MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rządowe gwarancje

ARKADIUSZ GRYKO
Już od ponad roku olbrzymie wiatraki produkują energię elektryczną w pobliżu wsi Barzowice w gminie Darłowo.
Już od ponad roku olbrzymie wiatraki produkują energię elektryczną w pobliżu wsi Barzowice w gminie Darłowo. Fot. Przemysław Gryń
Czterdzieści pięć siłowni wiatrowych o łącznej mocy dziewięćdziesięciu megawatów ma stanąć w okolicach Zajączkowa w gminie Kobylnica.

Zrobiono już wszelkie niezbędne analizy, zmieniono plan zagospodarowania przestrzennego oraz uzyskano warunki przyłączenia do sieci energetycznej. Jednak zanim pojawi się ostateczny inwestor potrzebne są rządowe gwarancje odbioru wyprodukowanej energii. Z tym jednak może być problem.
- To normalne, że zanim ktoś zainwestuje 180 mln euro, chce mieć pewność, że nie straci tych pieniędzy - mówi Adam Stadnik, prezes firmy Windpol, która przygotowuje inwestycję. - Teraz spółki dystrybucyjne, na których spoczywa obowiązek zakupu zielonej energii nie realizują go, bo nikt tego nie egzekwuje. Nie będziemy przecież produkować prądu, którego nikt nie będzie chciał po uczciwej cenie kupić.

Rządowe gwarancje

Według prezesa Stadnika rząd powinien zagwarantować zbyt wyprodukowanej energii przez dziesięć lat w cenie około 28 groszy za kilowatogodzinę. Przeciwnicy takich rozwiązań przekonują jednak, że spowodują one wzrost cen energii elektrycznej. Obecnie za kilowatogodzinę energii uzyskanej z węgla trzeba zapłacić 12 groszy, to o połowę mniej niż propozycja właścicieli farm wiatrowych.
- Trzeba jednak pamiętać, że cena czarnej energii nie zawiera w sobie kosztów środowiskowych takich jak zniszczenie środowiska naturalnego, rekultywacja kopalń i składowania popiołów - mówi Stadnik. - W przypadku energii z wiatru takich dodatkowych kosztów nie ma.
Zgodnie z obowiązującym prawem spółki dystrybucyjne muszą kupować energię ze źródeł odnawialnych i niekonwencjonalnych na poziomie 2,4 proc. w stosunku do całej sprzedaży energii. Zgodnie z założeniami do roku 2010 jej ilość ma zwiększyć się do 7,5 proc. Tymczasem w krajach Unii Europejskiej do tego czasu wskaźnik ten powinien osiągnąć 12 proc.

Kto na tym zyska?

Inwestorzy, gotowi wyłożyć pieniądze na rozwój energetyki wiatrowej przekonują, że na tym przedsięwzięciu wszyscy zarobią. Skorzystać mają zarówno samorządy liczące na zyski z podatków jak i pojedynczy rolnicy, którzy zarobią na dzierżawie ziemi pod siłownie. Mogą na tym zyskać też lokalne firmy budowlane, które zajmą się przygotowaniem niezbędnej infrastruktury m. in. dróg, fundamentów i linii przesyłowych. Według ich szacunków blisko 30 proc. zainwestowanych pieniędzy trafi do lokalnych firm, samorządów i mieszkańców. - Porozumieliśmy się już z mieszkańcami, samorządami oraz zakładami energetycznymi - mówi Stadnik. - Teraz czas na rząd, który musi stworzyć rzeczywiste podstawy do rozwoju energetyki wiatrowej w naszym kraju.
Zdaniem prezesa Stadnika, szczególnie może skorzystać na tym Pomorze Środkowe, które jest najdogodniejszym miejscem do lokalizowania takich inwestycji, bo wiatr jest bogactwem naturalnym tego obszaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza