Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

55-latek z Kobylnicy stanie przed sądem, bo okaleczył kota

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Szarobury okropnie cierpiał i stracił zaufanie do ludzi. Powoli  je odzyskiwał, dając się głaskać tym, którzy mu pomogli.
Szarobury okropnie cierpiał i stracił zaufanie do ludzi. Powoli je odzyskiwał, dając się głaskać tym, którzy mu pomogli. Krzysztof Piotrkowski
Prokuratura oskarżyła 55-letniego mieszkańca Kobylnicy.

Do zdarzenia doszło w drugiej połowie maja. Mieszkaniec Kobylnicy zastawił wnyki, a gdy zobaczył, że złapało się w nie zwierzę, rzucił w kota widłami i odszedł. Kot jego sąsiadów o imieniu Szarobury przeżył okropne męczarnie.

- Gdy zobaczyłem kota, to był przebity przez buzię, krtań, gardło, aż do ziemi. Natomiast wnyki przechodziły przez brzuch - relacjonował wówczas Krzysztof Radziejewski, weterynarz ze Słupska, który uratował Szaroburego. - Kot był przytomny. Bardzo cierpiał.

Zobacz także: Kot we wnykach przebity widłami. Oprawca w rękach policji

Trzylatek jest pacjentem przychodni Radwet, w której właścicielka zwierzaka szukała ratunku w nocy, gdy kot został uwięziony we wnykach.

Dokładnie nie wiadomo, ile czasu Szarobury tkwił w śmiertelnej pułapce z widłami w gardle. Kiedy został znaleziony, temperatura jego ciała wynosiła tylko 33 stopnie. Był w stanie agonalnym, wychłodzony, we wstrząsie, zakrwawiony. Lekarz musiał go znieczulić, by uwolnić. Później zwierzak przeszedł operację, która zakończyła się rano.

Weterynarze Jerzy i Krzysztof Radziejewscy mówią, że w swojej praktyce nie spotkali się z przypadkiem, by żywcem widłami przebić zwierzę i pozostawić je na pastwę losu.

Szarobury musiał pozostać kilka dni na leczeniu w przychodni do czasu, aż nastąpił przełom w jego leczeniu.

Policja wszczęła dochodzenie w sprawie próby zabicia kota. 55-letni Ryszard D. z Kobylnicy, właściciel posesji, gdzie znaleziono półżywego kota, początkowo tłumaczył, że zastawił wnyki na dzikie zwierzęta, które wykradają mu kury i kaczki. Zobaczył, że coś się złapało, rzucił w zwierzę widłami i odszedł.

Postępowanie zostało wszczęte z artykułu 35 Ustawy o ochronie zwierząt, według którego osoba uśmiercająca zwierzę lub znęcająca się nad nim podlega karze grzywny, karze ograniczeniu wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Surowiej jest karane - bo do trzech lat więzienia - działanie szczególnym okrucieństwem.

Jednak Ryszard D. został oskarżony z łagodniejszej formy przepisu.

- W lipcu skierowaliśmy do wydziału karnego Sądu Rejonowego w Słupsku akt oskarżenia przeciwko Ryszardowi D., któremu zarzuciliśmy złamanie przepisu 35.1 ustawy o ochronie zwierząt - mówi Justyna Dylewska, zastępca słupskiego prokuratora rejonowego.

Zobacz także: Kot we wnykach przebity widłami. Oprawca w rękach policji - wideo archiwalne

Przeczytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza