Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupski sport zmierza na sam dół

Rafał Szymański
Rafał Szymański
Słupsk przeznacza na sport 1,3% swojego budżetu. Perspektywą mają być najmłodsi.
Słupsk przeznacza na sport 1,3% swojego budżetu. Perspektywą mają być najmłodsi. Łukasz Capar
Za kadencji prezydenta Roberta Biedronia słupski sport stracił resztki swojej dawnej świetności.

W ministerialnym podsumowaniu Systemu Sportu Młodzieżowego za 2014 r. (a więc w czasie, gdy rządził jeszcze poprzedni prezydent Maciej Kobyliński) Słupsk w klasyfikacji powiatów i gmin był na 74. miejscu w kraju. Na koniec 2015 r. już tylko na 108. Fatalny przeskok. W rok spadł o 34 miejsca. W tym czasie miasto straciło drugoligowe siatkarki Akademii Pomorskiej Czarni, siatkarzy SPS (także II liga), piłkarki ręczne Słupi (wycofały się z I ligi. W rok po tym, jak były w czołówce ligi, tuż za zespołami walczącymi o ekstraklasę).

To nie wszystko: ze Słupska wyprowadził się Amber Cup - fantastyczny turniej, który ogniskował uwagę kibiców piłkarskich w całym kraju, futboliści Gryfa spadli z III do IV ligi (o tym, że prezydent Biedroń publicznie deklarował im pomoc, pisaliśmy już wielokrotnie). W województwie pomorskim Słupsk jest dopiero na 9. miejscu (w 2014 był na 6.). Miasto wyprzedzają o wiele mniejsze powiaty - kartuski, tczewski, chojnicki, wejherowski.

- Słupski sport leży, to jest katastrofa. Nie ma osób, które by się tym zajmowały, myślały perspektywicznie i koordynowały działania - mówi Aleksander Jacek ze Słupskiej Rady Sportu. On widzi w tym efekt wydzielenia z ratusza Wydziału Sportu do Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

- Wydzielenie sportu do Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji? Składałem w imieniu Słupskiej Rady Sportu protesty od ponad roku - mówi Aleksander Jacek ze Słupskiej Rady Sportu, istniejącej już od lat i skupiającej kluby znad Słupi. Miasto kilka miesięcy temu zlikwidowało wydział sportu, a jego pracowników zajmujących się tym, przeniosło do SOSiR. - Od początku było wiadome, że to się skończy tragicznie. To nie do końca jest zgodne z ustawą samorządową, bo nadzór nad stowarzyszeniami i klubami sprawuje prezydent miasta, czyli jednostka samorządu, i nie może zlecać tego innym organizacjom. Bo równie dobrze mogliby to zlecać Wodociągom - dodaje Jacek.

CZYTAJ NA KOLEJNEJ STORNIE

Na słabość sportu wyczynowego, na który zwracają przede wszystkim uwagę kibice nad Słupią, składają się i inne czynniki. Podstawowym jest brak pieniędzy i trudności z pozyskaniem środków, wynikające z biedy naszego regionu. Jest tu mało sponsorów, sport jest słaby i ci, którzy są, nie widzą racjonalnych i strategicznych korzyści z reklamowania się tą drogą. Nie ma to dla nich sensu.

Wpływa na to także jakość zawodników, kadry i trudności z pozyskaniem nowych. Kolejnym jest celowość, bo nawet wydawane pieniądze na szkolenie młodzieży przepadną, gdy ta, w którą będą inwestowane środki, wyjedzie po maturze i już nie wróci, zdobywając medale dla innych miast. Kolejna sprawa, że dzieci także nie są tak zainteresowane sportem. Kiedyś garnęły się na treningi różnych sekcji drzwiami i oknami, dzisiaj trzeba ją wręcz przywozić na zajęcia.

Mimo wszystko stworzenie w tych warunkach czytelnego i spójnego systemu sportu jest zadaniem dla miasta. Słupsk jednak wraz ze zmianami rządzących w 2014 roku zmienił swoje priorytety. Bez względu na koszty wizerunkowe obrał kurs na sport masowy i powszechny, pozostawiając wyczyn historii i ewentualnie samym klubom. Po części zrezygnował ze splendoru i marketingowych korzyści, jakie płyną z kolejnych sukcesów.

Tak to widzi Krystyna Danilecka-Wojewódzka, wiceprezydent, odpowiedzialna za sport. - Dzisiaj jesteśmy na etapie, że będziemy wspierali upowszechnianie sportu. Po to, by nawykiem stała się aktywność sportowa, a dopiero z niej zrodzi się kultura uczestnictwa na poziomie wyczynu. Jeśli zaczniemy od dzieciaków i od mądrego działania klubów, to za jakiś czas będą efekty. To ma być taki ruch oddolny. A temat, w jakim kierunku powinniśmy pójść, jako miasto, ze sportem, będzie dyskutowany na Radzie Sportu, która ma się spotkać we wrześniu.

Ta rada to ciało doradcze powstałe w 2015 r. przy prezydencie Robercie Biedroniu. Tylko że dotychczasowe efekty jej pracy nie są obecnie doceniane. - Nie odczuwam, by nasze działanie miało jakieś znaczenie. Nie było odpowiedzi od zarządu miasta. Czuję się jak gadżet, chociaż dawaliśmy różne rozwiązania. Teraz podpowiadaliśmy przy klasach sportowych, ale znów nie wykorzystano tego. A spotykaliśmy się w radzie regularnie i często były to żywiołowe i wiele wnoszące dyskusje - mówi Andrzej Twardowski, szef rady.

ZOBACZ TAKŻE: Wyścigi rowerkowe "Głosu"

Czytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza