W kolejce do toi toi, przy olbrzymich umywalniach, na warsztatach gry na harmonijce czy gitarze. Także na spotkaniu z byłym ministrem finansów Leszkiem Balcerowiczem goszczącym w towarzyszącej Woodstockowi Akademii Sztuk Przepięknych. Niestety, ani jeden zespół ze Słupska nie pojawił się na scenach muzycznych.
- Byłem tu po raz pierwszy i było rewelacyjnie - mówi 19-letni Jan Kuriańczyk, student filozofii.
Przyjaciółka Jana - Magdalena Sasiuk - po raz drugi przekonała rodziców, żeby zgodzili się na jej wyjazd do Kostrzyna.
- Wzięliśmy ze sobą niewiele ubrań, ale mnóstwo jedzenia. I nie mieliśmy czasu, żeby przygotować choćby kanapkę, bo było wiele atrakcji - mówi Magda.
- Nareszcie mogłam się wyszaleć - dodaje Ewelina.
- Na co dzień pracuję w poważnej firmie, a na te dwa dni ubrałam trepy i bojówki i po prostu byłam sobą.
Trzech chłopaków ze Słupska dbało o zdrowie i dobre samopoczucie woodstockowiczów. Po kilkanaście godzin na dobę dyżurowali w Pokojowym Patrolu.
- Mieliśmy patrole w terenie, chodziliśmy między namiotami albo dyżurowaliśmy w szpitalu polowym - opowiada Kamil Nagórek. - Nikomu nic poważnego się nie stało. Cuciliśmy jedynie kilku chłopaków, którzy wypili za dużo piwa, ale przede wszystkim wyciągałem drzazgi i opatrywałem otarcia. To wyjątkowo spokojny Przystanek Woodstock, mimo że był najdłuższy, bo trwał przecież aż cztery dni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?