Maturzyści wpadli, bo Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Gdańsku wykazała, że najprawdopodobniej przepisywali prace egzaminacyjne od swoich kolegów. W ten sposób chciało poradzić sobie z egzaminem dojrzałości sześciu absolwentów Uzupełniającego Liceum dla Dorosłych Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Miastku.
Dyrekcja miasteckiego liceum nie chce jednak o tej sprawie rozmawiać.
- To szkoła dla dorosłych i ja nie odpowiadam za nich - mówi Kazimierz Żesławski, dyrektor szkoły. - Nie mam nic więcej w tej sprawie do powiedzenia.
OKE stwierdziła, że w tej miasteckiej szkole w czasie egzaminu maturalnego z matematyki pięciu uczniów skorzystało z zadań rozwiązanych przez jednego z kolegów. Sprawa ściągania wyszła na jaw, bo cała szóstka zdających miała te same błędy w pracach maturalnych.
Pracownicy gdańskiej OKE potwierdzają, że województwie pomorskim złapano na ściąganiu 63 maturzystów. Odmawiają oni jednak ujawnienia w jakich szkołach zdawali złapani uczniowie. Nie chcą, aby przyłapani nie zostali napiętnowani.
- To często małe miejscowości, w których jest jedna szkoła ponadgimnazjalna - mówi Irena Łaguna, dyrektorka OKE w Gdańsku.
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że przypadki ściągania zanotowaliśmy w wielu szkołach. Są wśród nich placówki z powiatu bytowskiego, kościerskiego, gdańskiego, a także w Starogardzie Gdańskim.
Zgodnie z przepisami uczniowie przyłapani na ściąganiu z jednego przedmiotu nie muszą powtarzać matury, ale tylko unieważniony egzamin.
- Obowiązek powtarzania dotyczy tylko przedmiotów obowiązkowych (matematyki, języka polskiego i języka obcego - przyp. red.) - zaznacza Łaguna. - Jeżeli uczniowie mieliby unieważniony egzamin nadobowiązkowy, to po prostu na świadectwie maturalnym dostaliby z tego przedmiotu zero punktów.
Maturzyści, którzy ściągają na egzaminach lub w inny sposób łamią procedury egzaminu (np. zadzwoni ich telefon komórkowy w czasie egzaminu), wykrywani są co roku. Uczniowie ci muszą zdawać egzamin jeszcze raz.
Takie przypadki rzadko są jednak nagłaśniane przez komisje egzaminacyjne. Na przykład w 2005 roku na ściąganiu w czasie egzaminu złapano w całym kraju 100 uczniów. Ówczesny minister edukacji narodowej Mirosław Sawicki, chciał doprowadzić do tego, aby karą za ściąganie na egzaminie z jednego przedmiotu było unieważnienie całej matury dla przyłapanego abiturienta. Ostatecznie ministerstwo nie zdecydowało się na tak daleko idące zaostrzenie maturalnych przepisów.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?