Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wreszcie dostałem rolę prawdziwego policjanta

Rozmawiał Kuba Zajkowski
Krzysztof Kiersznowski jest ostatnio bardzo zajęty. Pracuje na planach kilku seriali.
Krzysztof Kiersznowski jest ostatnio bardzo zajęty. Pracuje na planach kilku seriali.
Wywiad z Krzysztofem Kiersznowskim z seriali "Barwy szczęścia" i "Twarzą w twarz".

- Kogo pan gra w "Twarzą w twarz", najnowszym serialu Patryka Vegi?

- Wreszcie policjanta, a nie bandytę! Wcielam się w inspektora Wnuka, ideowego, porządnego człowieka, który szykuje się do przejścia na emeryturę.

- Gra pan także w "Boisku bezdomnych". W kogo pan się wciela w tym filmie?

- W mężczyznę, który przed kilkoma laty przyjechał do Warszawy ze wsi w poszukiwaniu lepszego życia. Nie udało mu się znaleźć szczęścia, ale boi się do tego przyznać i oszukuje rodzinę, że wszystko jest w porządku. A prawda jest taka, że został bezdomnym. Mój bohater gra w drużynie piłki nożnej, którą założył inny mieszkaniec Dworca Centralnego, niegdyś bardzo dobrze zapowiadający się piłkarz.
Twórcy scenariusza tego filmu zainspirowali się prawdziwymi wydarzeniami. Dwa lata temu reprezentacja Polski bezdomnych zdobyła wicemistrzostwo świata w piłce nożnej.

- To jeszcze nie wszystkie projekty, w których bierze pan udział. Znalazł się pan również w obsadzie "Barw szczęścia". Kim jest pana bohater w tym serialu?

- Szkieletem fabuły "Barw szczęścia" są perypetie mieszkańców nowego apartamentowca i starego osiedla domków jednorodzinnych, które znajdują się w tej samej okolicy. Mój bohater mieszka z żoną w domku jednorodzinnym, a jego córka Kasia (Katarzyna Glinka), która wraca z Londynu, wprowadza się do nowego bloku. Tak zaczyna się cała historia.
- Pana bohater ma dobry kontakt z córką?

- Kasia może z tatusiem załatwić wszystko. Ich relacje są wzorcowe. Gramy rodzinę, w której mój bohater jest głową, a jego żona (Agnieszka Pilaszewska) szyją i kręgosłupem. W tej familii wszyscy świetnie się ze sobą dogadują.

- A jak pan dogaduje się ze swoimi dziećmi?

- Jestem zadowolony, moje dzieci też. Mam 23-letnią córkę Kasię i sześć lat starszego syna Maksa.

- Mieszkają z panem?

- Nie, to już duże, samodzielne dzieci. Kasia studiuje w Libanie, a syn pracuje we Francji. Jest asystentem na uniwersytecie. Niebawem weźmie ślub, a potem pewnie przyjdzie pora na dzieci. Jest więc szansa, że wkrótce zostanę dziadkiem.

- Często pan się z nimi widuje?

- Tak, regularnie mnie odwiedzają. Bardzo kochają Polskę. A jak ich nie ma, kontaktujemy się telefonicznie, wysyłamy sobie SMS-y i e-maile. Specjalnie dla moich dzieci nauczyłem się obsługiwać komputer. Ciężko było, ale teraz jest w porządku.

- Dzieci śledzą pana karierę aktorską?

- Bardziej interesuje się nią córka, ale syn także zna moje role. Dzięki Internetowi wiedzą, co się u mnie dzieje.

- Ich mamą jest Francuzka, pana była żona. Jak ją pan poznał?

- Postanowiła przyjechać ze swoim starszym bratem do Polski, mimo że odradzało im to wiele osób. To były lata 70-te. Po przyjeździe do Warszawy nie mogli znaleźć hotelu. Spotkali mojego przyjaciela, który staropolskim obyczajem zaprosił ich do siebie do domu. Jego rodzice byli wtedy na urlopie. Następnego dnia zrobił prywatkę. Przyszedłem na nią i tak to się zaczęło. Potem pokazałem mojej przyszłej żonie Zakopane, Kraków i Gdańsk. Bardzo jej się spodobało i została.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza