Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gasper Okorn: o polskiej lidze, o Czarnych, o nadchodzącym i minionym sezonie

Rafał Szymański
Gasper Okorn zajął w ubiegłym sezonie z Energą Czarnymi czwartą pozycję w lidze.
Gasper Okorn zajął w ubiegłym sezonie z Energą Czarnymi czwartą pozycję w lidze. Fot. Łukasz Capar
Słoweniec Gasper Okorn, były szkoleniowiec Energi Czarnych, na kilka dni przed startem ekstraklasy ocenia jej poziom. - Po co w Polsce gra tylu Amerykanów? - pyta.

- Za kilka dni startuje polska ekstraklasa. Jak pan ocenia jej poziom ze swojej perspektywy? Czy na tle innych lig to jest dobre miejsce do rozwoju basketu?

- Mogę ocenić ligę, ale tylko z perspektywy ubiegłego sezonu. Poziom polskiej ligi jest dosyć dobry, ale jak to powiedzieć.. no, w czołówce europejskiej nie jesteście. Polska plasuje się wysoko wśród europejskich średniaków, może jest nawet na ich szczycie? Wytrzymuje porównanie z ligą w Niemczech, Belgii. Zespoły z czołowej czwórki można już porównywać nawet do ligi nadbałtyckich, czy ligi adriatyckich.

- Ale taki David Logan, jedna z gwiazd tej ligi, już w mistrzostwach Europy, na tle klasowych graczy z innych państw, przestaje błyszczeć. To nie świadczy dobrze o poziomie w Polsce.

- To zupełnie inna sprawa, problem polskich zawodników komentowałem nie raz będąc u was. Uważam, że złym przepisem jest ten mówiący, że dwóch polskich zawodników musi grać. To na pewno wam nie pomoże, jedynym sposobem moim zdaniem jest ciężka praca z młodymi zawodnikami i tylko od czasu do czasu dawanie im szansy na granie z profesjonalistami. Nie może być tak, że Polacy muszą grać na siłę w każdym meczu. Dlatego grają przeciętniacy. I w dodatku dostają olbrzymie pieniądze. Musicie pracować z młodymi, jak to robi się na przykład w Niemczech, znajdziecie dobrego, to go bierzecie, nie nadaje się, to do widzenia. Polonia 2011 pokazała, jak to się robi. Trener Mladen Starcević cały czas szkolił młodych zawodników. Przyniosło to zamierzone efekty, tak powinny robić Turów Zgorzelec, Anwil Włocławek, Asseco Prokom Gdynia.

- Ale w naszej kadrze grają zawodnicy szkoleni za granicą np. Marcin Gortat czy Maciej Lampe.

- Macie dobrą kadrę. Mogła osiągnąć dużo więcej podczas EuroBasketu. Dobrze zagrali Gortat, Lampe, Michał Ignerski, Krzysztof Szewczyk, Łukasz Koszarek, który jest jednym z najlepszych polskich zawodników. Gdybym był trenerem dobrej drużyny, chciałbym go mieć u siebie.

- Ale on podobnie jak np. Kikowski ucieka, by się rozwijać, za granicę. Cierpi na tym nasza liga.

- W kraju, w którym mieszka 40 milionów ludzi, powinno być dużo dobrych koszykarzy. Na pewno znalazłbym dziesięciu interesujących, dobrze zapowiadających się młodych zawodników. Obok Kikowskiego macie w Polsce Pawła Leończyka czy Adama Waczyńskiego. Jednak nie jest dobrze, jak zwieją za granicę za szybko. Z drugiej strony, oczywiście jeśli zawodnik w Polsce został dobrze wyszkolony, jest obyty z grą i dostał szansę, powinien z niej korzystać. Kikowski poszedł do Olimpii Lublana, ale myślę, że to jeszcze za wcześnie dla niego na taki transfer. Lepiej jakby jeszcze co najmniej jeden sezon został w Polsce i ciężko pracował.

- Tak, i natychmiast w jakimś klubie usiadłby na ławce, bo kolejny Amerykanin ma w statystykach z USA, że jest lepszy...

- Powinniście szanować swoich zawodników. Nie jest dobrze, że wszyscy Amerykanie, którzy przyjeżdżają do Polski, mogą zarabiać olbrzymią kasę. Dlaczego tak się dzieje? Czy wszyscy Amerykanie są jednakowo dobrzy? W każdym innym kraju jest tak, że jeśli przyjedzie gracz z zagranicy, musi być dwa razy lepszy od miejscowych graczy. Czy ci wszyscy Amerykanie, którzy zarabiają te 3-5 tysięcy dolarów, są naprawdę lepsi od waszych zawodników? Oni są szczęśliwi, że grają w Polsce, bez względu na to, jaki poziom reprezentują. Nic do nich nie mam, ale jest w Polsce tak, że nawet przeciętniak z amerykańskim paszportem może u was grać za duże pieniądze. Poza tym bawi się i nudzi. To marnowanie kasy.

- Był pan trenerem w Słupsku i oglądał to wszystko od środka. Nie skończył pan swojej roboty.

- Nigdy nie zapomnę tego klubu. Bardzo polubiłem Słupsk i ludzi tam mieszkających. Kiedy w nim byłem to wszystko mi się podobało, czułem się usatysfakcjonowany. Udało nam się z zespołem trafić do pierwszej czwórki. Myślę, że wykonałem naprawdę dobrą robotę. Było wtedy dużo kłopotów z waszą drużyną. Nie chcę mówić niczego złego i życzę Czarnym samych sukcesów. Muszę też powiedzieć, że ze Słupska odszedłem jako przyjaciel, nie miałem z nikim żadnych sprzeczek. Trudno, wybrali innego trenera, nic na to nie poradzę, rozumiem prezesa Andrzeja Twardowskiego, ale mam trochę inne zdanie na temat prowadzenia drużyny.

- A jeśli w połowie listopada zadzwoni telefon z Polski?

- Wśród zawodowców jest takie powiedzenie: "Nigdy nie mów nigdy". Chcę jednak powiedzieć coś bardzo jasno i wprost. Dużo ludzi w Słupsku myśli, że Okorn zażądał wielkich pieniędzy za kolejny sezon. To nieprawda! Chciałem tyle samo, co w poprzednim sezonie, nie żądałem nawet jednego euro więcej. Uważałem, że z tym zespołem krok po kroku mogliśmy dojść bardzo daleko. Niestety. Niedobrze, że drużyna się zmieniła aż o 80 procent składu, nie rozumiem, dlaczego tak się stało. Moim zdaniem koszykówka polega na kontynuacji pracy z tymi samymi zawodnikami. 75 procent składu powinno pozostać na kolejny sezon.

- I co wtedy?

- Można zmienić trzech-czterech graczy, jako taka mała korekta składu, ale po co wszystkich? Uważam też, że Adam Romański, dyrektor sportowy powinien pozostać na stanowisku, podobnie jak i Witalij Szpaniuk czy główny trener. Zmienić należało tylko asystenta coacha, na młodego trenera, który będzie się chciał uczyć i któremu będzie się chciało pracować. Tego właśnie chciał trener Okorn. Nie większego budżetu, tylko tego.

- Czy Energa Czarni jest w ogólne rozpoznawalna, gdy rozmawia pan ze znajomymi o koszykówce?

- Niektórzy w Słupsku mieli pretensje, dlaczego Gasper Okorn chciał grać w europejskich pucharach. Zgoda, na to są potrzebne pieniądze, ale za to wszyscy patrzą na was wtedy inaczej. Bo gdy Energa Czarni gra w Europie, również w Polsce przestajecie być małomiasteczkowym klubikiem. Jesteście w czwórce najlepszych, gracie w pucharach europejskich i wtedy wszyscy traktują Energę Czarnych jak poważny zespół. Tylko w ten sposób można iść krok po kroku do przodu. Powiem wprost, cholera, mam to gdzieś, co inni pomyślą, mówię prosto z mostu: Dlaczego nie został Chris Booker? Dlaczego nie zostali Paweł Leończyk, Mateo Kedzo, Paweł Malesa, Marcin Dutkiewicz, Demetric Bennett? Wystarczyło tylko zmienić kilku innych zawodników i mielibyście naprawdę bardzo dobry zespół na ten sezon. Sprowadzić Krzysztofa Szubargę i jeszcze jednego wysokiego młodego polskiego zawodnika. Z taką drużyną każdy zespół, który przyjechałby do Słupska, przegrałby na pewno.

- Mocne słowa.

Gdzie jest Malesa? Gdzie jest Dutkiewicz, którzy cały poprzedni sezon ciężko pracowali i w tym w końcu by to było widać na parkiecie? Ech... Niemniej życzę Czarnym wszystkiego najlepszego, wszystkich pozdrawiam. Prezes ma swój plan na drużynę, mogę się z nim nie zgadzać, ale jest profesjonalistą i wie, co robi. To nieprawda, że chciałem dyktować warunki, jak niektórzy mówią, po prostu chciałem, żeby była tak a tak. Zarząd nie wyraził na to zgody, więc się pożegnaliśmy. Szkoda, że tak się stało.

Tłumaczył Piotr Kawałek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza