Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dworzec wstydu

Magdalena Olechnowicz [email protected]
Bezdomni na słupskim dworcu PKP.
Bezdomni na słupskim dworcu PKP.
Odrażający smród ludzkich odchodów i awanturujący się bezdomni na głównym holu dworca PKP. Takie powitanie czeka na wysiadających podróżnych.

Komentarz dnia

Komentarz dnia

I wszystkim stało się ciepło

Krzysztof Nałęcz
[email protected]

Rok temu opublikowaliśmy tekst ze wstrząsającymi wypowiedziami umierających bezdomnych, nałogowych alkoholików okupujących dworzec PKP w Słupsku. Nie ukrywali, że pić nie przestaną, a życie mają już i tak przegrane. Apelowaliśmy wówczas, aby zapewnić im tę odrobinę godności, która należy się każdemu bez wyjątku człowiekowi. Dać im prawo do godnej śmierci. Powstanie "miejskiej ogrzewalni", między innymi dla takich właśnie ludzi straconych, to świetna wiadomość. Dobra także dla tych, którzy na drugi świat się nie wybierają, ale domu aktualnie nie mają.

Bezdomność to problem światowy, z którym ludzkość za gładko przeniosła z poprzedniego stulecia w XXI wiek. Dobrze, że w Słupsku zdecydowano się na proste, niezbyt kosztowne, ale cenne rozwiązanie.

Zarządca zapewnia, że wkrótce to się skończy, bo powstać ma tam sklep Biedronka.

Słupski dworzec PKP jest ogromny i kompletnie nie wykorzystany. Na głównym holu oprócz kas, znajduje się tylko kilka sklepików. Niewykorzystana jest przestrzeń na piętrze, podobnie jak ta poziom niżej. - Niestety, dworzec został wybudowany za duży w stosunku do potrzeb. W ogóle nie ma zainteresowania wynajmowaniem tych powierzchni.

Zgłosiła się jedynie Biedronka, która chce wynająć tysiąc metrów kwadratowych powierzchni na głównym holu i wybudować tam swój sklep. Starania firmy trwają od lipca. W tej chwili załatwia ona wszelkie formalności niezbędne do budowy - mówi Jarosław Radzikowski z PKP Dworce Kolejowe w Gdańsku.

Póki co na dworcu od lat "gospodarzami" są bezdomni. Choć są nękani i przeganiani przez straż miejską, kolejową i policję, ciągle wracają.

Krzyk rozpaczy

- To naprawdę odrażająca wizytówka miasta - mówi Magdalena Muszyńska ze Słupska. - Przed dniem Wszystkich Świętych wyjeżdżałam z dworca z dzieckiem. Ledwo weszłam do głównego holu, odrzucił mnie smród moczu i alkoholu, który tworzy mieszankę wybuchową. Ledwo tam wytrzymałam.

Na dodatek na widok brudnych, śmierdzących i wulgarnie się kłócących bezdomnych był narażony mój czteroletni synek. Musiałam mu wyjaśniać, dlaczego tak dziwie wyglądają i dlaczego tak krzyczą.

Niestety, bezdomni na dworcach kolejowych byli od zawsze. Zarządcy słupskiego dworca wciąż się zmieniają i jak do tej pory, nikt problemu nie rozwiązał.

- Bezdomni to temat rzeka, trwający od lat. Gospodarujemy 14 dworcami w województwie pomorskim i wszędzie jest ten sam problem. Nawet jak ich się stamtąd wywiezie do noclegowni, to i tak wracają - mówi Jarosław Radzikowski z PKP Dworce Kolejowe w Gdańsku.

Nie ma paragrafu

Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie już trzeci rok z rzędu prowadzi akcję "Pierwszy kontakt", która ma na celu przeniesienie bezdomnych z różnych miejsc z terenu miasta do noclegowni czy schronisk.

- Niestety, nic na siłę nie możemy zrobić. Proponujemy im nocleg pod dachem, informujemy, gdzie mogą pójść, umyć się. Wyciągamy do nich pomocną dłoń, ale oni muszą chcieć po nią sięgnąć - mówi Klaudiusz Dyjas z MOPR.

Straż miejska też działa tylko doraźnie i nie potrafi załatwić problemu.
- Możemy odwieźć na izbę wytrzeźwień osoby, które są pod wpływem alkoholu - wyjaśnia Wojciech Kozłowski, komendant straży miejskiej w Słupsku. - Nie możemy jednak siłą usuwać tych ludzi tylko dlatego, że tam siedzą, śmierdzą i odstraszają przechodniów. Nie ma do tego podstaw prawnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza