Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosa Radom - Energa Czarni Słupsk 67 : 68

kan
Rosa Radom - Energa Czarni Słupsk 67 : 68
Rosa Radom - Energa Czarni Słupsk 67 : 68 S. Wykrota
Ważne, cenne i świetne zwycięstwo Energi Czarnych nad Rosą w Radomiu 68:67. Końcówka meczu dramatyczna.

Rosa Radom - Energa Czarni Słupsk 67:68 (17:17, 20:13, 15:20, 15:18)

Rosa: Witka 11, Harrow 7, Zajcew 0, Zyskowski 7, Szymkiewicz 8, Sokołowski 14, Zegzuła 5, Adams 1, Jeszke 0, Jackson 14.

Czarni: Dąbrowski 3, Seweryn 0, Ginyard 4, Goods 9, Bachyński 6, Cesnauskis 7, Surmacz, Lewis 21, Krawish 11.

Genialna akcja w końcówce Chavaughan Lewisa dała Czarnym niesłychanie ważnie w kontekście play off zwycięstwo nad wicemistrzem Polski. Lewis okazał się najlepszym zawodnikiem nie tylko Czarnych ale całego meczu. 21 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst mówią wszystko. Mimo, że nie ustrzegł się jak zwykle kilku zbyt prostych błędów, to i tak był bezbłędny w kluczowych momentach spotkania. A było ich kilka.

Zaczęło się od twardej obrony z obu stron. Rosa jest już z niej znana. Czarni dobrą defensywę dopiero budują i szlifują ale są w tym coraz lepsi. Niestety do dobrej obrony trzeba zwykle dołożyć choć przyzwoity atak aby cieszyć się sukcesem. W Radomiu nic nie szło. Zwłaszcza z dystansu (1/10 za trzy do przerwy). Szkoda, bo przestrzelone rzuty były wykonywane z dość dobrze przygotowanych pozycji. W kolejnym meczu zawodzi Anthony Goods. Miał być dostarczycielem punktów dla drużyny i dołożyć pewną rękę właśnie w rzutach z dalszej odległości od kosza. Kolejny mecz, a nic takiego w wykonaniu Anthony’ego się nie dzieje.

Za to Rosa zaskoczyła Czarnych rzutami z dystansu centra Darnella Jacksona. Za trzy rzuca on od wielkiego święta i przeważnie niezbyt celnie (29 oddanych rzutów w tym sezonie i 7 trafionych). W pierwszej połowie rzucił zupełnie niepilnowany dwukrotnie i celnie. Rosa prowadziła zwykle 4-5 punktami ale na dobre uciekła Czarnym tuż po przerwie. Ci próbowali gonić wynik akcjami podkoszowymi, w których jak zwykle wyróżniał się Lewis. Inne sposoby zdobywania punktów zawodziły. Nie było dobrym pomysłem dostarczanie piłki Dallinowi Bachynskiemu, który pod koszem w akacjach jeden na jednego raził nieporadnością (kroki, straty, niecelne rzuty lobem). Jeśli dodamy do tego słabą skuteczność zza linii rzutów wolnych całej drużyny, dopełni to obrazu kiepskiej całości.

W Rosie debiutował rozgrywający Rayan Harrow. Na początku postraszył swoją ważną bronią, gubiąc łatwo obrońcę trafił za trzy punkty. Później parę razy efektownie zakręcił obrońcami Energi ale w przekroju meczu wpływu na niego wielkiego nie miał.

W III kwarcie znów obrona Czarnych nie wyglądała najgorzej ale atak wciąż był wolny i przewidywalny. Akcje ofensywne seriami nie kończyły się punktami. Nie wiadomo za bardzo kiedy, i jakby bez wysiłku, Rosa osiągnęła aż 14 punktów przewagi (46:32) i wydawało się, że przejmie pełną kontrolę na boisku. Tak się nie stało bo od ok. 25 minuty Czarni zaczęli się niesamowicie rozkręcać. Wreszcie wpadły jakieś trójki (Goods i Piotr Dąbrowski). Okazało się, że skuteczny może być także Bachynski. Jednak pod warunkiem, że piłka dostarczona zostanie mu precyzyjnie, w tempo i pod samą obręcz kosza. Trzykrotnie zakończył w ten sposób skutecznie akcje i pod koniec kwarty po jego kolejnych punktach Czarni objęli niespodziewane prowadzenie 53:52.

Ostatnią kwartę Czarni rozpoczęli jeszcze lepiej zdobywając siedem punktów nie tracąc żadnego. Teraz to Rosa nieomal świętował każdy moment kiedy piłka wreszcie wpadała do kosza. Mecz bardzo się wyrównał ale to Czarni cały czas utrzymywali niewielką przewagę. Kiedy 100 sekund przed końcem Mantas Cesnaskis w swoim stylu pogrążał Rosę celną trójką dającą Czarnym prowadzenie 66:60, chyba mało kto spodziewał się bardzo dramatycznej końcówki. Tymczasem do końca spotkania Rosa zdobyła siedem punktów z rzędu. Czarni odpowiedzieli zaledwie jednym, ale decydującym o wyniku koszem. Jego autorem był oczywiście Lewis, który pięć sekund przed końcem meczu po prostu fenomenalnie minął obrońcę, wbił się pod kosz i zdobył cenne punkty. Jeszcze Robert Witka rzucał równo z syreną końcową za trzy z dobrej pozycji, ale spudłował.

Rosa miała ostatnio serię sześciu zwycięstw z rzędu. Czarni bardzo potrzebowali niezwykle ważnej wygranej w Radomiu. Mają ją i mocny awans w górę tabeli jest już tylko w ich rękach i nie muszą się oglądać na inne wyniki w lidze.

Zobacz także: Raport po meczu Stelemet - Energa Czarni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza