Przez korki autobus PKS z Ustki do Słupska mocno się spóźnia

- To już jakaś przesada. Ten autobus od dwóch tygodni nie przyjechał na przystanek punktualnie. Bywa, że ma nawet pół godziny opóźnienia - twierdzi nasz czytelnik, który codziennie jeździ PKS-em z Bydlina do Słupska.

- Ja kończę pracę o godzinie 16 i zawsze wracam do Słupska autobusem, który w Bydlinie powinien być o godzinie 16.12. Razem ze mną na przystanku stoją ludzie, którzy akurat jadą do pracy w Słupsku. Nie mają szansy zdążyć na czas. Czujemy się lekceważeni przez PKS, który obsługuje tę linię.

Przedstawiciel PKS-u nie zaprzecza, że do takiej sytuacji ostatnio dochodzi często.

- To wina wakacyjnych korków na trasie Słupsk-Ustka i w samych miastach - twierdzi Marek Zagalewski, rzecznik prasowy słupskiego PKS-u. - Z tym autobusem jest taki kłopot, że robi on pętlę - jedzie sprzed słupskiego Jantara przez miasto do Ustki i z powrotem. Wyjeżdża w godzinach szczytu i w ostatnim czasie 10-15 minutowe opóźnienie ma już dojeżdżając na przystanek przy al. Wojska Polskiego. Potem się ono tylko wydłuża. Na trasie taki duży pojazd nie może nadrobić zaległości, wyprzedzać innych pojazdów. Nawet jeśli kierowca nie robi postoju w Ustce, to kiedy wraca, w Bydlinie zdarza mu się mieć już półgodzinne opóźnienie.

Zdaniem Marka Zagalewskiego w wakacje nie ma na to rady. - Opóźnienie nie powstaje z naszej winy, jednak przepraszamy za to pasażerów. Mogę tylko zasugerować, aby ci, którym się spieszy do pracy, wychodzili na wcześniejszy autobus - dodaje rzecznik PKS-u.