MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa ze słupską pisarką Jolantą Nitkowską - Węglarz

Zbigniew Marecki
Jolanta Nitkowska-Węglarz wśród przedszkolaków z Przedszkola Miejskiego "Pod klonem" w Słupsku
Jolanta Nitkowska-Węglarz wśród przedszkolaków z Przedszkola Miejskiego "Pod klonem" w Słupsku Fot. Zbigniew Marecki
Z okazji poniedziałkowej promocji (15 czerwca) nowego zbioru baśni słupskiej pisarki Jolanty Nitkowskiej -Węglarz, która po godz. 17 odbędzie się w siedzibie miejskiej biblioteki przy ul. Grodzkiej, rozmawiamy z autorką o okolicznościach jego powstania.

Napisała Pani już kilka zbiorów baśni. Czym różnią się te z nowego tomu od poprzednich?
- Baśnie są pigułką kultury narodu i ja do niej ciągle wracam. Ta pigułka zawiera uniwersalny i ponadczasowy dla kultury europejskiej system wartości, w którym najważniejsze jest to, że dobro zawsze zwycięża zło, krzywda musi być ukarana, pracowitość i uczciwość nagrodzona, a sprawiedliwości musi się stać zadość. To kolejna intrygująca podróż, bowiem ciągle szukam wspólnych motywów tkwiących w wielu mieszających się kulturach, kompromisów między różnymi tradycjami, ożywiam pomorskie, nieznane w Polsce duchy i dzielę się z czytelnikami nadbałtyckim szacunkiem dla przyrody, pracowitością, mądrością, sprawiedliwością i życzliwością. Moim zdaniem "Wyprawa do Krainy Baśni" jest najbardziej uniwersalną z wydanych dotychczas zbiorów. Postanowiłam włączyć do niej trochę zwiastunów przygotowywanego przeze mnie od kilku lat zbioru magicznych historii, wędrujących wokół Morza Bałtyckiego. To żmudna praca i jeszcze daleko do jej zakończenia. Teraz pokazuję jakby próbki tego pomysłu. Ponadto znalazły się tutaj współczesne historyjki sprowokowane przez Muzeum Kultury Pomorza w Swołowie, także fantazje napisane dla przyjaciół oraz kilka moich ulubionych baśni, które poznała tylko malutka garstka czytelników.

Z myślą o kim pisała Pani: dzieciach czy dorosłych?
- Ten zbiór jest dla wszystkich - to książka rodzinna! Pisałam baśnie tak, by poznali je dorośli, przemyśleli, a potem opowiedzieli po swojemu dzieciom. Jednak najbardziej zależało mi na tym, by opowieści mogły być czytane głośno i służyć ciepłej obecności dzieci i najbliższych im osób. Głośne czytanie jest niezmiernie ważne w rozwoju intelektualnym maluchów. Potwierdzają to badania.

Czy według Pani każde pokolenie potrzebuje swoich baśni? Zgadza się pani z tymi, którzy twierdzą, że baśnie nie są tylko rozrywką, ale także sposobem na przyswajanie przez młodych czytelników reguł, jakimi kieruje się życie społeczne?
- Przed dwoma laty byłam w Wenzlar, w Niemczech na konferencji poświęconej czytaniu w rodzinach. Badania przeprowadzone w tym kraju, bezspornie udowodniły, że nieczytanie dzieciom bajkowej literatury, zwłaszcza w środowiskach imigrantów, jest ogromną barierą w ich edukacyjnym rozwoju, bowiem razem z bajeczkami dzieci poznają specyficzny kod kultury i system norm moralnych obowiązujących w danym kraju. Ich nieznajomość rodzi izolację, trudności w rozumieniu treści przekazywanych przez szkołę, agresję, patologię. Praktyczni Niemcy znaleźli rozwiązanie - do rodzin tureckich imigrantów zagrożonych patologią przychodzą wolontariusze z bibliotek i czytają całym rodzinom niemieckie bajki. W ten sposób poznają one pigułkę niemieckiej kultury i reguły społecznych zachowań. Człowiek źle funkcjonuje w nieoswojonym świecie, baśnie są sposobem na jego oswojenie. Przyznam, że najpierw mnie ten pomysł rozbawił, ale potem zrozumiałam, że baśnie to coś znacznie więcej, niż tylko zmyślone historyjki. Dziecko styka się w nich z prawdziwym światem zła, kłamstwa, krzywdy, oszustwa, śmierci. Nie ma tutaj chorej nadopiekuńczości współczesnych rodziców, którzy kształtują przyszłe niedorajdy. Baśnie przygotowują dziecko do przyjęcia świata takim, jaki on jest, ale jednocześnie uczą norm postępowania społecznego.

Gdy się ogląda najnowszy zbiór pani baśni uwagę zwracają piękne ilustracje. Jak udało się pani pozyskać tak ciekawą ilustratorkę?
- Jestem szczęśliwa, że moje teksty zainteresowały malarkę Iwonę Lifsches, której nigdy bym nie poznała, gdyby nie możliwości Internetu. Fascynowały mnie jej obrazy, komentowałam je i pewnego razu napisałam, że byłaby wymarzoną ilustratorką moich baśni. I nagle okazało się, że ona od dawna marzy o ilustrowaniu baśni. Nasze marzenia spotkały się na Bałtyku, gdzieś w połowie drogi między Janderup w Danii- gdzie mieszka malarka, a Słupskiem- gdzie mieszka pisarka. Pracowało się nam razem fantastycznie, dlatego ta książka jest taka piękna!

Czy pani baśnie można będzie kupić w księgarni?
- Jestem przekonana, że zaprzyjaźnieni księgarze z "Ratuszowej" (przy tramwaju) będą mieli tę książkę na półkach. Wiadomo mi także, że moje książki wróciły do Centrum Informacji Turystycznej na ul.Starzyńskiego. Baśnie także tam będzie można kupić.

Rozmawiał
Zbigniew Marecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza