- Kubuś i Sara mają po trzy lata. Są zdrowe, towarzyskie, może tylko Kubuś trochę wystraszony, bo Sara jest bardziej ufna i lgnie do ludzi - opowiada Renata Cieślik, szefowa Straży Ochrony Zwierząt w Słupsku. - W ubiegłym tygodniu zadzwonił do mnie weterynarz z gminy Damnica i poprosił o pomoc.
Powiedział, że z gminy przywieźli psiaki do uśpienia, bo ich właściciel zmarł. Ten pan nie miał rodziny. Wcześniej był palaczem w szkole i te psy zawsze mu towarzyszyły. Czekały, aż skończy pracę, bawiły się z dziećmi, były wesołe i towarzyskie, niegroźne.
- Taką usłyszałam historię, a doktor podał nawet imiona psów i powiedział, że nie ma sumienia ich uśpić i nie może, bo nie wolno usypiać zdrowych zwierząt. Serce się kroi, że ktoś w ogóle pomyślał, żeby uśpić te psy - mówi R. Cieślik.
Według Renaty Cieślik, problemem są finanse samorządów.
- Uśpienie z utylizacją to wydatek około dwustu pięćdziesięciu złotych, oddanie do schroniska kosztuje gminę co najmniej cztery razy więcej, więc taniej jest uśpić
- argumentuje szefowa SOZ. - Są gminy, w których urzędnicy sami szukają nowych domów dla zwierząt. Na przykład w Bytowie czy Kępicach. Do schroniska zwierzęta trafiają w ostateczności, nie mówiąc już o ich uśpieniu.
Maria Boryła, inspektor do spraw gospodarki nieruchomościami w gminie Damnica, która ma w obowiązkach opiekę nad bezdomnymi zwierzętami, zaprzecza informacjom o chęci uśpienia psów.
- Dementuję tę plotkę - oświadcza. - Pan Jan, który pracował w szkole w Damnie, od dłuższego czasu leżał w szpitalu. Chyba nawet dwa miesiące. Jeden z mieszkańców przyszedł do nas i powiedział, że jest problem z psami, bo długo są same i nikt ich nie żywi. Trochę dokarmiali je sąsiedzi, ale psy zaczęły się robić agresywne. Postanowiliśmy je więc odłowić. Nie zawieźliśmy ich do weterynarza z zamiarem uśpienia, przecież ja o tym nie decyduję. Weterynarz dał je do Straży Ochrony Zwierząt.
Pani inspektor dodaje, że w tym roku gmina przeznaczyła 12 tysięcy złotych na opiekę nad zwierzętami.
- Oddaliśmy do schroniska już dziewięć psów i trzy koty. Po dziewięćset złotych za psa, po dwieście za kota. A ludzie najczęściej nam podrzucają niechciane zwierzęta, przyjeżdżają z nimi nawet ze Słupska - mówi Maria Boryła. - Urzędnicy sami znajdują dla nich domy. W wakacje ktoś podrzucił cztery szczeniaki. Ja wzięłam, koleżanka. Nawet śmiejemy się, że dostałyśmy na to dodatek służbowy w postaci psa.
Jednak zdaniem szefowej SOZ historia Sary i Kubusia to przykład oszczędności gmin.
- To po co zanieśli psy do weterynarza, a nie do schroniska, a doktor z kolei zadzwonił do nas. Przecież SOZ nie ma umowy z gminą - argumentuje Renata Cieślik. - Samorządy przeznaczyły niewiele na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami, a z kolei schroniska żądają wygórowanych kwot. Kończy się rok, kończą się pieniądze.
Ustawa zobowiązuje gminy do zapewnienia schronienia bezdomnym zwierzętom.
Wszystkie schroniska w Polsce pobierają od samorządów opłaty - albo jednorazową za przyjęcia psa (w Słupsku to około tysiąca złotych), albo comiesięczną, na przykład 180 złotych plus dodatkowo za koszty leczenia do końca życia zwierzęcia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?