Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Bogucka-Skowrońska: Arcybiskup Gocłowski był z Solidarnością

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Pożegnanie abp. Tadeusza Gocłowskiego. Uroczystości w Bazylice Archikatedralnej
Pożegnanie abp. Tadeusza Gocłowskiego. Uroczystości w Bazylice Archikatedralnej Dziennik Bałtycki
Arcybiskup Tadeusz Gocłowski był mężem stanu Kościoła i Solidarności, który był otwarty na rozmowę ze wszystkimi.

Zasmuciła Panią informacja o śmierci arcybiskupa Gocłowskiego?

Bardzo mnie zasmuciła, choć z informacji medialnych wynikało, że jego stan jest ciężki, więc należało się spodziewać, że prędzej czy później ta smutna wiadomość do nas dotrze.

Jak Pani ocenia rolę arcybiskupa Gocłowskiego w życiu społecznym Pomorza?

Ksiądz arcybiskup Gocłowski w mojej ocenie i ocenie wielu ludzi Solidarności był po prostu wielkim człowiekiem. Po arcybiskupie Bronisławie Dąbrowskim, do którego bezpośredni dostęp był utrudniony, arcybiskup Gocłowski był najważniejszą osobą w kraju dla wielu ludzi Solidarności, bo funkcjonował przy jej kolebce w Gdańsku. Wyróżniał się więc sposobem bycia, jakąś taką elegancją wskazującą na format człowieka. Cechowała go także wielka kultura słowa, a jednocześnie miał w sobie taką bezpośredniość i chęć dyskutowania na różne tematy.

Pani spotykała się często z arcybiskupem Gocłowskim?

Kilka razy byłam u niego, w skromnie urządzonej rezydencji, pełnej różnych książek. Byłam także, jako obrońca Lecha Wałęsy, zaproszona na obiad z Ojcem Świętym, który odbył się 12 czerwca 1987 roku. Bywałam także w parafii św. Brygidy w czasie, gdy arcybiskup Gocłowski był tam goszczony.

Pamięta Pani tematy, które poruszaliście w czasie tych spotkań?

Pamiętam, że w czasie, gdy szykowaliśmy się do wyborów w 1989 roku, rozmawialiśmy o przyszłości. Arcybiskup Gocłowski bardzo ubolewał nad rozbiciem Solidarności. Dłużej mogliśmy porozmawiać na pogrzebie w Gnieźnie ks. biskupa Jerzego Dąbrowskiego. Wtedy mówił mi o tym, że czuje się zarówno człowiekiem Tadeusza Mazowieckiego, jak i Lecha Wałęsy. Wówczas znowu ubolewał, że podział Solidarności dokonano trochę na siłę. Wg niego nie trzeba było się jeszcze dzielić, choć politycy już szukali różnic. Zdaniem arcybiskupa trzeba było jeszcze dalej iść zjednoczonym obozem solidarnościowym. Ostatni raz rozmawiałam z arcybiskupem jakieś dwa lata temu, gdy spotkaliśmy się na jakiejś wielkiej uroczystości w Europejskim Centrum Solidarności. Oczywiście mnie rozpoznawał, a ja, gdy gdzieś go widziałam, to wpadałam mu w ramiona. Dla mnie i wielu innych ludzi, nawet gdy był już seniorem, nadal był przewodnikiem i najważniejszym człowiekiem w Gdańsku.Pamiętam też, jak reprezentował Kościół przy Okrągłym Stole.

A czy arcybiskup Gocłowski odwiedził kiedyś Słupsk?

Tak. Zaprosiłam go do Słupska w latach 80., w czasie, gdy z księdzem Janem Giriatowiczem prowadziłam filię Biskupiego Komitetu Pomocy Osób Pozbawionych Wolności i ich Rodzinom. Zrobiłam to oczywiście w porozumieniu z biskupem Ignacym Jeżem z Koszalina. Witaliśmy go tutaj jak jakiegoś króla. Szukaliśmy po całym mieście najpiękniejszych róż, a ja się nauczyłam całej historii Słupska, aby mu ją przedstawić. W jego intencji została odprawiona msza święta, a potem odbył się poczęstunek u księdza Jana. Arcybiskup był naprawdę wzruszony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza