Najprawdopodobniej ktoś ją wypożyczył i nie oddał.
Do Zenona Smantka, sekretarza Urzędu Miejskiego w Bytowie, zgłosił się mieszkaniec, który chciał w kronice odszukać zdjęcia z latach 70. Wtedy urzędnicy zorientowali się, że kroniki nie ma.
- Za mojej kadencji kroniki w gabinecie już nie było - zarzeka się Smantek.
Sekretarz przekopał urzędowe archiwa w poszukiwaniu księgi, ale jej nie znalazł. Przed Smantkiem sekretarzem był Bogdan Ryś.
- Kronika była często wypożyczana nauczycielom, historykom, osobom, które pisały prace do szkół i na studia. I ktoś jej nie oddał - oznajmia Ryś.
Niestety, urzędnik nie ewidencjonował wypożyczeń kroniki. Po księdze została tylko ozdobna okładka. Wiadomo, że miała kilkadziesiąt stron maszynopisu oraz wklejane chronologicznie zdjęcia.
Smantek apeluje za naszym pośrednictwem do osób, które mają kronikę lub coś wiedzą o jej losie.
- Niech ją oddadzą. To dokumentacja historii naszego miasta - mówi Smantek. Kronika musiała zaginąć gdzieś około trzech-czterech lat temu.
Sami przeprowadziliśmy małe śledztwo. - Dwa miesiące temu widziałem kronikę Bytowa w słupskim archiwum. Są tam udokumentowane lata powojenne. Może to ta kronika?!
- zastanawia się Krzysztof Melchert, bytowski nauczyciel i pasjonat lokalnej historii.
- Mamy w swoich zasobach kilka kronik dotyczących Bytowa i okolic. Ostatnią kronikę przejęliśmy z Urzędu Miejskiego w Bytowie w latach 90. Jeśli więc księga była dostępna w ratuszu kilka lat temu, to nie jest to poszukiwana kronika. Ale zawsze warto sprawdzić. Nie mamy komputerowej ewidencji, więc to trochę zwykle trwa - mówi Krzysztof Chochuł, kierownik słupskiego oddziału Archiwum Państwowego.
Przy okazji dziwi się, że urzędnik z Bytowa wydawał historyczny dokument bez żadnej ewidencji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?