Leszek Less Kobyliński, rodzinny idol prezydenta, był bratem jego matki i nagrywał w USA.
Prezydent Słupska podkreśla, że piosenki Kobylińskiego jak najbardziej nadają się na karnawał.
- Znakomicie się przy nich tańczy - mówi Maciej Kobyliśki. - Ja słucham ich nie tylko w karnawale. Często odtwarzam je w czasie jazdy samochodem.
Idol prezydenta Słupska nie żyje od dziesięciu lat. Urodził się w 1924 roku i był powstańcem warszawskim. Po wojnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych i tam nagrywał piosenki dla amerykańskiej Polonii.
Śpiewał bardzo spokojne i nostalgiczne piosenki o tęsknocie za rodzinnym krajem, a także amerykańskie standardy, między innymi "Yesterday" The Beatles lub "Everybody loves somebody" Franka Sinatry.
Polonijnego piosenkarza i prezydenta Słupska łączy bliskie pokrewieństwo.
- To brat mojej matki - tłumaczy Maciej Kobyliński. - Jego prawdziwe nazwisko brzmi Pankau. W USA zmienił je na nazwisko mojej rodziny.
Trudno znaleźć płyty z piosenkami Lessa Kobylińskiego, a prezydent miał tylko kasetę z jego utworami. Teraz słucha ich z CD - piosenki zostały przegrane z taśmy na płytę.
Po przegraniu longplay "Sentimental journey to Poland" (Sentymentalna podróż do Polski) Maciej Kobyliński rozdał 50 znajomym.
(map)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?