Z bazy Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji korzysta kilkadziesiąt słupskich klubów i stowarzyszeń sportowych. Najczęściej użytkują halę Gryfia, jedyny w mieście basen i stadion lekkoatletyczny. Do tej pory SOSiR oferował wynajem po cenach preferencyjnych - to tylko dziesiąta część ceny właściwej, którą płacą wszyscy inni, komercyjni użytkownicy tych obiektów.
Sprawie przyjrzała się Regionalna Izba Obrachunkowa w Gdańsku. Wyszło na to, że SOSiR nie może stosować cen preferencyjnych. Wyjście jest jedno - jednakowa, kalkulacyjna (wynikająca z rzeczywistych kosztów) cena dla wszystkich. Dla klubów to katastrofa. Przykładowo, według symulacji za okres IX 2008 - VI 2009, Słupski Klub Badmintona "Piast" zapłacił za użytkowanie hali 70 zł, a według ceny komercyjnej powinien 980 zł.
- Ja powiem tak: jedna lotka treningowa kosztuje 75-80 zł. W ciągu dwóch treningów zużywają się trzy sztuki. Dla nas tysiąc złotych to po prostu majątek. Olbrzymie pieniądze - mówi Krzysztof Augustyn ze Słupskiego Klubu Badmintona "Piast".
Dyrektor SOSiR-u Henryk Jarosiewicz rozkłada ręce gdy chodzi o przyszłość, ale teraz idzie klubom na rękę. - Zdaję sobie sprawę, że to może po prostu zniszczyć nasze wszystkie stowarzyszenia sportowe. Gdybym już teraz zastosował te cenniki, to większość klubów i towarzystw nie przetrwałaby nawet roku - mówi.
Wzrost cen z pewnością jednak będzie miał miejsce
1 stycznia 2010 r. - Teraz stosujemy jeszcze ceny preferencyjne, na moją odpowiedzialność. Nie mogę ich zmienić w momencie, gdy kluby mają zaplanowane roczne budżety - wyjaśnia dyr. Jarosiewicz.
Jedyne, co można zrobić w tej sytuacji, to wnioskować do Rady Miasta, by ta zgodziła się dofinansować działalność klubów. To jednak oznacza konieczność znalezienia 700 tys. złotych w budżecie miasta.
Komentarz - Reforma a basen z lat 70.
Komentarz - Reforma a basen z lat 70.
Trzeba było zacząć od tego, że Słupsk ma słabą bazę sportową, a być może preferencje mają krewni i znajomi królika, bo monopol zawsze do tego wręcz prowokuje.
Inna sprawa, że kalkulacje SOSiR-u muszą być wysokie. Bo przecież ta instytucja utrzymuje stary basen i starszą jeszcze halę, czyli worki bez dna.
Co robić? Zreformować. Ale czy niereformowalna władza jest do tego zdolna?
Michał Kowalski
[email protected]
Bieganie na łasce ratusza
Co może zaoferować Słupsk amatorom sportu? Jedną pływalnię, stadion, jedną większą halę. Jeśli radni zgodzą się na rynkowe ceny za korzystanie z nich, staną się bezużyteczne.
Słupski Ośrodek Sportu i Rekreacji musi stosować jednakowy cennik dla wszystkich użytkowników
- rynkowy. To jednak oznacza, że dla większości stowarzyszeń sportowych korzystanie z obiektów stanie się niemożliwe. Nie mówiąc już o szkołach.
Według projektu dyrektora Jarosiewicza, preferencje trzeba zachować, jednak pierwszeństwo w dostępie do bazy sportowej miałyby kluby i zawodnicy biorący udział w systemie rozgrywek państwowych. A pozostali? Dla nich może nie starczyć miejsca.
Radni są jednak podzieleni. Według Tadeusza Bobrowskiego z PIS wszystkich powinien obowiązywać jeden cennik.
- Nie mamy absolutnie żadnej kontroli nad tym, kto ma jakie ulgi. To powinno być czytelne i jasne. Mam wrażenie, że często w ten sposób miasto przekazuje wybranym stowarzyszeniom ukryte dotacje - mówi Bobrowski. - Ponadto obowiązujący obecnie system powoduje wiele nieprawidłowości. Przecież Chór Alexandrowa miał wynajęta Gryfię za darmo, a bilety były sprzedawane za chyba 100 zł. To nie jest normalne.
Zdaniem Bobrowskiego za damo obiekty sportowe powinny mieć te stowarzyszenia, które zajmują się dziećmi i młodzieżą. Pozostali powinni płacić.
- Mi nie chodzi o to, żeby te kluby zlikwidować. One przecież mają dotacje z miasta na swoją działalność. Powinny zatem wykazywać wyższe koszty korzystania z bazy sportowej. Dzięki temu wszystko stanie się jasne - stwierdza radny PiS.
Tymczasem Bronisław Nowak z LiD stwierdza, że miasto w ogóle powinno udostępniać obiekty sportowe za darmo. - Miasto nie powinno zarabiać na takich rzeczach kosztem mieszkańców. To jest dla mnie oczywiste. Opłaty, jeśli już będą, powinny być symboliczne - stwierdza Nowak.
Na razie jednak ceny komercyjne i rzeczywiste płacą nie stowarzyszenia, a zwykli mieszkańcy. Już w tej chwili za 40 minut korzystania z basenu płaci się 9,50 zł. A i tak chętnych jest tak dużo, że pływalnia funkcjonuje już od 5.30 rano.
Wielość organizacji chcących dostać się na jedyną w Słupsku pływalnię powoduje, że amatorzy pływania mogą w zasadzie pomarzyć o pluskaniu się w wodzie.
- Przyznaję, że najmniejszy dostęp do naszych obiektów sportowych mają grupy niezorganizowane - stwierdza Henryk Jarosiewicz, dyrektor SOSiR.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?