Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezduszne limity

Elżbieta Lange [email protected] tel. 848 81 28
Lekarze na początku nie dawali pani Barbarze szans na przeżycie, ale nie poddała się i wygrała z chorobą. Teraz jednak pojawiły się kolejne kłopoty. Okazuje się, że żaden ze szpitali nie chce jej przyjąć, bo skończyły się limity.
Lekarze na początku nie dawali pani Barbarze szans na przeżycie, ale nie poddała się i wygrała z chorobą. Teraz jednak pojawiły się kolejne kłopoty. Okazuje się, że żaden ze szpitali nie chce jej przyjąć, bo skończyły się limity. Fot. Sławomir Żabicki
Trzydziestoletnia kobieta, która pokonała sepsę traci szansę na normalne życie. Chociaż wygrała z chorobą nie może się ruszać ani mówić. Natychmiast musi się poddać rehabilitacji. Okazuje się jednak, że przez limity nałożone przez Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce jej przyjąć żaden szpital w województwie.

30-letnia Barbara ze Słupska chorowała na astmę i na początku roku poddała się zabiegowi wszczepienia tzw. portu, który miał jej umożliwić dożylne przyjmowanie leków. Wykonany był w jednej z prywatnych klinik w Gdańsku. - Okazało się jednak, że port był skażony - mówi matka Barbary. - Moja córka zaczęła się źle czuć. W końcu dostała wysokiej gorączki i musieliśmy zawieźć ją do szpitala. Lekarze usunęli jej port. W maju wyszła do domu. Jednak skażony port doprowadził do strasznych powikłań. Basia cały czas źle się czuła.
Kobieta straciła w końcu przytomność i trafiła na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej w słupskim szpitalu. Przebywała tam przez dwa miesiące. Miała sepsę, gronkowca, zapalenie płuc.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu Pomorza" i elektronicznym wydaniu e-paper.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza