Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wulgarne wybryki w Gimnazjum nr 5 w Słupsku

Zbigniew Marecki
Wiele szkół po podobnych incydentach wprowadziło zakaz używania na ich terenie telefonów komórkowych.
Wiele szkół po podobnych incydentach wprowadziło zakaz używania na ich terenie telefonów komórkowych.
To były wulgarne i chamskie zachowania uczniów, ale dyrekcja gimnazjum zachowała się prawidłowo.

Tak słupska delegatura Kuratorium Oświaty ocenia obrzydliwe zabawy w klasie, które miały miejsce w Gimnazjum nr 5 w Słupsku.

Matka uczennicy tego gimnazjum zgłosiła doniesienie na policję, że jej córka została ofiarą zabawy kolegów, którzy udawali gwałt na niej, sfotografowali te sceny na komórce i pokazywali je kolegom.

Sprawą już zajmuje się Sąd Rodzinny w Słupsku. Po wczorajszej publikacji w naszej redakcji pojawiła się matka dziewczynki. Z jej relacji wynika, że do zdarzenia doszło na lekcji religii, w obecności katechetki.

- Jeden z uczniów, który chodził po klasie, stanął za moją córką i zaczął naśladować ruchy seksualne. Jego kolega przy pomocy komórki sfotografował, co się działo. Moja córka, która jest bardzo spokojną dziewczynką, początkowo nie zauważyła, co się dzieje. Wkrótce jednak chłopcy zaczęli pokazywać zrobione zdjęcia kolegom i koleżankom. Śmiechy kolegów spowodowały, że córka poszła zobaczyć, co jest na zdjęciach. Wtedy bardzo się przejęła - relacjonuje kobieta.

Po powrocie ze szkoły zamknęła się w swoim pokoju, nie chciała jeść i rozmawiać z mamą. Dopiero po długich namowach opowiedziała ze łzami w oczach, co się stało.

- Byłam wstrząśnięta. Rano od razu poszłam do dyrektorki szkoły. Opowiedziałam jej, co zaszło. Pani dyrektor wezwała chłopców. Obejrzała komórkę, na której już nie było tych wulgarnych zdjęć. Dwie uczennice z tej klasy potwierdziły jednak, że były obrzydliwe i straszne. Chłopcy bardzo się przestraszyli.

Dyrektorka zapowiedziała, że będą mieli obniżone zachowanie. Jej zdaniem to była wystarczająca kara - mówi. Mimo to matka zdecydowała, że pójdzie na policję.

- Obniżenie sprawowania jest zbyt niską karą, która na chłopcach nie zrobi wrażenia - tłumaczy. Podkreśla, że dla dobra dziecka nie chciała rozgłosu.
Jednak, gdy napisaliśmy o tym, postanowiła opowiedzieć dokładnie, co zaszło. - Chcę, aby było wiadomo, co się działo na lekcji religii, na oczach nauczycielki. Obawiam się, że sprawa może pójść w tym kierunku, że moja córka zostanie napiętnowana i uznana przez otoczenie za winną - dodaje.

Tymczasem Lucyna Sroczyńska, szefowa słupskiej delegatury Kuratorium Oświaty, uważa, że dyrekcja gimnazjum zrobiła wszystko, aby wyjaśnić dobrze sprawę.

- Zostaliśmy przez panią dyrektor Barbarę Kujat dokładnie poinformowani, co się stało. Zachowała się bardzo dobrze. Wyjaśniała sprawę zgodnie z procedurą. Wysłuchała relacji wszystkich stron, wezwała do szkoły rodziców chłopców, rozmawiała z nauczycielką, były pogadanki z uczniami oraz zapowiedź, że chłopcy będą mieli na półrocze maksymalnie obniżone zachowanie oraz inne kary wychowawcze - wyjaśnia Sroczyńska.

Jej zdaniem na lekcji doszło do wulgarnych i chamskich zachowań, ale to były tylko wybryki, których konsekwencje przeraziły chłopców. - To też trzeba brać pod uwagę - podkreśla. I dodaje, że gimnazjum będzie teraz bardzo dokładnie nadzorowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza