Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia mieszkańców ulicy Wolności

Fot. Sławomir Żabicki
Bohaterowie z bloku przy ulicy Wolności. Od lewej Wanda Witek, Jarosław Sochacki i Kazimiera Magiera.
Bohaterowie z bloku przy ulicy Wolności. Od lewej Wanda Witek, Jarosław Sochacki i Kazimiera Magiera. Fot. Sławomir Żabicki
Osiem długich lat walki kosztowało ich pozbycie się setek tysięcy długu, w które wpędził ich nieuczciwy developer.

Wczoraj mieszkańcy bloku przy ul. Wolności w Słupsku ostatecznie oczyścili hipotekę swojego domu. Ich historia to niezwykły przykład ludzkiej determinacji.

W 1999 roku Józef Ł., właściciel firmy developerskiej, ogłosił niezwykle korzystną ofertę sprzedaży mieszkań przy ul. Wolności. Dziesięć procent wpłaty na początek, a reszta rozłożona na dziesięć lat. Chętni do adaptowanego z dawnej kotłowni budynku byli.

Zapłacili i tyle widzieli Józefa Ł., który zostawił budynek bez dachu, kanalizacji i urządzeń elektrycznych, a na adaptację wziął 600 tys. zł kredytu, obciążając nim hipotekę nieruchomości.

Za działkę nie zapłacił też poprzedniemu właścicielowi - Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego - kolejne 300 tys. zł. W 2003 roku prokuratura oskarżyła go i jego córkę Ewę Ł. o wyłudzenie działki od PARR.

Postanowili walczyć

Pechowi nabywcy lokali zostali pozostawieni samym sobie. Nie wyprowadzili się z budynku, bo bali się, że wierzyciele Józefa Ł. nie wpuszczą ich z powrotem.

- Skrzyknęliśmy się i postanowiliśmy walczyć - mówi lokatorka Kazimiera Magiera. Bez przygotowania prawniczego i ekonomicznego zmienili władze w spółdzielni, która zarządzała budynkiem i próbowali wyprostować liczne oszustwa Józefa Ł.

- Złożyliśmy się na dach, doprowadziliśmy prąd. Później zrobiliśmy kanalizację
- opowiada Wanda Witek, mieszkanka bloku. - Zimą początkowo nie było ogrzewania, więc kupiliśmy piec na trociny.

Dom jak z koszmaru (wygrał w 2006 roku konkurs "Głosu" na najbrzydszy budynek w mieście) zamienił się w ładną nieruchomość.

Komentarz dnia

Komentarz dnia

Nie ma rzeczy niemożliwych? Są. Pokazali to mieszkańcy bloku przy ulicy Wolności w Słupsku. Niegdyś szpetnego koszmarka z długami. Obecnie ładnego, wyremontowanego budynku z czystą księgą wieczystą. Wszystko zawdzięczają sobie, własnej determinacji i poświęceniu. Dzięki temu wyszli na prostą. Brawa i gratulacje. Po prostu, jak to się mówi w slangu młodzieżowym: szacunek!

- Wszystkiego uczyliśmy się od początku - opowiada lokator Jarosław Sochacki, doktor historii z Akademii Pomorskiej. - Nikt w nas nie wierzył. Nikt nie myślał, że kiedykolwiek nam się uda wyprostować tę sytuację.

- Jak jednak się postarzałam przez te wszystkie lata - dodaje Wanda Witek.

Nareszcie wolni

Dopiero na początku 2007 roku zostali zameldowani w lokalach, w których zamieszkiwali od lat. Kilka dni temu udało im się spłacić największych wierzycieli.

Bank dostał 300 tys. zł, umarzając połowę zaległości, a PARR S.A. swoje 300 tys. zł. Budynek został ocieplony i wyremontowany z zewnątrz za kolejne 160 tys. zł. Dom już nie jest zadłużony.

16 stycznia 2008 roku, po ośmiu latach od wpłacenia zaliczek, mieszkańcy staną się prawnymi właścicielami mieszkań.

- Aż trudno uwierzyć, że nam się udało - mówią mieszkańcy. - Pomógł nam boom mieszkaniowy. Dzięki niemu mogliśmy sprzedać puste lokale i spłacić wszystkie długi. Mamy jeszcze dwa mieszkania do sprzedaży.

Józef Ł. wraz żoną po prostu wsiąkł. W 2003 roku, kiedy oskarżająca go prokuratura wnioskowała o areszt, sąd nakazał tylko dozór policyjny. Dopiero trzy lata później sąd wydał nakaz aresztowania Ł., bo nie stawiał się on na rozprawy.

Córkę Józefa Ł. w grudniu 2007 roku skazano na dwa lata wiezienia w zawieszeniu na pięć, zakaz prowadzenia działalności gospodarczej przez sześć lat i nakazano wypłacenie poszkodowanym 40 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza