Agnieszka Śpiewak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?