MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzy kobiety

Piotr Polechoński
Recenzja filmu "Godziny"

"Godziny" to film, który dotyka w niezwykły sposób czegoś, czego my mężczyźni albo nie rozumiemy, albo - i to chyba znacznie częściej - panicznie się boimy. Dotyka najgłębszych pokładów kobiecości. Porusza najbardziej delikatne struny kobiecej duszy. Pokazuje ich lęk przed światem, który automatycznie wpisuje je w określone ramy, świadomość, że pomiędzy słowami "żyć" i "życie" jest bolesna różnica, a przede wszystkim to, że ważnego wyboru mogą dokonać zawsze, w każdej chwili. Jest to film mądry, głęboki i smutny. Losy trzech kobiet z trzech różnych czasów pozornie nic nie powinno łączyć. Tymczasem ich życie stawia im te same pytanie: czy są na tyle odważne, aby walczyć o to, co wydaje się, że zawsze było poza ich zasięgiem. Aby były szczęśliwe.
Film pokazuje jeden dzień z życia każdej bohaterek. W latach dwudziestych XX wieku angielska pisarka Wirginia Woolf pisze powieść "Pani Dalloway". W roku 1951 roku mieszkająca w Los Angeles Laura Brown, przykładna żona i matka, pod wpływem twórczości Woolf dokonuje życiowego rozrachunku. Pod koniec lat 90. w Nowym Jorku Clarissa Vaughn, wydawca, przeżywa jeden z najgorszych dni życia, niczym bohaterka powieści Woolf. Trzy życiorysy, a w każdym z nich dwa te same elementy: rozpaczliwa pustka i paniczna przed nią ucieczka. Nawet poza granice życia i śmierci...
"Godziny" to drugi film jaki widziałem w życiu, który by w tak genialny sposób łączył kilka różnych epok tworząc z nich jednorodną historię (pierwszy to legendarna "Nietolerancja" Davida Griffita z 1916 roku). Czas, który z reguły jest czymś co dzieli każdą opowieść, w tym przypadku pozwala nam zrozumieć podstawową prawdę. Że bez względu na lata w jakich przyszło nam żyć, zawsze stoimy przed jakimś wyborem. "Raz wybrawszy, muszę wybierać całe życie" - smutno stwierdził kiedyś jeden z filozofów. Być może, że to kobiety - rozdarte pomiędzy rolami żon, matek i pragnieniem realizacji samej siebie - za każdy wybór płacą znacznie więcej niż mężczyźni.
I właśnie o tym mówią nam bohaterki tego znakomitego filmu. Że czasami zamiast monotonnego "żyć" wybierają "życie". Takie, jakie chcą, a nie takie jakie zostało im przypisane. Żadna z tych trzech kobiet nie ma też wątpliwości, że taki wybór w ostatecznym rozrachunku skończy się dla nich katastrofą. Jednak pomimo tego godzą się z tym, bo chcą poczuć, że nic jeszcze nie zostało do końca przesądzone i są wolne. Choćby przez kilka godzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza