Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Michael Andersen odszedł z Legea Scafati

Rafał Szymański
Michael Andersen (z piłką) jeszcze w barwach Prokomu Trefla Sopot.
Michael Andersen (z piłką) jeszcze w barwach Prokomu Trefla Sopot. Łukasz Capar
Michael Andersen, duński center mieszkający w USA od piątkowego wieczoru stał się graczem Energi Czarnych.

Były środkowy Prokomu Trefla Sopot przybędzie do Słupska w środę, ma umowę do końca sezonu. Według szacunkowych danych zarabiać będzie najlepiej w słupskim zespole, około 20 tysięcy dolarów.

- To dobry center, chociaż już bardziej z weteranów europejskiej koszykówki. Spokojnie jednak może jeszcze dużo zdziałać. Na "trumnie" trudno go pokonać - ocenia podpisanie kontraktu i zawodnika Ginni Pasucci, włoski dziennikarz portalu eurobasket.com zajmującego się światową koszykówką.

Andersen ma 34 lata, niedługo będzie obchodził urodziny (29 stycznia). Waży 123 kg, ma 213 cm wzrostu. W latach 1993-1997 grał w Rhode Island w NCAA, potem w Europie w AEK Ateny, Kinder Bolonia, Peristeri Ateny i Pompea Napoli. Ostatnie dwa sezony spędził w Prokomie Treflu. Sezon 2007/2008 zaczynał we włoskim Legea Scafati. Po pięciu spotkaniach tego zespołu, w październiku zakończył w nim występy.

- Trudno nieraz zrozumieć włoską ekstraklasę - ocenia Pasucci. - Andersen, mimo doświadczenia, nie dostawał szansy i nie mógł pokazać w Legea swoich umiejętności. - Tym bardziej że ten zespół źle zaczął sezon. Nie było porozumienia między menadżerami klubu a trenerami - opowiada Pasucci. - Trudno było zbudować "chemię" w drużynie. Andersen był tym, który najbardziej to odczuwał. Na nim skupiał się gniew szkoleniowców.

Duńczyk zdecydował się rozwiązać kontrakt i wrócił do USA - kończy włoski dziennikarz. Nastąpiło to w październiku zeszłego roku. Andersena zastąpił Julius Hodge. A pod koniec listopada ściągnięto do zespołu Rubena Wolkowyskiego, centra, który zaczynał sezon w Prokomie Treflu.

- Teraz w Legea doszło do dużych zmian. Możliwe, że obecnie Andersen przyjęty zostałby z otwartymi rękami - dodaje Pasucci. Drużynę prowadzi Marco Calvani. Zastąpił Teomana Alibegovica i Zeljko Zecevica. Właśnie z nimi trudno było się dogadać Andersenowi. W trakcie jego obecności Włosi zagrali pięć spotkań w lidze, w szóstym oddali walkowera.

Były mecze, gdzie Andersen np. występował 10 minut i miał eval -16, było i takie, gdzie przez 11 minut zanotował 4 punkty przy 66 procentowej skuteczności w rzutach za dwa, miał 8 zbiórek i eval +12. W ubiegłym sezonie w Prokomie Treflu miał średnie na mecz - 15 minut gry, 6.8 pkt. i 3,9 zbiórek.

Andersen wyróżniał się nie tylko dobrą gra pod koszem, ale i długimi, kręconymi włosami. To był niecodzienny widok. Ściął je jednak w ubiegłym sezonie.

- Miałem ich już zwyczajnie dość. Zapuściłem je jakieś trzy lata temu i po prostu znudziła mi się taka fryzura - opowiadał wtedy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza