Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panie śmieją się ojcom w twarz

Rozmawiał Maciej Myga
Fundacja walczy o to, aby obowiązek alimentacyjny, płatny do rąk matek, ustawał po ukończeniu osiemnastego roku życia dzieci.
Fundacja walczy o to, aby obowiązek alimentacyjny, płatny do rąk matek, ustawał po ukończeniu osiemnastego roku życia dzieci.
Rozmowa z Januszem Falińskim prezesem Fundacji Ojców Pokrzywdzonych przez Sądy

- Czy w Polsce potrzebna jest fundacja, która chroni ojców? Może "krzywdzenie przez sądy" to problem ich samych?

- Sądy rodzinne w naszym kraju są sfeminizowane i dlatego dochodzi aż do około pięćdziesięciu procent rozwodów. Jesteśmy pod względem liczby rozwodów drugim krajem w Europie. Więcej ma tylko Ukraina. Radykalny wzrost liczby rozwodów nastąpił przez ostatnie trzydzieści lat. W latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku w sądach rodzinnych zasiadało około 4 procent kobiet, a obecnie jest ich około 98 procent. Wprost proporcjonalnie do wzrostu liczby sędzin, wzrosła też liczba rozwodów. To o czymś świadczy. Jedyną przyczyną tego bałaganu jest sfeminizowanie sadów. Kobiety - sędziny, same mają swoje dzieci i są żywotnie zainteresowane, aby kazuistyka rodzinna była dla nich przychylna. Ojcowie są w Polsce nagminnie krzywdzeni kobiety-sędziny.

- To dosyć radykalny pogląd. Nie jest pan posądzany o antyfeminizm?

- Pytano mnie o to. Nie jestem antyfeministą. To, co się obecnie dzieje nie jest winą matek i ojców. Rodzice nie są winni. To nie jest walka o kilkusetzłotowe alimenty, ale o często o kilkaset tysięcy, które ojcowie, zobowiązani przez sądy, łożą dla dzieci przez kilkanaście lat. Trzeba je płacić do momentu, kiedy dzieci się uczą w dziennych szkołach.

Zgłasza się do nas wielu ojców, którzy płacą alimenty, mając trzydziestoletnie dzieci. Kontaktował się ze mną ojciec z Józefowa. Ma 29-letniego syna, na którego musi łożyć. Sam ma 62 lata i emeryturę. Nie ma żadnego kontaktu z synem, nie wie, czy syn uczy się, czy pracuje. Sądy nie zobowiązują dzieci do informowania ich samych lub ojców o swojej aktualnej sytuacji. Dorosłe dzieci nie muszą przedstawiać dokumentów, uprawniających do pobierania alimentów. Są też skrajne przypadki. Michał Wiśniewski, z którym mamy sporadyczny kontakt, płaci podobno około czterech tysięcy złotych alimentów na dwoje dzieci a Mandaryna dodatkowo utrudnia mu kontakty z nimi. Biorąc pod uwagę, że jego dzieci nie ukończą edukacji na szkole średniej, może nam wyjść niebagatelna suma, około jednego miliona złotych. Matka także zobowiązana jest do łożenia alimentów, ale często jest tak, że tylko część alimentów wydaje na dzieci, pozostałą na siebie.

Fundacja walczy o to, aby obowiązek alimentacyjny, płatny do rąk matek, ustawał po ukończeniu osiemnastego roku życia dzieci. Później, co pół roku, dzieci powinny składać do sądów stosowne zaświadczenia, że alimenty jeszcze im się należą. Kiedy ich nie dostarczą, obowiązek alimentacyjny powinien ustawać. Powinno się to przeprowadzić na wzór obowiązku zgłaszania się bezrobotnego po zasiłek albo ważne ubezpieczenie społeczne.

- Dążycie do zmiany prawa?

- Tak, jesteśmy zainteresowani zmianami legislacyjnymi. Chodzi głównie o alimenty i o poprawienie kontaktów ojców z dziećmi a także o powierzanie opieki nad dziećmi ojcom, jeżeli rozwodom winne są matki. W Polsce jest obecnie około 3 miliony samotnych matek. Jest w takim razie tyle samo ojców którzy nie mieszkają z dziećmi. W Polsce około 2,8 miliona ojców ma utrudnione kontakty z dziećmi. To jest następstwem płacenia przez ojców wysokich alimentów, bo matki, otrzymując pieniądze nie chcą, aby ojcowie sprawdzali, czy faktycznie wydają je na dzieci. Do tego dochodzi także niezauważane przez sądy bezrobocie. Wielu ojców nie ma pracy.

Pomimo tego, że są zarejestrowani w urzędach pracy, sędziny wyrzucają te kwitki do kosza. Dają takim ojcom "z bomby" 400 złotych alimentów. I automatycznie robią z nich wyrzutków społeczeństwa. Komornik siedzi im na karku, a oni unikają pracy na umowy, pracują na czarno, bo komornik może zabrać im 60 procent dochodów plus swoje koszty. Matki nie są zainteresowane zarobkowaniem, bo jeśli zaczęłyby pracować, to sąd mógłby im zmniejszyć alimenty.

To nie są jedyne zmiany, które chcemy zaproponować. Fundacja optuje za tym, aby w sprawach rodzinnych sądy były wybierane przez społeczeństwo na kadencje. Mogliby m.in. zasiadać w nich księża, którzy przecież nie mają dzieci i są bezstronni lub kobiety, nie mające dzieci w okresie alimentacyjnym, po 50 roku życia. Piszemy do ministra sprawiedliwości, Sądu Najwyższego, ale to nie jest takie proste. Środki masowego przekazu są nieprzychylne ojcom. Szczególnie prywatne stacje telewizyjne, które są w 70 procentach sfeminizowane, starają się bagatelizować tragiczną sytuację ojców.

- Naprawdę jest taka ciężka?

- Kiedy ojciec idzie na rozprawę, to spotyka tam tylko kobiety. Sędzinę, protokólantkę, żonę, adwokatkę - zazwyczaj też kobietę. Często matkę albo siostrę żony. Nawet w sekretariatach też są same kobiety. I zaczyna się przedstawienie. Panie śmieją się ojcom w twarz. Sędzina co chwila powtarza: "mówi pan nie na temat" albo "jeśli pan się nie uciszy, to będzie tysiąc złotych kary". Ojcowie nie korzystają z pomocy adwokatów, bo nie mają pieniędzy i nie stać ich na wysokie koszty obrony. Jeżeli sporadycznie zjawiają się z obrońcami w sądach, to sędziny najczęściej wydają jeszcze gorsze postanowienia. Zresztą adwokaci niechętnie chodzą na sprawy ojców. Matki korzystają z pomocy obrońców w około 80 procentach spraw, bo płaci za to strona przegrana, czyli prawie zawsze ojcowie. W Ameryce, kiedy zaczęła rosnąć liczba rozwodów natychmiast wprowadzono w niektórych stanach naprzemienne wychowywanie dzieci i tzw. dzielenie dzieci. Nie orzekano alimentów, więc i liczba rozwodów spadła. W Polsce chodzi o kasę, bo sto procent dzieci przyznawanych jest matkom. Gdyby chociaż 10 procent dzieci oddawano pod opiekę ojcom, to matki zastanowiłyby się kilka razy, zanim poszłyby do sądu.
- Jacy ludzie zgłaszają się do fundacji?

- To są mężczyźni z różnych warstw społecznych. O pomoc proszą zarówno pracownicy fizyczni, jak i lekarze. Wielu jest policjantów i żołnierzy, szczególnie tych, którzy wyjechali na misję za granicę, zostawiając żony w kraju. Najważniejsze dla fundacji jest to, aby zapewnić im pomoc w trudnych chwilach. Rozwody to wyjątkowo stresujące przeżycie. Moim zdaniem są gorsze niż śmierć najbliższych osób. Już sam fakt rozmowy podtrzymuje ojców na duchu, bo wiedzą, że nie są sami. Ojcowie wstydzą się powiedzieć o swoich problemach kolegom, matce, ojcu. To dla nich wstyd, że nie mogą żyć w pełnych rodzinach. A nie muszą się wstydzić, gdyż nie są winni tak dużej liczbie rozwodów. To państwo przejęło wychowywanie dzieci w polskich rodzinach i rozbiło je, doprowadziło do anarchii. Każda rodzina w Polsce, posiadająca dzieci w okresie alimentacyjnym, siedzi na beczce prochu. Każdy ojciec może być bez żadnej przyczyny z dnia na dzień wyrzucony ze swojego mieszkania.

Zadzwonił do mnie ojciec z Katowic. On waży 100 kilogramów, jego żona 48. Co drugi dzień bije go i drapie. A taki facet nie pójdzie na policję, bo go wyśmieją, wstydzi się. Obecnie w Polsce około 70 procent mężczyzn, mężów i ojców nie jest szanowanych przez żony. Duży procent to pantoflarze, którzy są bici, wyzywani, sprzątają w łazienkach, piorą i gotują. Na dodatek pokłosiem orzecznictwa przez sędziny w sądach rodzinnych jest ujemny wzrost populacji. Na dwoje rodziców przypada obecnie 1,2 dziecka. I pod tym względem jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie, ale za to w rozwodowej czołówce.

- A pan w jakiej jest sytuacji?

- Mam troje dzieci. Z małżeństwa mam 19-letniego syna, który mieszka ze mną. Mam też dwie córki, z którymi mam utrudniony kontakt. W Polsce we większości ojcowie nie maja wpływu na wychowanie dzieci niezależnie, czy mieszkają razem, czy nie. W Polsce to matki są właścicielkami dzieci. Każdy normalny ojciec wziąłby swoje dzieci do siebie, jeśli miałby taką możliwość po rozstaniu. W angielskim prawie jeszcze do II wojny światowej dzieci, które ukończyły 6 lat, obligatoryjnie przyznawano ojcom. To ojcowie są gwarantem prawidłowego wychowania dzieci. Zawsze, od początku świata, to ojcowie decydowali o rodzinach, dzieciach i ich matkach. Tak było i tak napisane jest w Biblii.

Jeszcze do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku nie było tylu rodzinnych tragedii. Dzieci wychowywane tylko przez matki, stają się ludźmi skazanymi na porażki życiowe i nieprawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwach. Wychowywane są na ludzi niezaradnych życiowo, roszczeniowych, dotkniętych różnego rodzaju patologiami społecznymi. Kobiety, nie mają predyspozycji do prawidłowego wychowania dzieci, mają zbyt miękkie serca, dają się manipulować przez dzieci, często płaczą, nie mogąc poradzić sobie z ich wychowaniem. Kobietom trzeba pomagać i kierować nimi. Taką rolę społeczną mają zakodowaną w genach przez tysiące lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza