MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanie na krańcu świata. Rosyjskie drogi pełne przygód (zdjęcia)

Norbert Pokorski
Cmentarzysko statków na Morzu Barentsa.
Cmentarzysko statków na Morzu Barentsa. Norbert Pokorski
Słupscy podróżnicy, którzy 10 lutego wyruszyli terenowym autem nad Morze Białe, przed tygodniem dojechali już do Murmańska, a kilka dni temu do Archangielska. Zobacz fotorelację z tej niecodziennej wyprawy.
Wyprawa słupszczan do MurmańskaCmentarzysko statków w zatoce Morza Barentsa.

Wyprawa słupszczan do Murmańska

Tomasz Kawałko, Norbert Pokorski i Wojciech Pożoga planują też dotrzeć po zamarzniętym Morzu Białym na Wyspy Sołowieckie, gdzie w łagrach byli więzieni Polacy. "Głos Pomorza" patronuje tej ekspedycji.

Oto kolejna relacja, którą nadesłał nam Norbert Pokorski.

Czwartek, 16 lutego 2012
Rano ruszamy na zwiedzanie Murmańska. Odwiedzamy lodołamacz atomowy "Lenin", pomnik bohaterskich żołnierzy walczących za kołem polarnym, dworzec morski chcąc się przekonać czy jeszcze odpływają stamtąd jakieś statki pasażerskie oraz centrum miasta. Zwiedzanie zabiera nam cały dzień i dopiero na wieczór wracamy do hostelu. Ustalamy, że wcześnie rano wstajemy i ruszamy na północny-wschód od Murmańska, aby pojechać w tundrę i nad brzeg Morza Barentsa.

Piątek, 17 lutego 2012
Pobudka wcześnie rano, pakowanie i od razu wyjazd na północny-wschód od Murmańska na półwysep Kolski. Po kilku godzinach jazdy przez laso-tundrę, a potem tundrę docieramy do miejscowości Teriberka. Jest około -10 st. C, ale wiejący w tundrze silny wiatr daje odczucie znacznie niższej temperatury. W miejscowości większość domów jest opuszczonych i zniszczonych, ale mimo to są tam dwa sklepy, szkoła i mieszka sporo osób.

Minąwszy miejscowość i położony na obrzeżach cmentarz, przebijamy się dalej naszym Mercedesem G przez wydrążoną w górach drogę, którą pokonać mogą tylko wielkie ciężarówki, skutery śnieżne lub samochody terenowe. Na jej końcu znajduje się baza Gazpromu i brzeg Morza Barentsa (a raczej fiordu wcinającego się w półwysep).

W jednym z baraków Gazpromu przebywa młody chłopak - Paweł, który zaprasza nas do siebie na kawę oraz pozwala nam przyrządzić sobie obiad.

Ja korzystając z okazji i zażywam kilkuminutowej morskiej kąpieli. Po godzinie 15 czasu miejscowego ruszamy w dalszą drogę. Przejechawszy kilkaset metrów zakopujemy się w głębokim śniegu. Po kilku minutach machania łopatami udaje się nam uwolnić samochód i ruszyć dalej.

Zajeżdżamy jeszcze do sklepu, który mimo że znajduje się w niemal opuszczonej osadzie "na końcu świata" to można tak kupić wszystko - od świeżej pietruszki przez szczypiorek, banany, mandarynki i pomarańcze oraz wiele różnych rodzajów wódek.

Zrobiwszy zakupy i porozmawiawszy z miejscowymi ludźmi ruszamy w dalszą drogę. Postanawiamy jechać całą noc aż dotrzemy do miejscowości Kiem położonej nad Morzem Białym, gdzie spodziewamy się drogi po zmarzniętym morzu na Wyspy Sołowieckie.

Sobota, 18 lutego 2012
Około drugiej w nocy podejmujemy decyzję o noclegu. Zatrzymujemy się przy stacji benzynowej i idziemy spać. Jest wyjątkowo ciepło, raptem -2 st. C. Chłopaki nie włączają nawet ogrzewania, w samochodzie a ja w namiocie śpię w rozpiętym śpiworze. Wstajemy dość późno i po śniadaniu ruszamy dalej. Nie ujeżdżamy jednak daleko, ponieważ po około 20 km okazuje się, że trasa murmańska jest przebudowywana i ruch z powodu robót strzałowych jest wstrzymany.

Zatrzymujemy się w długiej kolejce samochodów i czekamy na otwarcie drogi. Bierzemy się za przygotowywanie obiadu, kiedy nagle słyszymy głośny huk a samochodem wstrząsa fala uderzeniowa. To przed nami odpalono ładunki wybuchowe aby skruszyć skałę. Musimy poczekać jeszcze 2 godziny zanim koparki usuną skruszone skały, po czym ruszamy dalej.

Niestety, ponownie nie ujeżdżamy daleko, ponieważ na drodze ma miejsce wypadek. Kobieta prowadząca Ladę wypadła z drogi w las i doszczętnie rozbija samochód. Postanawiamy jej pomóc. Zabieramy ją do naszego samochodu, aby nie stała na mrozie i wietrze i czekamy wspólnie na przyjazd policji i pomocy drogowej. W międzyczasie pomagamy kobiecie odnaleźć portfel, który w trakcie wypadku wypadł jej z samochodu w śnieg. Udaje się to nam i ponownie wszyscy siedzimy w ciepłym samochodzie.

Tymczasem policji ani pomocy drogowej nie widać. Kobieta wyraźnie poirytowana dzwoni do obu służb i słyszy ciągle zapewnienie, że już są w drodze i za pół godziny będą. Tak mijają prawie trzy godziny. Kiedy przyjeżdża policja jest już ciemno. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku ruszamy dalej.

Po kilku godzinach docieramy do Kiem gdzie tankujemy i dopytujemy o dojazd na Sołowki. Niestety, morze jest zamarznięte tylko przy brzegu więc na wyspy nie można dostać się ani samochodem po lodzie ani statkiem. Cóż zrobić? Ruszamy dalej. Jednak jesteśmy już zmęczeni i po godzinnej jeździe zatrzymujemy się na nocleg. Jest zimniej, temperatura spada do -17 st. C, mimo to śpi się i mi w namiocie i chłopakom w samochodzie przyjemnie.

Niedziela, 19 lutego 2012
Rankiem szybkie śniadanie i ruszamy w kierunku Archangielska. Po drodze mijamy wioski wokół jeziora Onega, ponownie przejeżdżamy przez Biełomorkanał i wieczorem docieramy do Kargopolu - miejsca gdzie rozdzielano zeków (więźniów łagrów) do poszczególnych łagrów. Tu swoją katorgę spędzić Gustaw Herling-Grudziński. Chłopaki idą spać do gostinicy (hotelu), ja tradycyjnie nocleg spędzam w samochodzie.

Poniedziałek, 20 lutego 2012
Dziś chcemy rozejrzeć się trochę po okolicy Kargopolu i poszukać pozostałości łagrów. Kiedy wsiadaliśmy do samochodu, aby ruszać dalej podszedł do nas starszy mężczyzna i spytał się czy jesteśmy z Polski. Okazało się, że jego babcia była z Polski i ma w Bytomiu rodzinę - córkę i syna siostry jego ojca.

Chciałby mieć z nimi jakiś kontakt i poprosił nas o sprawdzanie, czy pod adresem jaki posiada żyją jeszcze jego kuzyni. Obiecaliśmy to sprawdzić. Spytaliśmy się jeszcze gdzie po drodze do Archangielska znajdziemy dawne gułagi i ruszyliśmy w drogę.

Po drodze pomogliśmy kolejnej kobiecie, która wypadła z drogi w wyniku poślizgu, wyciągnąć jej samochód z rowu, po czym ruszyliśmy dalej do Archangielska. Po drodze ja skończyłem czytać książkę Mariusza Wilka "Wołoka", a Tomek zadzwonił do znajomego z Sjewierodwińska, który zaprosił nas do swojego znajomego na dacze niedaleko Archangielska.

Umówiliśmy się na stacji benzynowej w Rikasucha, gdzie Aleks przywitał nas z kolegą Olkiem i poprowadził dalej do kolegi na daczę.

Rosjanie jak zawsze okazali się niezwykle gościnni i przyjacielscy. Przygotowali nam banie na jutro (sami woziliśmy na sankach wodę z rzeki leżącej nieopodal i rąbaliśmy drewno) i do późnej nocy piliśmy, jedliśmy i rozmawialiśmy mimo naszych braków w języku rosyjskim (co zupełnie nie przeszkadzało w konwersacji) o wszystkim i o niczym.

Uwielbiam Rosję i Rosjan. Nigdzie na świecie tak jak w Rosji obcy przyjmie cię jak przyjaciela i ugości wszystkim najlepszym co ma. Tak nas ugościli nieznajomi z Sjewierodwińska. Rano chcemy pojechać zwiedzić Archangielsk a wieczorem zażyć bani u Sierjoży - znajomego/nieznajomego właściciela daczy.

Wtorek, 21 lutego 2012
No i pojechaliśmy koło południa zwiedzić Archangielsk. Trochę pochodziliśmy, trochę posiedzieliśmy i wróciliśmy dom Sierioży. Wieczorem bania i znów uświadczyliśmy gościnności Rosjan. Cóż więcej dodać? Charoszyj dień!

Środa, 22 lutego 2012
Rano ruszyliśmy w kierunku Nowogrodu Wielkiego. Za Archangielskiem kontrola policji, jednak szybka i bez problemów. Warunki drogowe dość ciężkie. Sporo leżących w rowach samochodów osobowych i powywracanych ciężarówek z drewnem. Koło północy, jadąc drogą przez las napotykamy kilku ludzi siedzących przy palącym się na drodze ognisku. Zatrzymujemy się, aby spytać się czy nie potrzebują pomocy. Okazuje się, że pilnują wywróconej, leżącej w rowie ciężarówki z drewnem już czwarty dzień, czekając na traktor. Mówią, że wszystko mają i nic im nie potrzeba, a poza tym traktor ma już jutro nadjechać, więc nie ma problemu.
Na przedmieściach Wytegry pomagamy jeszcze dwóm w sztok pijanym młodzieńcom wyciągnąć z rowy ich Ładę po czym po przejechaniu kilkunastu kilometrów zatrzymujemy się na nocleg.

Czwartek, 23 lutego 2012
Noc spędzamy we wsi nieopodal sklepu, gdzie oprócz nas stoi jeszcze na nocleg kilka TIR-ów. W dzień temperatura się podnosi i mamy odwilż. Warunki na drodze znów ciężkie. Do tego pada mokry śnieg. Na szczęście dziś nie trzeba nikogo wyciągać z rowu a i nam droga do Nowogrodu Wielkiego przebiega spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza