Sypie się plac Garncarski. Urzędnicy szukają ratunku (zdjęcia)

Znów powraca temat placu Garncarskiego w Bytowie. Miał być perełką centrum miasta, jest powodem do wstydu. Dawny plac, na którym znajdują się odsłonięte fundamenty XIV-wiecznego kościoła, znajduje się w fatalnym stanie. Plac wybudowany został w 2005. Kosztował 860 tysięcy złotych. To przede wszystkim odsłonięte fundamenty najstarszej świątyni w Bytowie - kościoła św. Katarzyny.
W trakcie budowy stosowano zaprawę, przygotowywaną na wzór tej stosowanej w średniowieczu. Niestety, ten sposób nie sprawdził się. Już rok po odsłonięciu murów zaczęły się zwyczajnie sypać.
Problem z placem poruszył nasz czytelnik, który od lat przygląda się jak marnieje perełka miasta.
- W tym miejscu znajduje się między innymi tablica upamiętniająca dawnych mieszkańców Bytowa, to jest nasze dziedzictwo narodowe. Na placu organizowane są uroczystości, składamy kwiaty, a wszystko to wygląda bardzo źle - mówi czytelnik. - Temat powraca co jakiś czas, a jak widać urzędnicy nie mogą sobie poradzić z problemem. Ale to nie wszystko. Wieczorami przesiadują tam różne osoby. Wiele z nich załatwia tam czynności fizjologiczne. Należałby coś w końcu z tym zrobić. W szczeliny w murkach powpychane są butelki po alkoholu. Ewidentnie widać brak szacunku dla tego miejsca.
Urząd Miejski w Bytowie przyznaje, że szuka rozwiązania problemu, ale jest to trudne. Przyznaje, że ten sposób ekspozycji dawnych murów nie był trafiony. Na skutek czynników atmosferycznych niszczeją.
- Architekt miejski wraz z konserwatorem zabytków prowadzą rozmowy w tej sprawie - mówi Jacek Czapiewski, wiceburmistrz Bytowa. - Pod uwagę brany jest inny sposób wyeksponowania murów. Charakter tego miejsca się nie zmieni. Szukamy też możliwości finansowego wsparcia przedsięwzięcia z źródeł zewnętrznych.