MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unibaltic. Siedem lat, sześć statków

Krystyna Pohl [email protected] 91 481 33 81 Fot. Marcin Bielecki
Wyróżnienia oczywiście cieszą, ale największą nagrodą jest dla nas zaufanie i zadowolenie klientów - uważa Arkadiusz Wójcik.
Wyróżnienia oczywiście cieszą, ale największą nagrodą jest dla nas zaufanie i zadowolenie klientów - uważa Arkadiusz Wójcik.
Najmłodszy szczeciński armator. Siedem lat temu nikomu nie znani zaczynali od zera. Dziś ich firma Unibaltic jest dobrze znana wśród europejskich armatorów.

Do portów nad Bałtykiem i Morzem Północnym niewielkimi statkami przewożą chemikalia i nawozy. Niedawno kupili szósty statek, chemikaliowiec "Antracyth". W zeszłym roku statki Unibalticu przewiozły 760 tys. ton ładunków.

Arkadiusz Wójcik - prezes firmy i Czesław Kowalak - wiceprezes są absolwentami Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie (dziś Akademia Morska). Mają za sobą krótkie okresy pływania na statkach i pracę w Polskiej Żegludze Morskiej.

- Teorię wyniesioną z uczelni uzupełniła praktyka zdobyta u szczecińskiego armatora, tam naszym mistrzem, takim żeglugowym guru był pan Józef Chabowski, ogromna wiedza i doświadczenie - przyznaje Arkadiusz Wójcik. - Potem była spółka Porta Żegluga w stoczniowym holdingu, a gdy ten upadł zostaliśmy bez pracy i wynagrodzeń. A mieliśmy rodziny na utrzymaniu. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce.

I tak narodziła się firma Unibaltic.

Od duńskiego armatora w 2003 r. wyczarterowali dwa malutkie statki bez załóg i obsługi technicznej. Na remont jednego z nich potrzebowali gwarancji bankowych. Poręczyli własnym majątkiem, czyli mieszkaniami. Nawet nie myśleli, że w razie niepowodzenia mogą stracić wszystko. Przez długi czas pracowali w dwójkę mając do pomocy koleżankę. 20-godzinny dzień pracy był normalką. Z uzyskanych frachtów płacili za czarter a pod koniec tamtego roku kupili pierwszy własny statek, leciwy chemikaliowiec Amonith. Znakomitym pomysłem była umowa z Zakładami Azotowymi w Puławach i wejście w bardzo niszowy rynek przewozów nawozów sztucznych drogą morską. Odbiorców przybywało, stawki frachtowe były bardzo atrakcyjne. Wszystkie pieniądze inwestowali w firmę, bo ona była priorytetem. Kupili kolejny statek, odkupili dwa czarterowane. Bank (PKO BP) już im uwierzył i dał kredyt. Współpracują z nim cały czas. Śmieją się, że niedługo będzie w nim wystawa modeli statków, które kupili dzięki udzielonym kredytom. Postawili na jakość. Ich statki z podwójnymi burtami, nierdzewnymi zbiornikami mogą przewieźć każdy rodzaj chemikaliów.

- Chcemy, aby nasza flota chemikaliowców liczyła maksymalnie 15 jednostek, nie starszych niż 10 lat i nie większych niż 7-8 tysięcy ton nośności - mówi Wójcik. - Ciągle jeszcze jest dobry okres na kupowanie statków.

Obecnie w biurze firmy zatrudnionych jest 28 osób, a na statkach ma pracę 150 polskich marynarzy i oficerów. - Mamy szczęście do ludzi, utożsamiają się z firmą, tworzymy zgrany zespół - zaznacza prezes. - Nadal chcemy przyciągać do nas najlepszych. Od trzech lat fundujemy stypendia wyróżniającym się studentom Akademii Morskiej, trzy, cztery rocznie.

Dokonania i prężny rozwój Unibalticu zaowocowały nagrodami (wyróżnienie w rankingu Forbesa - Diamenty Biznesu, Gazela Biznesu przyznana przez Puls Biznesu).

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza