Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rybacy łowią zbyt młode dorsze

Rozmawiała: Monika Makoś
Tomasz Linkowski.
Tomasz Linkowski.
Rozmowa z Tomaszem Linkowskim, dyrektorem Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni.

- Kiedy rozpoczniecie nowy program naukowo-badawczy, który ma pokazać, ile naprawdę jest dorsza w Bałtyku?

- Jesteśmy gotowi. Mamy przygotowane umowy z wybranymi losowo do tego projektu rybakami, ale nie możemy ich podpisać, bo nie mamy zgody Ministerstwa Gospodarki Morskiej.

- Dlaczego?

- A to już nie jest pytanie do mnie

- Co dziś wiemy o populacji dorsza? Czy naprawdę jest go tak mało, jak twierdzi Unia Europejska?

- Jest trochę lepiej. Nasze dotychczasowe badania różnią się od tych, jakie podaje ICES (Międzynarodowa Rada Badań Morza - dop. red.). Ale tylko trochę i nie zmienia to faktu, że problem faktycznie istnieje.

- Jaka jest jego przyczyna?

- To, że od wielu lat łowiona jest ryba młoda, głównie około trzyletnia, która w ponad 60 procentach nie dojrzała jeszcze do tarła. Dzięki temu stan zasobów dorsza jest jednym z najniższych w ostatnich 40 latach. Żeby tego uniknąć, w połowach powinny dominować ryby co najmniej czteroletnie.
- Rybacy twierdzą coś zupełnie innego, że jest wręcz odwrotnie. Skąd te różnice?

- Informacje od rybaków są dla nas ważnym źródłem wiedzy o stanie zasobów dorsza. Jest to jednak tylko jeden z wielu elementów, na podstawie których się go określa. Rybacy nie mają na przykład możliwości analizowania danych z kilkudziesięciu lat. Teraz dodatkowo ta różnica bierze się stąd, że rybacy widzą duże ilości ryb z rocznika 2003, który był jednym z najlepszych w ostatnich kilku latach. Dopiero w tym roku ten rocznik w większości przystąpił do tarła. Jego intensywne dotychczas odławianie powoduje, że w dużym stopniu nie będzie uczestniczyć w odbudowie stada. W Bałtyku, co potwierdzają sami rybacy i przetwórcy, nie ma już dużych lub jest znikoma ilość starych dorszy, które decydują o wielkości i trwałości stada.

- Czy dorsz może zniknąć z Bałtyku?

- Trudno powiedzieć, ale nie można tego wykluczyć. Znamy przypadki, gdzie dorsz faktycznie zniknął. Tak było na wodach Kanady, u wybrzeży Nowej Fundlandii.

- Co możemy zrobić, by odbudować stada? Czy limity połowowe to jedyne wyjście?

- W zasadzie tak, nie znam innego. Musimy wspólnie zwiększyć biomasę stada tarłowego, a to oznacza zaciśnięcie pasa przez co najmniej kilka lat. I to nie tylko Polacy muszą przejść przez ten bolesny okres, Szwedzi na przykład mają takie same limity co my, o czym się już tak głośno nie mówi.

- Jakie mogą być konsekwencje złamania limitów?

- Nie mi to oceniać, ale proszę pamiętać, że wcześniej zgodziliśmy się z polityką Unii Europejskiej i przyjęliśmy Plan Odbudowy Stada Dorsza Bałtyckiego. Teraz, za załamanie tych limitów i ich przekroczenie, Unia może chcieć, aby polscy rybacy oddali to, co wyłowili i w następnych latach nie będziemy mogli w ogóle łowić.

- Jaki wygląda sytuacja z innymi gatunkami ryb?

- Mamy duże zasoby szprota. Między innymi dlatego, że jest mniej dorsza, bo skoro nie ma tego drapieżnika, to przeżywalność szprota wzrasta. Ale szprota do celów konsumpcyjnych łowią tylko kraje postsowieckie. Reszta państwa nadbałtyckich łowi go tylko na mączkę. Nie najlepiej jest z zasobami śledzia. Tragicznie za to jest z węgorzem, którego coraz mniej dopływa do Bałtyku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza