- Od razu zainteresowaliśmy się sprawą i poprosiliśmy o protokół z sesji. W efekcie odmówiliśmy wszczęcia dochodzenia, bo nie mamy żadnych podejrzeń popełnienia przestępstw - mówi Ryszard Krzemianowski, zastępca bytowskiego prokuratora rejonowego.
Molestowanie wychowanków, pedofilia, przypadki samobójstw, a także związki wychowawców z podopiecznymi - te wszystkie przestępcze i nieobyczajne przypadki
- według Zamary - miały wydarzać się w czasie 30 lat funkcjonowania domu dziecka.
Słowa, które na czerwcowej sesji rady padły z ust byłego wychowanka domu dziecka (do 1978 r.), wprawiły wszystkich w osłupienie, a policja zabrała się szybko za czynności sprawdzające.
- Nie przyniosły żadnych rezultatów - twierdzi prokurator Krzemianowski. - Mieczysław Zamara mimo wszelkich prób policji powiedział, że nie będzie składał zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Poza ogólnymi stwierdzeniami na sesji nie wskazał żadnych konkretnych pokrzywdzonych.
Janina Badowska, długoletnia dyrektorka placówki, od początku nie miała wątpliwości, że w placówce nie dochodziło do przemocy seksualnej. Potwierdziła jedynie, że małżeństwa między pracownikami a wychowankami zdarzyły się dwadzieścia lat temu.
Teraz mogą posypać się sprawy o pomówienie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?