Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brak wody zmusza ludzi do mycia się w deszczówce

Andrzej Gurba
Barbara Mika zmuszona jest korzystać z deszczówki.
Barbara Mika zmuszona jest korzystać z deszczówki. Fot. Andrzej Gurba
W Niesiłowie koło Miastka kilka rodzin nie ma od tygodnia wody. Mieszkańcy oskarżają sąsiada o zakręcenie wspólnego kurka.

- We wsi jest wspólne ujęcie wody dla trzech rodzin. Wyłącznik znajduje się w budynku, który zamieszkuje pan Szafran. Złośliwie ją nam zakręcił, kłamiąc, że jest awaria - denerwuje się Barbara Mika z Niesiłowa.
Wody nie ma w domu od ubiegłego piątku.

- Do picia bierzemy wodę od sąsiadów. Do mycia biorę deszczówkę z rynny. Podstawiłam pod nią baniak. Długo tak jednak ciągnąć nie damy rady. Ktoś musi nam pomóc - oznajmia kobieta.

Wody nie ma też Leszek Brzeziański.
- Nie pierwszy raz dzieją się takie rzeczy. Sąsiad robi, co chce. Wzywaliśmy policję, a także gminnych urzędników. I nic z tym nie zrobili - złorzeczy mężczyzna.
Edward Szafran, u którego jest wspólny wyłącznik wody, twierdzi, że nikomu kurka złośliwie nie zakręcił.

- To awaria. Jeśli sąsiedzi chcą, to niech ją sobie naprawią - mówi Szafran.
- Naprawiliśmy raz, to znowu zepsuł. Pan Szafran przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie sam nie ma wody, ale ważniejsze jest dla niego, aby uprzykrzyć nam życie - oskarża Mika. - To bzdura, co ta pani opowiada - ripostuje Szafran.

Policjanci, którzy interweniowali w sprawie wody kilka razy, niewiele zdziałali. Podobnie jak gminni urzędnicy. - W środę radca prawny urzędu powiedział mi, że mogę skarżyć zakład, który kiedyś sprzedał budynki z jednym wspólnym ujęciem wody. Czyli typowa spychologia - mówi Brzeziański. Dodaje, że gmina bez łaski powinna im dostarczać teraz wodę.

Eugeniusz Dmytryszyn, wójt Koczały, mówi, że liczył na polubowne załatwienie sprawy między sąsiadami. Obiecuje, że postawi kontener z wodą pitną. Nie mówi jednak kiedy.
- Jestem w delegacji. Zajmę się sprawą najszybciej, jak to możliwe - oznajmia wójt, obiecując beczkowóz.

Mika myśli o budowie własnego ujęcia wody.
- Mam dość ciągłego użerania się - oznajmia kobieta. Brzeziański mówi, że w tej sytuacji gmina powinna pociągnąć do nich wodociąg, który biegnie z Wilkowa.

- Kiedyś były takie plany, ale podobno zebranie sołeckie zdecydowało, że skoro są studnie, to nie ma to sensu. My nie zgadzaliśmy się na takie rozwiązanie. Gmina powinna wrócić do planów budowy wodociągu - mówi Brzeziański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza