Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nepalczycy w Flair Poland - kontrowersje

Krzysztof Tomasik
Produkcja w Flair Poland.
Produkcja w Flair Poland. Krzysztof Tomasik
Pracownicy spółki Flair Poland w Kobylnicy są zdziwieni, że prezes firmy zdecydował się sprowadzić tapicerów z Nepalu.

- To jest demonstracja, że można pracować więcej i za niższe pieniądze - uważają.

Nasz piątkowy tekst informujący o tym, że od marca w spółce Flair Poland ma rozpocząć pracę 10 tapicerów z Nepalu, którzy będą zarabiać 10 procent mniej niż Polacy, a firma zapewni im zakwaterowanie w wynajmowanych mieszkaniach, wywołał spore poruszenie. W tej sprawie kontaktowali się z nami byli i obecni pracownicy firmy.

- Pracowałem tam tylko dwa miesiące. Na okresie próbnym. Gdy po miesiącu jako tapicer zarobiłem 800 złotych, zacząłem się rozglądać za innym zatrudnieniem. Po drugim miesiącu znalazłem o wiele lepsze zajęcie: lżejsze i o wiele lepiej płatne - opowiada pan Krzysztof (imię zmienione, personalia do wiadomości redakcji). Jego zdaniem we Flair Poland ludzie nie chcą pracować, bo akord minutowy jest tak ustawiony, że początkujący pracownik nie jest w tej firmie w stanie zarobić przyzwoitego wynagrodzenia.

- To prawda, że bardzo doświadczeni tapicerzy, z kilkunastoletnim stażem, są w stanie w spółce zarobić ponad trzy tysiące miesięcznie, ale oni wszystko wiedzą. Potrafią odpowiednio chwycić meble i naciągnąć pokrycia tak, jak trzeba. Moim zdaniem oni powinni nawet zarobić więcej - dodaje pan Krzysztof.

Zatrudnienie przez Flair Poland pracowników z Nepalu odbiera jako demonstrację. - Prezes chce pokazać Polakom, że może ściągnąć ludzi, którzy za bardzo małe pieniądze będą wydajnie pracować - ocenia.

Dziwi się, że władze Polski pozwalają na takie rozwiązania. - Dziwię się także Nepalczykom, bo jeśli umieją angielski, to na pewno znaleźliby lepsze oferty w Anglii. Chyba że to będą ludzie całkowicie zależni od pracodawcy - zastanawia się pan Krzysztof.
Podobnych opinii pojawiło się bardzo wiele. Pojawiły się nawet sugestie, że Nepalczyków ściąga się, bo oni nie znają polskiego prawa pracy i łatwiej ich będzie "wyrolować". Pani Iwona z gminy Kępice (nazwisko do wiadomości redakcji) poczuła się wręcz dyskryminowana w firmie Flair Poland.

- Trafiłam tam na dwumiesięczny kurs organizowany przez Powiatowy Urząd Pracy w Słupsku. Robiłam to samo co inni pracownicy. Bardzo mi to odpowiadało, ale po dwóch miesiącach okazało się, że nie ma pracy dla kobiet. Nie pomogło nawet wstawiennictwo ze strony pani, która opiekowała się kursantami. Dlatego uważam, że prezes spółki mija się z prawdą, gdy mówi, że nie ma chętnych do pracy w tym zakładzie - mówi pani Iwona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza