- Wróciłam właśnie z pracy, mój syn z grupką kolegów poszedł grać w piłkę nożną na boisko tuż za wsią. Po kilku minutach córka powiedziała, że idzie na spacer - mówi pani Iwona.
Nie wiem, ile minęło, może dwie, trzy minuty i usłyszałam potworny huk. Natychmiast wybiegłam na taras. Patrzę, a z drogi wyleciał tir. Myślałam, że córce, która akurat tamtędy szła, coś się stało. Zamarłam, do dziś nie mogę się uspokoić. Tu nie ma bezpiecznego chodnika, na szczęście nikogo w tym czasie nie było na poboczu, gdyby szły tamtędy dzieci, nikt nie miałby szans na ucieczkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?