Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Wsiadaj, k..., do radiowozu”. 20-latek uniewinniony z zarzutu naruszenia nietykalności cielesnej policjanta

[email protected]
Do zdarzenia doszło w marcu ubiegłego roku w Lęborku. Bartłomiej W., 20-letni obecnie kierowca VW Polo, został zatrzymany jako potencjalny sprawca wykroczenia - jazdy bez pasów bezpieczeństwa w strefie zamieszkania.
Do zdarzenia doszło w marcu ubiegłego roku w Lęborku. Bartłomiej W., 20-letni obecnie kierowca VW Polo, został zatrzymany jako potencjalny sprawca wykroczenia - jazdy bez pasów bezpieczeństwa w strefie zamieszkania. Archiwum
Sąd Okręgowy w Słupsku uniewinnił Bartłomieja W. z zarzutu naruszenia nietykalności cielesnej policjanta. Choć wcześniej uznano winę oskarżonego, okazało się, że młody lęborczanin bronił się przed mocno przesadzoną interwencją funkcjonariusza.

Do zdarzenia doszło w marcu ubiegłego roku w Lęborku. Bartłomiej W., 20-letni obecnie kierowca VW Polo, został zatrzymany jako potencjalny sprawca wykroczenia - jazdy bez pasów bezpieczeństwa w strefie zamieszkania. Kwestionował jednak zasadność interwencji, a ta zakończyła się zatrzymaniem go w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariusza i stosowaniem gróźb w celu odstąpienia od czynności służbowych. Sąd Rejonowy w Lęborku uznał, że oskarżony uderzył interweniującego sierżanta otwartą dłonią w ramię, odpychał go i tak naruszył jego nietykalność cielesną w czasie pełnienia obowiązków służbowych. Sąd Okręgowy uniewinnił oskarżonego. Zgodził się z adwokatem Mirosławem Rekowskim, który twierdził, że 19-letni chłopak chciał się oswobodzić, bo był duszony za szyję i przyciskany przez dwumetrowego o wadze 120 kg policjanta, który użył miotacza gazu bezpośrednio w twarz Bartłomieja W. bez przyczyny.

Sąd Okręgowy w Słupsku zmienił wyrok sądu w Lęborku . Uniewinnił oskarżonego o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta.

16 marca ubiegłego roku o godz. 16 Bartłomiej W. jechał na korepetycje. Zaparkował przy ul. Batalionów Chłopskich w Lęborku. Twierdzi, że odpiął pasy, wziął zeszyt i sprawdzał, co ostatnio przerabiał. Zrównało się z nim jakieś auto. Policja. Funkcjonariuszka kiwnęła ręką, że ma podejść. - Będzie mandat za niezapięte pasy - stwierdziła. - Miałem zapięte - zeznał później Bartłomiej W. - Pani upierała się, że niezapięte. Nie chciałem się kłócić. Zapytałem, czy może się skończyć pouczeniem. - Mandat w wysokości stu złotych i dwa punkty karne - usłyszał i odmówił przyjęcia. Zapytał, czy może zadzwonić do pani od korepetycji, by ją uprzedzić o spóźnieniu. Policjantka się zgodziła. - Policjant, który siedział obok niej kazał mi wsiąść do pojazdu i poinformował mnie, że będzie sprawdzany stan techniczny - wówczas Bartłomiej W. chciał zadzwonić do ojca. - Co robisz? - zapytał policjant. K..., ile ty masz lat?
- Dziewiętnaście. - Odłóż ten telefon, gówniarzu. - Odłożę, jak zadzwonię. Ten dialog powtórzył się trzykrotnie.

- W sekundę po tym, zacząłem być duszony. Złapałem się fotela. Byłem pewny, że funkcjonariusz zaraz mnie puści. Kiedy naprawdę zacząłem się dusić i tracić powoli świadomość, funkcjonariusz puścił to duszenie, tę dźwignię i nagle napsikał mi do oczu i buzi gazem pieprzowym. Zacząłem się dusić. Co wy robicie? W tym momencie zostałem wyrzucony z pojazdu na ziemię, kolanem przyciśnięto moją głowę do ziemi. Wyginano mi ręce. Głośno krzyczałem: Pomocy! Wtedy funkcjonariusz psiknął mi gazem jeszcze raz do buzi „Wsiadaj, k..., do radiowozu”. Odpowiedziałem, że nic nie widzę. „To ja ci, k..., pokażę, gdzie jest radiowóz” i wrzucił mnie do samochodu.

W czasie jazdy radiowozem, policjant zamknął okno. - Dusiłem się. Wypuście mnie! Nie mam nic przy sobie - zapewniał ich Bartłomiej W. - Na parkingu przed komendą funkcjonariusz podbiegł do mnie, rzucił mnie z samochodu na kostkę, „Gdzie masz tę broń?”, zapytał. Przyszli inni policjanci. Nie mogłem stać. Kazano mi klęczeć. „Gdyby to była Ameryka, to już dawno bym cię zastrzelił”, powiedział któryś z nich. A inny: „Gdybym był katem, to już bym cię skatował”. Kolejny wyciągnął telefon i robił mi zdjęcia. Któryś kazał mi się podnieść, stanąć twarzą do ściany i rozszerzyć nogi. Szerzej nie dałem rady. „To ja cię, k..., nauczę szpagatu”. Kopnął mnie w kostkę. Poprosiłem o kubek wody. Nie dostałem. Rozmawiali ze sobą: „To wsadź go na 48, żeby z niego zeszło”. Przyszli inni. Powiedziałem, że zostałem pobity. A oni: „Tu się kończy demokracja i ciesz się, że tylko tak wyglądasz”.
Monitoring potwierdza wersję oskarżonego, ale Sąd Rejonowy w Lęborku uznał, że to Bartłomiej W. naruszył nietykalność funkcjonariusza Marcina G. A ten twierdził, że kierowca uderzył go w ramię, odpychał, przytrzymywał, groził zwolnieniem z pracy. Jednak na nagraniu widać szarpaninę, jak samochód się kiwa, położenie kierowcy na ziemię.

Sąd Okręgowy uznał apelację obrońcy Mirosława Rekowskiego. Adwokat twierdził, że wobec sprawcy wykroczenia nie wolno stosować środków przymusu bezpośredniego, a lęborski sąd bezkrytycznie dał wiarę policjantom: - Niedopuszczalne jest w demokratycznym państwie przyjęcie, że obywatel nie ma prawa ratować się przed niezasadnym działaniem policjanta.

Oglądaj także: Święto policji w Słupsku - wideo archiwum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza