- Wracałam z rodziną z zakupów i zauważyłam, że po okolicy biega młody amstaff. Chwilę później ten pies wpadł pod samochód. Kierowca próbował dodzwonić się na straż gminną, ale na próżno, bo nikt nie odbierał - relacjonuje świadek zdarzenia.
Czytelniczka dodaje, że pies sam wbiegł pod samochód, kierowca nie zdążył zahamować. Jednak nie to jest w tej historii najważniejsze, tylko to, co stało się po tym zdarzeniu.
Z jej relacji wynika, że kierowca auta, który potrącił psa, nie mógł dodzwonić się do straży gminnej. Zatem postanowił pojechać do nich osobiście i zawiadomić o zdarzeniu. Poinformowane służby miały szybko zainterweniować. Ale zdaniem świadka tak się nie stało.
Zobacz także: Właściciel skatował psa i wyrzucił do śmietnika
- Mężczyzna przyjechał po dziesięciu minutach na miejsce i powiedział nam, że straż niedługo się pojawi, więc możemy już iść. Ja jednak zostałam z kilkoma innymi osobami - oznajmia czytelniczka.
Według świadka straż gminna zjawiła się dopiero po pół godzinie, a pies czekał łącznie na pomoc blisko godzinę.
- Czy to jest normalne, że straż gminna tak traktuje zwierzęta? A co, jeśli leżałby tam człowiek? Nim też by się nie przejmowali - pyta rozżalona czytelniczka.
Kobieta, która była z dziećmi, zadzwoniła także do weterynarza z nadzieją, że może ten zjawi się, by pomóc zwierzęciu. Weterynarz jednak był w terenie i nie mógł przyjechać. Pies, któremu na czas nie została udzielona pomoc, wykrwawił się i zdechł.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze Strażą Gminną w Kobylnicy. Katarzyna Kalinowska, zastępca komendanta Straży Gminnej w Kobylnicy, zaprzecza, jakoby pies czekał na ich pomoc aż godzinę.
- W piątek, 22 lutego, o godzinie 13.30 w naszej jednostce w Kobylnicy stawił się mężczyzna z informacją, iż na przystanku przy ulicy Głównej w Kobylnicy leży potrącony pies. W związku z tym niezwłocznie po tej informacji dyżurny zlecił interwencję - informuje Katarzyna Kalinowska.
Zobacz także: Nagroda za wskazanie zwyrodnialca, który chciał utopić psa
- O godzinie 13.40 strażnicy pojechali na miejsce zdarzenia, jednocześnie poinformowany został także weterynarz. Kiedy strażnicy przyjechali na miejsce, pies już nie żył. Dyżurny Straży Gminnej Kobylnica zawiadomił o tym firmę utylizacyjną Neutil - dodaje zastępca komendanta Straży Gminnej w Kobylnicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?