Ciężki chleb na misji
Major Marek Niewiadomski zastępca szefa PKW, był również podczas III zmiany w Iraku.
- Dla mnie Afganistan był cięższy niż Irak - wyjawia major Niewiadomski. - Za pierwszym razem nie zdawałem sobie sprawy do końca na czym ten misyjny chleb polega.
Większość saperów podkreśla, że w Afganistanie było ciężko. Mieli ciężką zimę z mrozami do 25 stopni. Budowali drogi w bazie Bagram, budowali mosty i przepusty, i co najważniejsze rozminowywali teren.
- Liczba tego co unieszkodliwiliśmy duża nie jest - tłumaczy zastępca dowódcy PKW. - Ale o rozmiarach pracy świadczy trud, który włożyli w to żołnierze.
Z nożem do miny
- Ziemia twarda jak beton - mówią o afgańskim gruncie saperzy. - Saperki nie wbijesz.
Byli dobrze wyposażeni, ale na tamtejsze niewybuchy musieli znaleźć własne sposoby.
- Kupiliśmy noże i nimi pracowaliśmy - wspomina plutonowy Maciej Kowalski. - Najpierw wykrywacz, a potem nożami nakłuwaliśmy ziemię, odkrywaliśmy miny.
Potem trotyl, lont i detonacja miny.
Przywiózł ich całych
Dowódca kontyngentu w Afganistanie, który odpowiadał za ponad setkę żołnierzy, nie krył wczoraj wzruszenia, kiedy żegnał się z żołnierzami. Przywiózł ich całych i zdrowych do domów, sam dostał awans do Elbląga.
- Każdy dowódca, który jedzie na misję, chce wszystkich przywieźć. Było ciężko, niebezpiecznie. Były ataki rakietowe, na szczęście nieskuteczne, ale mieliśmy świadomość, że któryś może trafić, że ktoś do nas strzela - mówi podpułkownik Piotr Sołomonow.
Najgorsza była śmierć
Nasi na misji
Obecnie Polscy żołnierze służą w Afganistanie w misji Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) za którą stoi NATO. W najbliższym czasie w Afganistanie ma być 1200 polskich żołnierzy. Z końcem maja polskie jednostki mają uzyskać pełną gotowość bojową. Polski kontyngent ma stacjonować w Mazer-e-Sharif na północy, w Bagram na wschodzie, w Kandaharze na południu. Z kolei w Kabulu są od kilku miesięcy oficerowie Wielonarodowego Korpusu Północ Wschód ze Szczecina. Udział polskich żołnierzy w ISAF ma kosztować ok. 300 mln zł, z czego 130 mln to wydatki na sprzęt.
Co wszystkim zapadło w pamięć? Główna ulica w bazie, w której stacjonowali i samochód typu pick up z trumną zabitego żołnierza na pace, przykrytą flagą.
- Oddawaliśmy honory, każdego z nas mogło to spotkać - przyznał jeden z żołnierzy.
Droga nazywa się Disney Drive, od nazwiska pierwszego żołnierza, który zginął na niej w Bagram.
- Widziałem sześć takich ceremonii - tłumaczy plutonowy Maciej Kowalski. - Człowiek tam stał i zastanawiał się: co tu robię?
W Podjuchach już wiadomo, że saperzy przewidziani są do kolejnego wyjazdu do Afganistanu w ciągu najbliższych miesięcy.
- Jest już bardzo wielu chętnych, deklarują chęć wyjazdu - mówi kapitan Mirosław Smoter z 5. PI.
Wśród nich są ci, co byli już w Iraku, a także wrócili właśnie z Afganistanu.
- Mógłbym wyjechać choćby dziś - deklaruje plutonowy Kowalski.
Teraz żołnierzy czekają urlopy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?