Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka w brazylijskim stylu

Redakcja
Jorge Luis Patino (klęczy).
Jorge Luis Patino (klęczy).
Rozmowa z Jorge Luis Patino, mistrzem, twórcą szkoły brazylijskiego jiu-jitsu (BJJ).

- Dlaczego zainteresowałeś się właśnie brazylijskim jiu-jitsu?

- Jako siedmiolatek zacząłem ćwiczyć judo, przestałem w wieku 14 lat. Nadal jednak chciałem walczyć, lubię rywalizację. Obejrzałem w telewizji galę sztuk walki, w której zawodnik, mimo braków fizycznych, wygrał cały turniej rozgniatając swoich przeciwników. Pomyślałem, że chcę trenować właśnie brazylijskie jiu-jitsu.

- Jak dochodziłeś do mistrzostwa?

- Krok po kroku. Doskonaliłem swoją technikę i trenowałem dużo w siłowni. Poprzez ciągłe powtarzanie technik i pozycji powoli zacząłem rozumieć jiu-jitsu.

- Walczysz w formule vale tudo (z portugalskiego "wszystko idzie" - brazylijskie określenie turniejów MMA). Dlaczego?

- To nowa generacja sportów walki. Ludzie trenujący judo, karate, zapasy i prędzej czy później pragną skonfrontować swój styl z innymi. Poza tym jest to dobra praca umożliwiająca zarobienie sporych pieniędzy. Ludzie na całym świecie chcą oglądać wielkie turnieje takie jak UFC, Pride czy Cage Rage. A ja po prostu to wykorzystuję.

- Poza Brazylią masz swoją szkołę tylko w Polsce...

- Manolo (Mariusz Linke), który jest moim wychowankiem z czarnym pasem, idealnie reprezentuje moje jiu-jitsu i przekazuje je swoim uczniom. DeZoo, najlepszy uczeń Mariusza, jest bardzo dobrym zawodnikiem. Dzięki nim rodzina Gold Team rozwija się teraz w Polsce. Dwie akademie, jedna w Szczecinie, druga w Policach, oraz cztery szkoły w kraju (Koszalin, Wrocław, Piła i Szczecinek) sprawiają że BJJ "zaraża" coraz szersze grono ludzi. Oni wykonują świetną pracę w Polsce. Są w stanie wychować wielu mistrzów.
- Pamiętasz pierwsze spotkanie z Mariuszem?

- Manolo przyjechał do Brazylii i powiedział: jesteś legendą, naucz mnie tego, co umiesz. Ubrał kimono, zrobiliśmy rozgrzewkę i zaczęliśmy walkę. Stawiał duży opór, ale przegrał. Potem walczył z moim brązowym pasem, Eduardo, ogromnym facetem. Bardzo dobry pojedynek, ale Eduardo też wygrywał. Ale moim purpurowym pasom już się nie udało pokonać Mariusza. Wiedziałem, że trenował 20 lat judo i że ma czarny pas. A czarny pas w judo, to purpurowy w jiu-jitsu. Wystawiłem go w turnieju. Wśród białych pasów Mariusz wygrał wszystkie 4 walki, wśród niebieskich także. Z 5 walk z purpurowymi pasami wygrał 4. Następnego dnia dałem Mariuszowi jego purpurowy pas i podpisałem certyfikat: Mariusz Linke - mój uczeń, purpurowy pas.

- Mariusz ma już czarny pas...

- Nie nadałem mu upragnionego stopnia nawet, kiedy zdobył srebrny medal mistrzostw świata. Mimo że moim zdaniem wygrał finałową walkę. Jego podwójne mistrzostwo Europy w roku 2006 przekonało mnie, że nadszedł czas. W ubiegłym roku miałem zaszczyt nadać Mariuszowi czarny pas. Był to pierwszy czarny pas w Polsce, w stu procentach poparty umiejętnościami mistrza.

- Jesteś już czwarty raz w naszym kraju, obserwujesz jakąś ewolucję w szkołach walki?

- Widzę za każdym razem wielką ewolucję technik, prawdziwe ciągi kombinacji. Za trzecim razem przyjechałem już do Linke Gold Team, poznałem nowych ludzi i także nowe BJJ. Spotkałem wielu naprawdę dobrych zawodników, nową generację. Myślę że już wkrótce przyjadą do Brazylii, by wygrywać wiele turniejów. Zobaczymy wtedy narodziny nowych mistrzów. Cieszy mnie, że bracia Linke inwestują w najmłodszych zawodników. Myślę, że zawiązana całkiem niedawno w Policach sekcja dla najmłodszych może wyłowić niebawem prawdziwe talenty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza