Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrącony pies zdechł na ulicy, zanim przyjechała straż gminna

Dorota Aleksandrowicz [email protected]
Pies zdechł na ulicy, zanim przyjechali strażnicy.
Pies zdechł na ulicy, zanim przyjechali strażnicy. sxc.hu
W piątek, 22 lutego, w Kobylnicy został potrącony pies. Świadkowie twierdzą, że na pomoc ze strony straży gminnej musiał czekać aż godzinę. Zdechł, zanim dojechali funkcjonariusze.

- Wracałam z rodziną z zakupów i zauważyłam, że po okolicy biega młody amstaff. Chwilę później ten pies wpadł pod samochód. Kierowca próbował dodzwonić się na straż gminną, ale na próżno, bo nikt nie odbierał - relacjonuje świadek zdarzenia.

Czytelniczka dodaje, że pies sam wbiegł pod samochód, kierowca nie zdążył zahamować. Jednak nie to jest w tej historii najważniejsze, tylko to, co stało się po tym zdarzeniu.

Z jej relacji wynika, że kierowca auta, który potrącił psa, nie mógł dodzwonić się do straży gminnej. Zatem postanowił pojechać do nich osobiście i zawiadomić o zdarzeniu. Poinformowane służby miały szybko zainterweniować. Ale zdaniem świadka tak się nie stało.

Zobacz także: Właściciel skatował psa i wyrzucił do śmietnika

- Mężczyzna przyjechał po dziesięciu minutach na miejsce i powiedział nam, że straż niedługo się pojawi, więc możemy już iść. Ja jednak zostałam z kilkoma innymi osobami - oznajmia czytelniczka.
Według świadka straż gminna zjawiła się dopiero po pół godzinie, a pies czekał łącznie na pomoc blisko godzinę.

- Czy to jest normalne, że straż gminna tak traktuje zwierzęta? A co, jeśli leżałby tam człowiek? Nim też by się nie przejmowali - pyta rozżalona czytelniczka.

Kobieta, która była z dziećmi, zadzwoniła także do weterynarza z nadzieją, że może ten zjawi się, by pomóc zwierzęciu. Weterynarz jednak był w terenie i nie mógł przyjechać. Pies, któremu na czas nie została udzielona pomoc, wykrwawił się i zdechł.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze Strażą Gminną w Kobylnicy. Katarzyna Kalinowska, zastępca komendanta Straży Gminnej w Kobylnicy, zaprzecza, jakoby pies czekał na ich pomoc aż godzinę.

- W piątek, 22 lutego, o godzinie 13.30 w naszej jednostce w Kobylnicy stawił się mężczyzna z informacją, iż na przystanku przy ulicy Głównej w Kobylnicy leży potrącony pies. W związku z tym niezwłocznie po tej informacji dyżurny zlecił interwencję - informuje Katarzyna Kalinowska.

Zobacz także: Nagroda za wskazanie zwyrodnialca, który chciał utopić psa

- O godzinie 13.40 strażnicy pojechali na miejsce zdarzenia, jednocześnie poinformowany został także weterynarz. Kiedy strażnicy przyjechali na miejsce, pies już nie żył. Dyżurny Straży Gminnej Kobylnica zawiadomił o tym firmę utylizacyjną Neutil - dodaje zastępca komendanta Straży Gminnej w Kobylnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza