Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto Szkła też za silne dla Czarnych

Rafał Szymański
Rafał Szymański
To trzecia porażka Energi Czarnych w czterech ostatnich meczach.
To trzecia porażka Energi Czarnych w czterech ostatnich meczach. Tomasz Jefimow
To trzecia porażka Energi Czarnych w czterech ostatnich meczach. To porażka z beniaminkiem i zespołem, który - w teorii - miałby być jednym z rywali Energi Czarnych w walce o play off. Tak już spadły oczekiwania wobec Czarnych Panter. Niestety i one okazują się sięgać zbyt wysokiego poziomu.

Energa Czarni dobrze zaczęła. Pierwsza połowa należała do Marcusa Ginyarda, który zdobył 18 pkt i znów ożywił nadzieję, że pociągnie zespół do wygranej. Cóż, znów zawiódł. W drugiej odsłonie Marcus pokazał nierówną grę, raczej niechęć (bo przecież ma możliwości) do brania ciężaru gry na swoje barki. Jakby wtedy jego koszulkę ubrał ktoś tylko do niego podobny.

Enerdze prawie udało się wyłączyć z gry najlepszego strzelca gospodarzy Chrisa Czerapowicza. Długo siedział na ławce, ale ciężar zdobywania punktów spadł wtedy na nowego zawodnika Dino Pitę. Poradził sobie z tym. Sam Czerapowicz odpoczął, a w decydujących minutach końcówki zdobył punkty potrzebne do zwycięstwa. W czwartej kwarcie gospodarze wyszli bowiem na prowadzenie. Stało się tak po słabych momentach w trzeciej odsłonie Lewisa i Surmacza (straty i niecelne rzuty) i świetnej serii gospodarzy 13:0 na początku ostatniej partii. Czarni roztrwonili przewagę 56:47, jaką jeszcze niedawno mieli.

Na dwie minuty przed końcem Miasto prowadziło 69:68. Znów jednak niecelne rzuty Ginyarda i Lewisa nie pozwoliły odrobić dystansu, a wracający do gry wspomniany Czerapowicz był bezbłędny.

W Czarnych Panterach na poziomie błędu statystycznego zagrali dwaj nowi: Kevin Anderson i Nino Johnson. Niewiele wnieśli. Trzy punkty, asysta tego pierwszego oraz 4 pkt centra, bez zbiórki, to jakieś absolutne pomyłki, wyglądające raczej jak zemsta koszykarskich menedżerów na Enerdze Czarnych za wejście w spór prawny z Jarkiem Mokrosem i jego agentem Tarkiem Khraisem.

MIASTO SZKŁA KROSO: Hajrić 2, Oczkowicz 5 (1), Woolridge 13 (3), Dłuski 10, Bręk 2, Pita 14 (2), Czerapowicz 12 (2), Rduch 7 (1), Maddox 8, Wyka 4.

ENERGA CZARNI SŁUPSK: Dąbrowski 0, Seweryn 9 (3), Ginyard 18 (1), Anderson 3, Cesnauskis 5 (1), Johnson 4, Surmacz 3, Lewis 14 (1), Kravish 14.

Sędziowali: Michał Proc, Michał Sosin, Adrian Szczotka.

Roberts Stelmahers, szkoleniowiec Energi Czarnych Słupsk:

- To był interesujący mecz, chociaż nie stał na wysokim poziomie. W takiej grze przewagę mieli gospodarze, szczególnie w czwartej kwarcie, dobra gra zadecydowała o zwycięstwie Miasta Szkła.

Michał Baran, trener Miasta Szkła Krosno: - Wygraliśmy mecz, w którym nam nie szło, robiliśmy proste błędy, dawaliśmy im zdobywać proste punkty i rozpędzić się. Do końca wierzyliśmy w zwycięstwo, bo taki mamy zespół i dostaliśmy za to nagrodę.


Greg Surmacz, skrzydłowy Energi Czarnych Słupsk:
- Walczyliśmy do samego końca. Była długa podróż, ale ona nie miała znaczenia. Było kilka strat w trzeciej kwarcie, w której prowadziliśmy 7-9 pkt, wtedy daliśmy gospodarzom nadzieję na wygraną.

Dawid Bręk, zawodnik Miasta Szkła: - Druga połowa w naszym wykonaniu była udana. Realizowaliśmy założenia taktyczne, które nakreślił nam trener. Wreszcie realizowaliśmy założenia w obronie, ale zaczęliśmy grać swoje w ataku i to nam pomogło wygrać.

15 kolejka. To był chaotyczny mecz, pełen błędów i strat. Jednak długo wydawało się, że Energa Czarni przepchnie zwycięstwo. Rozczarowanie przyszło w czwartej kwarcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza