Czarna seria rozpoczęła się pod koniec stycznia. Wtedy w wypadku na przejściu dla pieszych przy ul. Gdańskiej (na wysokości ul. Klonowej) słupszczanin potrącił dwóch pieszych. Jeden zginął na miejscu, drugi z licznymi obrażeniami trafił do szpitala. Było ciemno i padał deszcz. Kierowca był w szoku, nie wiedział jak do tego doszło.
- Szok? To morderca, pirat! Jechał 150 na godzinę. Czy wiecie jak wyglądało jego ciało po wypadku? - mówi krewna ofiary, która przyszła do naszej redakcji po pogrzebie. Miała ogromne pretensje, że sprawca nie został aresztowany, a my nie napiętnowaliśmy go.
Według policjantów wielu kierowców rzeczywiście jeździ jak "z wyłączonym mózgiem, w amoku".
Wydawać by się mogło, że na pasach pieszy jest wyjątkowo chroniony. Z daleka widać znaki pionowe i poziome, które informują kierowców o możliwym natknięciu się na przechodzącego człowieka. - Przeanalizowałem wszystkie zdarzenia, chciałem sprawdzić, czy mają coś ze sobą wspólnego, aby znaleźć sposób, żeby ich jakoś uniknąć - mówi Marek Komodołowicz, naczelnik sekcji ruchu drogowego słupskiej policji.
- Niestety, okazuje się, że to przypadek. Każde wydarzyło się w w innym miejscu, czasie i w innych warunkach.
W poniedziałek po południu na przejściu dla pieszych na skrzyżowaniu ulic Kilińskiego i Kopernika w Słupsku kierowca peugeota znów potrącił przechodzącego. Przeżyje.
Po czarnej serii policjanci ze Słupska pod lupę wzięli kierowców i pieszych. Okazuje się, że nieroztropni są i jedni, i drudzy. Tylko wczoraj jeden patrol policji wlepił dziesięć mandatów za łamanie przepisów przy przechodzeniu przez jezdnię.
- Wtargnięcie na pasy też jest wykroczeniem - mówi Komodołowicz. - Piesi czasem bardzo bezwzględnie korzystają z tego, że mają pierwszeństwo. Jakby nie brali pod uwagę, że z nadjeżdżającym samochodem nie mają żadnych szans.
Jednak wypadków z winy kierowców jest o wiele więcej.
- Kierowcy po prostu nie ustępują pierwszeństwa. Nawet gdy przy pasach zatrzyma się inny samochód, po prostu go omijają i jadą dalej - dodaje Komodołowicz. - Każda sytuacja jest inna i jeśli nawet sto razy udało się nam przejechać lub przejść ulicę bez kłopotu, za sto pierwszym może być inaczej.
Ofiara i oskarżony - po wypadku
Maria Pawłyna, szefowa słupskiej Prokuratury Rejonowej uważa, że w przypadku spowodowania nawet śmiertelnego wypadku na przejściu dla pieszych, wystarczy dozór policji.
- Jeśli kierowca był trzeźwy aresztu nie stosuje się pochopnie, bo nie może on zastąpić kary więzienia. A to, czy prędkość została przekroczona i inne okoliczności zdarzenia, ustala później biegły. Wypadek to przestępstwo nieumyślne. Co innego pijany kierowca. Wtedy od razu jest wniosek o areszt.
Aresztu domagają się zwykle rodziny ofiar. Później w sądzie dążą, by kierowca dostał karę bezwzględnego więzienia. Jednak trzeźwemu sprawcy wypadku prawie zawsze sąd wymierza karę w zawieszeniu. Przed laty w Słupsku była głośna sprawa potrącenia 76-letniego emerytowanego sędziego, który po wypadku zmarł w szpitalu. Kierowca dostał rok i osiem miesięcy w zawieszeniu i zabrano mu prawo jazdy.
Rodzina ofiary nie mogła się z tym pogodzić. Sąd stwierdził, że jest to sprawiedliwa kara, a przy okazji wytknął, że niebezpieczną drogę przebudowano dopiero po tragedii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?