Kontakt
Kontakt
Generalny Inspektor Danych Osobowych, ul. Stawki 2, 00- 195 Warszawa, tel. 022 860 70 83, e-mail: [email protected]
We wtorek po południu w Przedszkolu Miejskim nr 32 w Słupsku przy ul. Kasztanowej zawisły listy dłużników - rodziców, którzy rzekomo zalegają z opłatami za miniony rok.
Wynika z nich, że dłużnicy są w każdej grupie. Nie zalegają jedynie rodzice, których dzieci poszły do przedszkola we wrześniu tego roku. Kwoty zadłużenia sięgają u niektórych nawet 2600 złotych! To tak, jakby nie płacili za cały rok.
- Z listy wynika, że moje zadłużenie wynosi 1600 złotych. To przecież tak, jakbym nie płaciła przez siedem miesięcy, a regulowałam płatności na bieżąco. Bezpośrednio u byłej pani dyrektor - mówi pani Anna (nazwisko do wiad. red.).
W takiej samej sytuacji jest kilkudziesięciu innych rodziców. - Na liście jest napisane, że zalegam z 1400 złotymi. Problem polega na tym, że nie mam żadnych pokwitowań. Po prostu nigdy ich nie przechowywałem, nie miałem pojęcia, że mogą się przydać - mówi pan Marek (nazwisko do wiad. red.).
Rodzice nie chcą upubliczniać danych. Boją się represji na swoich dzieciach. Interweniowali u dyrektorki. Przecież gdyby nie płacili przez trzy miesiące, ich dzieci zostałyby wykreślone z listy przedszkolaków.
To wynika z regulaminu przedszkola. Tymczasem oni nie dostali nawet żadnego upomnienia.
Opinia
Opinia
Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik prasowy generalnego inspektora ochrony danych osobowych: - Wieszanie list osób zadłużonych jest naruszeniem przepisów ustawy o ochronie danych osobowych. To napiętnowanie. Jest wiele innych sposobów, aby zadłużonych rodziców o tym poinformować. Można to zrobić bezpośrednio podczas odbierania dziecka z przedszkola czy też wysyłając korespondencję. Takie postępowanie można uznać także za naruszenie dóbr osobistych i wytoczyć sprawę w sądzie, powołując się na artykuły 23 i 24 kodeksu cywilnego. Wszyscy, którzy czują się poszkodowani mogą skontaktować się z nami.
- Powiedziała nam, że to urzędnicy ratusza kazali jej wyegzekwować pieniądze, a ona jest w tym wszystkim tylko kozłem ofiarnym - mówią rodzice. Z nami pani dyrektor nie chciała rozmawiać. - Odsyłam do wydziału oświaty - usłyszeliśmy.
Wyjaśnienia Mariusza Smolińskiego, rzecznika prasowego prezydenta miasta, są zaskakujące. - Na listach są autentyczne zadłużenia - tłumaczy. - Osoby, które zapłaciły i mają na to potwierdzenie, nie będą płaciły jeszcze raz. Osoby, które nie mają potwierdzeń, mogą sprawę wyjaśnić bezpośrednio u Anny Sadlak, zastępcy dyrektora wydziału oświaty. Na pewno nie będziemy przerzucać odpowiedzialności finansowej na rodziców.
Przypomnijmy: jako pierwsi napisaliśmy o tym, że w kasie słupskiego przedszkola miejskiego przy ul. Kasztanowej brakuje 60 tysięcy złotych. Fakt wyszedł na jaw po kontroli pracowników z wydziału audytu i kontroli słupskiego ratusza.
Została ona przeprowadzona na wniosek nowej pani dyrektor. Pod koniec sierpnia do słupskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie w tej sprawie i zostało wszczęte postępowanie.
- Prezydent miasta zawiadomił, że zachodzi uzasadnione podejrzenie przywłaszczenia około 60 tysięcy złotych. Jako osobę odpowiedzialną wskazuje na byłą dyrektor przedszkola. Nikomu jednak nie przedstawiono jeszcze zarzutów. Sprawa jest w toku - powiedziała nam Maria Pawłyna, prokurator rejonowy w Słupsku.
Elżbieta O., była dyrektor, przestała pracować po tym, jak przegrała konkurs na to stanowisko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?