Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Modlą się o wodę i dobrą pogodę

Agnieszka Caronia [email protected]
Irena Boguń codziennie przynosi wodę w wiaderku.
Irena Boguń codziennie przynosi wodę w wiaderku. Agnieszka Caronia
Mieszkańcy Steknicy nie piorą, nie sprzątają i marzną. I tak od dwóch tygodni. Wszystko dlatego, że we wsi nie ma wody.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Ale nadleśniczemu jest ciepło

Agnieszka Caronia
[email protected]

Tydzień to długo, dwa - to cała wieczność. Ludzie w Steknicy chcą wreszcie normalnie żyć. Mają już dość noszenia wody w wiaderkach i mycia się w misce. W większości są to emeryci, którym tego typu "atrakcje" nie są potrzebne. Ktoś więc powinien odpowiedzieć za tę sytuację. Jak można pozostawić ich przez dwa tygodnie bez wody, a co jest z tym związane, w wielu przypadkach także bez ogrzewania. Czy problemem jest podłączenie ich do wodociągu w Łebieńcu? Przecież to kilometr rury. Ale najważniejsze jest przecież to, że władze gminy i nadleśnictwa mają bieżącą wodę i ogrzewanie. A po co przejmować się starymi ludźmi. Tyle sobie radzili, poradzą sobie i teraz.

Może będzie, ale i tak nie nada sie do picia.

- Była telewizja, były gazety i nadal nic - mówi Irena Boguń, mieszkanka Steknicy. - Od wtorku coś tu robią, ale tylko po kilka godzin dziennie. Trzeba było działać kilka miesięcy temu, a nie teraz, na zimę. Przecież nasze problemy z wodą były już na początku jesieni. Już wtedy nie nadawała się do picia.

W końcu ktoś chyba jest odpowiedzialny za wodę i powinien zająć się sprawą wcześniej. Co dwa miesiące napuszczam wodę do kaloryferów. Akurat teraz powinnam to zrobić. I tak grzeję, ale tylko trochę, bo się boję.

Jak twierdzą mieszkańcy, we wsi zaczyna się coś dziać. Przyjechała firma naprawiająca uszkodzenie, ale pracują tylko po kilka godzin. Wczoraj o 13 już nikogo tam nie zastaliśmy. Ludzie nie wiedzą kiedy woda zostanie podłączona.

- Już dwa tygodnie nie ma wody - mówi Julia Gryckiewicz ze Stęknicy. - We wtorek pogrzebali trochę w ziemi, ale dzisiaj już nic nie robią. Brak wody jest strasznie uciążliwy. Przywieźli nam wodę, ale co zrobimy, jak przyjdą większe mrozy i kraniki zamarzną?Ja jestem sama, więc jakoś sobie radzę z jej brakiem. Piorę w deszczówce. Ale co mają powiedzieć ci, którzy mają dzieci?

Dostarczycielem wody we wsi jest Nadleśnictwo Lębork. Zdaniem Zbigniewa Kaczmarczyka, nadleśniczego z Nadleśnictwa Lębork, do końca tygodnia w kranach powinna już być woda. Niestety nie pitna, gdyż musi ją zbadać najpierw sanepid.

- Rozpoczęcie naprawy studni było możliwe dopiero we wtorek - mówi Zbigniew Kaczmarczyk, nadleśniczy z Nadleśnictwa Lębork. - Wiązało się to z przewiezieniem specjalistycznego sprzętu przez wykonawcę do Steknicy. Jeżeli nie stanie się nic nadzwyczajnego, możliwe jest, że woda w kranach popłynie pod koniec tygodnia.

Nie będzie to jednak woda pitna, bo taka dopiero może być po przeprowadzeniu badań przez sanepid. Do momentu naprawienia studni mieszkańcy są zabezpieczeni w wodę pitną. Nie rozumiem medialnej nagonki spowodowanej przez niektórych mieszkańców wsi. Zbigniew Kaczmarczyk upiera się, że Nadleśnictwo ze swej strony zrobiło i robi wszystko, żeby uciążliwość braku wody usunąć jak najszybciej.
- Tym bardziej zastanawiające jest to, że przy tej okazji przekazywane są nieprawdziwe informacje dotyczące tej sytuacji. Współpracujemy blisko z władzami gminy w celu ostatecznego rozwiązania problemu teraz i w przyszłości - zapowiada Kaczmarczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza