Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice bolszewickiego pomnika w Ustce. Czy na jego odsłonięciu był kat z Katynia? Gdzie jest tablica pamięci Polaków?

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Z pomnika wdzięczności dla Armii Radzieckiej najpierw zniknęła gwiazda, a niecałe dwa lata później przyszedł czas na pomnik. Zostały po nim tylko fundamenty. Na zdjęciu z 1968 roku pomnik już bez tablicy upamiętniającej także Polaków
Z pomnika wdzięczności dla Armii Radzieckiej najpierw zniknęła gwiazda, a niecałe dwa lata później przyszedł czas na pomnik. Zostały po nim tylko fundamenty. Na zdjęciu z 1968 roku pomnik już bez tablicy upamiętniającej także Polaków Archiwum
Kiedy na Ziemiach Odzyskanych pomniki ku czci sowietów zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu, Ustka nie mogła być gorsza. Grabieże, rozboje, morderstwa, gwałty, których dopuścili się czerwonoarmiści stacjonujący w mieście po wojnie, poszły w niepamięć. Statua musiała stanąć! Bo taka była wola społeczeństwa. Całego.

17 września 1950 roku była niedziela. Nikt nie wspominał o 11. rocznicy napaści ZSRR na Polskę. Tego dnia świąteczne wydania gazet ogłosiły, że Ustka kładzie kamień węgielny pod Pomnik Wdzięczności dla Armii Radzieckiej. I będzie to nadzwyczaj uroczyste wydarzenie.

Można sobie tylko wyobrazić, co czuli ustczanie, wśród których było wielu żołnierzy września 1939 roku, obrońców Helu i Westerplatte, powstańców warszawskich, w tym właśnie dniu spędzonych na plac Wolności. Ale byli też tacy entuzjaści, których porwał nurt stalinizmu. Ci ochoczo brali udział w uroczystości położenia kamienia węgielnego.

Sztafeta z urną

Przenieśmy się na chwilę do Słupska, gdzie na cmentarzu w tym czasie już wznosił się ufundowany przez społeczeństwo pomnik ku czci Bohaterów Armii Radzieckiej i leżały prochy żołnierzy sowieckich „poległych w walkach o wyzwolenie Ziemi Słupskiej”. Otóż 17 września - jak donosiła prasa - tutaj rozpoczęły się podniosłe momenty pobrania ziemi z mogił bohaterów radzieckich i wmurowania jej w kamień węgielny pod pomnik w Ustce.

Rano wymaszerował z Ustki patrol jednostki wojskowej z urną na ziemię z grobów. Na szosie za miastem przejęły ją sztafety młodzieżowe Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Młodzieży Polskiej i Powszechnej Organizacji Służba Polsce, które na granicy Słupska przekazały ją patrolowi wojska.

Swoje delegacje wystawiły wszystkie zakłady pracy. Stawili się więc przedstawiciele dyrekcji, rady zakładowej i partii. Stosownie do uchwał Miejskiej Rady Narodowej i Komitetu PZPR „wyrażających wolę społeczeństwa naszego miasta”. Ten dokument archiwalny przytaczają Zbigniew Miecznikowski i Władysław Goliński w I tomie „Monografii Stoczni Ustka”.

Zakład już na godzinę 8 rano podstawił samochód ciężarowy przed komitet PZPR w celu rozstawienia sztafety na drodze do Słupska. Natomiast 20-osobowa reprezentacja musiała obowiązkowo stawić się na placu Wolności, by uroczyście powitać sztafetę. Sztandarem zaopiekował się Stanisław Kania. Natomiast wszyscy bez wyjątku pracownicy uformowani w pochód wyruszyli do miejsca złożenia aktu erekcyjnego. Pracownikom Stoczni Rybackich nakazano bezwzględny udział w uroczystości, by „zamanifestować wolę całego społeczeństwa i wykazać uczucia wdzięczności dla Wyzwolicielskiej Armii Czerwonej i utrzymaniu woli pokoju na całym świecie”.

Tymczasem na cmentarzu w Słupsku wyczekiwali urny słupszczanie, ustczanie, przedstawiciele jednostki wojskowej ze Słupska, Zarządu Powiatowego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, Komitetu Wykonawczego Budowy Pomnika Wdzięczności z Ustki.
Był też Rosjanin. Przedstawiciel Armii Radzieckiej ppłk. Czużajkin, jak mianowała go prasa. Gdy o godzinie 11 wkroczył w aleję cmentarną patrol jednostki wojskowej niosący urnę, Czużajkin odebrał ją przy dźwiękach hymnów radzieckiego i polskiego. Nałożył do urny ziemię z grobów żołnierzy radzieckich. Delegacja Ustki złożyła wieniec u stóp pomnika. Urnę z ziemią przejął patrol wojskowy, u granic miasta - sztafeta młodzieżowa, a przed Ustką - znowu wojsko.

W tym czasie wszyscy zgromadzili się już na placu Wolności w Ustce. Odczytano akt erekcyjny, po czym urnę wraz z aktem wmurowano w fundamenty przyszłego Pomnika Wdzięczności. Jego odsłonięcie zaplanowano na 7 listopada - rocznicę rewolucji październikowej.

W roli głównej zbrodniarz z Katynia?

Kim był wspomniany w artykule prasowym z 1950 roku Czużajkin? Wszystko możliwe, że chodzi o oficera NKWD, który od maja 1939 do lipca 1941 pełnił funkcję starszego nadzorcy więzienia Zarządu NKWD - Ludowego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego obwodu smoleńskiego. Brał udział w mordowaniu polskich jeńców w lesie katyńskim. 26 października 1940 szef NKWD Ławrientij Beria przyznał mu nagrodę pieniężną w wysokości 800 rubli. Po wojnie Czużajkin pracował w zarządzie Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR obwodu smoleńskiego w stopniu młodszego porucznika.

Co kat z Katynia robił w Słupsku i Ustce? Być może zawitał tu z jedną z czterech delegacji kołchoźników radzieckich, które w tym czasie odwiedziły Polskę. Sowieci pojawili się także w województwie koszalińskim. W Słupsku - witani przez tłumy - złożyli kwiaty przed Pomnikiem Wdzięczności Bohaterskim Żołnierzom Radzieckim. Kwiaty otrzymane wcześniej od mieszkańców Słupska i powiatu.

Szkarlatyna i zbiórka na pomnik

Wróćmy do Ustki. Zbigniew Miecznikowski, współautor „Monografii”, we wspomnieniach Józefa Piaseckiego, w 1950 roku głównego inżyniera, a od 1952 roku dyrektora Stoczni Ustka, znalazł informację, że projektantem pomnika był stoczniowiec Jerzy Flakowicz, technik budowlany, który zajmował się wówczas rozwojem infrastruktury stoczniowej.

Jednak do 7 listopada, 33. rocznicy rewolucji bolszewickiej, ustczanom nie udało się wznieść monumentu. Najprawdopodobniej wciąż brakowało pieniędzy. Albo też z powodu epidemii. W listopadzie lekarz powiatowy wstrzymał zajęcia w szkole podstawowej w związku z zanotowanymi przez Ośrodek Zdrowia w Ustce licznymi przypadkami szkarlatyny. By zapobiec rozszerzeniu się epidemii, przeprowadzono dezynfekcję gmachu szkolnego, wstrzymano też zajęcia w Zasadniczej Szkole Zawodowej, mieszczącej się w budynku podstawówki.

Ale o „przyjaciołach ze Wschodu” w mieście nie zapominano. Trwały intensywne zbiórki na budowę pomnika. Pod koniec października odbyła się „Żywa gazetka” poświęcona roli kobiet w Planie 6-letnim. Zorganizowało ją Koło Miejskie Ligi Kobiet w Ustce w sali Hutniczanki, gdzie omawiano sprawy rad kobiecych oraz twórczość niektórych współczesnych pisarzy i poetów polskich. Cały dochód z imprezy przeznaczono na budowę Pomnika Wdzięczności. Koło Ligi Kobiet aktywnie zbierało fundusze na ten cel, urządzając inne zabawy i imprezy artystyczne.

Wyróżnił się też Związek Zawodowy Pracowników Pocztowych w Słupsku, który dla uczczenia 33. rocznicy rewolucji wystawił w Domu Ludowym w Ustce groteskę Majakowskiego „Radio Październik”, przeznaczając dochód z imprezy na budowę pomnika. Jeszcze na początku grudnia harcerze zebrali 736,98 zł, co pochwaliła prasa.

Szaleństwo stalinizmu nasilało się coraz bardziej. W gromadach, spółdzielniach produkcyjnych i Państwowych Gospodarstwach Rolnych województwa szczecińskiego i utworzonego w czerwcu 1950 roku koszalińskiego, zorganizowano tysiące odczytów, akademii i wieczornic poświęconych osiągnięciom ZSRR. Powstało kilkaset nowych kół TPPR z tysiącami członków, uruchomiono kilkadziesiąt kursów języka rosyjskiego, urządzano wystawy książki radzieckiej, produkowano szkolne gazetki ścienne. Robotnicze zespoły taneczne w gromadach prezentowały tańce i śpiewy radzieckie. W ramach „Miesiąca” młodzież szkolna i aktywiści porządkowali groby i pomniki, które już stały.

Inni już wznieśli

Czas gonił, a w Ustce jeszcze nie wzniesiono pomnika, ale miasto nie było osamotnione. Wprawdzie Słupsk czerwoną gwiazdę miał już od 22 lipca 1949 roku, Świdwin odsłonił pomnik ufundowany ze składek społeczeństwa w 33. rocznicę rewolucji, a i w Szczecinku już składano kwiaty i wieńce, to Międzyzdroje dopiero planowały budowę, a w Świnoujściu pracownicy zakładów i instytucji zobowiązali się do przepracowania jednego dnia przy budowie „swojego” pomnika.

Jednak nie wszystkim podobały się monumenty wznoszone na chwałę sowietów. W Stargardzie pomnik żołnierzy Armii Czerwonej wzniesiono już w 1945 roku. W sierpniu 1949 roku został uszkodzony i znieważony.

„Nikczemnicy przewrócili dwa postumenty granitowe, potłukli trzy marmurowe płyty, zniszczyli dwa wieńce betonowe, zrywając równocześnie gwiazdę - godło Związku Radzieckiego. Przedmioty te wyrzucili na ulicę” - bulwersowali się dziennikarze.
Za ten czyn dwaj mężczyźni zostali skazani okrutnym wyrokiem. Jeden na 10 lat więzienia i utratę praw na pięć lat. Drugi na karę pięciu lat i na dwa lata utraty praw.

W dniu urodzin oprawcy

W końcu i ustczanom udało się wznieść ośmiometrowy graniastosłup na postumencie zakończony czerwoną gwiazdą. W grudniu 1950 roku nastąpiło odsłonięcie. Nie była to jedyna uroczystość. W niedzielę, 17 grudnia, otwarto chłodnię rybną i nowy Dom Rybaka z udziałem ministra żeglugi Mieczysława Popiela, gości z Gdyni, z departamentu rybołówstwa, pezetpeerowców ze Słupska i Koszalina, przewodniczących rad narodowych, a nawet delegacji Sądu Okręgowego w Słupsku.

Jednak najważniejszy był dzień 21 grudnia - domniemana data urodzin Stalina. W Ustce na placu Wolności znowu zebrał się tłum. Tym razem na wyczekiwanej uroczystości odsłonięcia pomnika ufundowanego ze składek ludności. Wzięli w niej udział przedstawiciele Armii Radzieckiej, MRN, PZPR, TPPR, Wojska Polskiego oraz licznie zgromadzone społeczeństwo miasta. Przemówienie na temat roli żołnierzy radzieckich w „dziele wyzwolenia Polski” wygłosił przewodniczący TPPR Leon Matysiak.
Oczom zgromadzonych ukazał się wyryty na tablicach napis: „Bohaterom Armii Radzieckiej Poległym o Wyzwolenie Naszej Ojczyzny”. Z jednej strony po polsku, z drugiej po rosyjsku. Ale była też trzecia tablica...

Po złożeniu wieńców delegacje zebrały się w sali kina Delfin, gdzie przewodniczący Komitetu Fundacji Pomnika Edward Konik, jednocześnie kierownik kina, opowiedział o przebiegu budowy. Następny mówca, porucznik jednostki wojskowej w obszernym przemówieniu uroczystość odsłonięcia pomnika powiązał z rocznicą urodzin Stalina. W drugiej części akademii orkiestra wojskowa dała koncert, przedstawiono deklamacje, montaże literackie, popisy taneczne i śpiewy chóralne. Na koniec Edward Konik zaapelował do zebranych, aby wzmożoną pracą i zwiększoną wydajnością przyczyniali się do przyspieszenia wykonania Planu 6-letniego.

Na warcie w tenisówkach

Od tego czasu plac Wolności był najbardziej pilnowanym miejscem w Ustce. Przez bezpiekę, milicję i wojsko. Tu odbywały się wszelkie uroczystości, zakłady pracy składały wieńce, żołnierze i harcerze pełnili warty. Płonęły znicze. Wkrótce też władze postanowiły zlikwidować korty tenisowe, aby w sąsiedztwie pomnika utworzyć plac zbiórek pierwszomajowych.
W latach 70. XX wieku opiekę nad pomnikiem sprawowały Miejska Rada Narodowa i Liceum Ogólnokształcące. A doglądać go trzeba było często. Bo polityczna opozycja i zwykła chuliganeria wyładowywała na nim swoje emocje, wielokrotnie kończąc w sądzie.

- U schyłku poprzedniej epoki politycznej pomnik był regularnie niszczony, oblewany farbą, obrzucany śmieciami - wspomina jedna z ustczanek mieszkająca przy placu Wolności. - Korzystając z gościny przychodni wojskowej, na noc kwaterowano tam dwóch żołnierzy, którzy mieli pomnika pilnować. Interweniowali, gdy ktoś pojawił w okolicy. Polegało to na tym, że kilka razy w nocy zbiegali w podkutych buciorach po drewnianych schodach i walili starymi, ciężkimi drzwiami. Nikt nie mógł spać. Po interwencji mojego taty, żołnierzom przydzielono po parze tenisówek, a nad drzwiami zamontowano spowalniacz.

Pomnik ten widział niejedną gonitwę za sprawcami, którzy po „zamachach” na gwiazdę byli szykanowani przez władze komunistyczne.

- Moje pierwsze przedszkole było zaraz obok. Mówiliśmy na to miejsce „najwyższy pomnik świata”, bo sięgał od Ziemi aż do gwiazdy - pamięta inny ustczanin.

Najpierw spadła gwiazda

- Gdy w 1989 roku nastąpił przełom i zaczęliśmy budować państwo demokratyczne - wspominał w czasie Historycznego Czwartku w Centrum Aktywności Twórczej Andrzej Urban, tworzący „Solidarność” w Ustce, wówczas przedstawiciel związku w radzie miasta. - Na jednej z sesji dyskutowaliśmy o pomniku. Uważałem, że jest symbolem zniewolenia Polski. Dyskusja była zażarta, bo byli zwolennicy i przeciwnicy czerwonej gwiazdy. Zaszantażowałem ówczesnego naczelnika, że jeżeli nie zlikwiduje pomnika, to my go przewrócimy. Następnego dnia gwiazdy nie było, bo naczelnik o jej zdjęciu zadecydował już wieczorem.

Niecałe dwa lata po strąceniu gwiazdy przyszedł czas na pomnik.

- Miasto wystąpiło do wojska, żeby pomnik wysadzić w powietrze - rozniosła się w mieście plotka. - Ale wojsko się nie zgodziło, bo to polityczny temat i nie chciało się mieszać.

- Nieprawda - zaprzecza Roman Ossowski, ówczesny burmistrz Ustki. - Wszystko odbyło się w sposób cywilizowany. Jednak pamiętam, że gdy w Ustce pojawiły się plotki o wysadzaniu, zatelefonował do mnie konsul radziecki z Gdańska, na numer domowy. Z jednym pytaniem: czy zamierzamy wysadzić w powietrze czy burzyć po kawałku? Oczywiście nie było mowy o wysadzaniu. Zapewniłem konsula, że jeśli znajdziemy urnę, to przeniesiemy ją na cmentarz do Słupska. Nie znaleźliśmy. Jednak trudno było rozprawić się z tą konstrukcją. To był strasznie silny beton i potężne zbrojenie, jakby czołgi miały po nim jeździć. Komuś zaświtał też pomysł, by konsula zaprosić na to burzenie, aby się sam przekonał. Ale stwierdzono, że jednak nie ma to sensu.

Obaleniem monumentu zajęło się Rejonowe Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.

- Został ściągnięty duży młot pneumatyczny i gryzł po kawałku ten silny, fioletowy beton około dwóch tygodni - wspomina jeden z pracowników RPGKiM. - To nie było takie proste, pomnik nie dał się szybko rozwalić. Pracownicy kuli, męczyli się, wywozili gruz. Niektórych fragmentów nie szło ruszyć. Skuli tylko do poziomu gruntu. Fundamentów nie dało się skruszyć.

Tajemnice urny i tablicy

W czasie burzenia okazało się, że pomnik nie jest symbolem wdzięczności wyłącznie dla sowietów. Pracownicy nie spodziewali się takiego znaleziska. Własnym oczom nie wierzyli, gdy w betonowy gruz wpadła, gdzieś wewnątrz ukryta wcześniej, jeszcze jedna tablica. Z napisu wynikało, że pomnik jest poświęcony także żołnierzom polskim! Jednak było już za późno. Statua runęła.

Ślad polskości „Pomnika ku czci poległych żołnierzy radzieckich” potwierdza skromna dokumentacja słupskiego konserwatora zabytków. Oprócz tablicy z napisem, który znali na pamięć wszyscy ustczanie, był drugi: „Prochy nieznanych Bohaterów Radzieckich i Polskich Poległych za Wolność Naszą i Waszą”.

Być może tropem są fotografie. Na zdjęciu z lat 50. XX wieku tej tablicy jeszcze nie ma. W jej miejscu znajduje się coś na kształt urny. Na późniejszym już jest. Na nowszych fotografiach nie ma po niej śladu. Trudno też ustalić, co stało się z tablicą po zburzeniu pomnika.

Gdy w marcu 1991 roku prasa odnotowała, że pomnik zniknął, odezwali się czytelnicy gazet. Jedni po zburzeniu pomnika odetchnęli z ulgą, że wreszcie i ten przeżytek komunizmu, symbol totalitaryzmu i przemocy zniknął z pejzażu miasta. Uważali, że pomnik dawno już należało zlikwidować, tym bardziej że był systematycznie demolowany. Inni twierdzili, że należało go zostawić, ewentualnie przemianować na grób nieznanego żołnierza.

Marian Majkowski, architekt i literat we wspomnieniach „Obcy wśród swoich” zamieścił taką refleksję:
„Nasz pomnik nie był dziełem sztuki, ale był świadkiem historii. Jeżeli komuś przeszkadzała gwiazda i kolumna można je było usunąć. Cokół pomnika upamiętniający, poległych w Polsce, żołnierzy radzieckich nikomu nie powinien wadzić. Trzeba szanować prawdę historyczną, a ona mówi: Gdyby nie było mogił tych żołnierzy, nie byłoby mnie, ciebie, nas Polaków tutaj na dawnych terenach Rzeszy Niemieckiej”.

Czy urna z ziemią, z którą słynna sztafeta przybiegła ze słupskiego cmentarza w 1950 roku, wciąż tkwi pod warstwą betonu? Czy inna urna, z prochami Polaków, znajdowała się za tablicą poświęconą ich pamięci?

- Niech pani idzie tam i spróbuje wbić w ziemię metalowy pręt. Wtedy się okaże - zachęca mnie mój rozmówca, który burzył pomnik tylko „do poziomu gruntu”.

Można iść pod osłoną nocy i dźgać ziemię w zaroślach. Można posiedzieć na ławeczce, spojrzeć w prawdziwe gwiazdy i pomilczeć razem z historią.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tajemnice bolszewickiego pomnika w Ustce. Czy na jego odsłonięciu był kat z Katynia? Gdzie jest tablica pamięci Polaków? - Plus Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza