Akcja na Lelewela
Dla Jacka Kotlarka i Czesława Dietricha, strażników miejskich ze Słupska to miał być normalny dzień służby. Kiedy w czwartek jechali na interwencję nic nie zapowiadało dramatycznych wydarzeń.
- Zajmowaliśmy się nieprawidłowo zaparkowanymi autami - mówi Czesław Dietrich, strażnik. - Byliśmy na dwóch krańcach ulicy. W pewnej chwili zobaczyłem, jak stojący przy sklepie dziecięcy wózek zjeżdża z chodnika na ulicę i pędzi w dół. Wiedziałem, że nie zdążę do dobiec. Krzyknąłem do kolegi.
- Od razu rzuciłem się w jego stronę - mówi Jacek Kotlarek, drugi strażnik (27 lat w straży zaledwie od siedmiu miesięcy). - Biegnąc, widziałem, że w środku jest dziecko. Bałem się, że rozpędzony wózek się wywróci, a dziecko wypadnie na ulicę lub nadjedzie samochód.
Strażnikowi, który musiał użyć całej swojej sprawności fizycznej, udało się zatrzymać wózek nietknięty.
- Miałem bardzo duży problemy. Wózek jechał naprawdę bardzo szybko - dodaje Kotlarek.
Scena grozy
Scena grozy
Sytuacja z ulicy Lelewela przypomina słynną scenę na schodach z filmu "Pancernik Potiomkin" Eisensteina. Tyraliera oddziału wojska otwiera ogień do demonstrantów. Jedną z ofiar jest matka trzymająca wózek. Uwolniony z rąk postrzelonej kobiety stacza się po stromych schodach. Nikt nie jest w stanie go zatrzymać. Scena określana jako "najbardziej sugestywne sześć minut w historii kina.
Bez wątpienia błyskawiczna reakcja strażników ocaliła chłopca od wypadku, a być może nawet śmierci.
- Nie czujemy się bohaterami. My po prostu akurat byliśmy we właściwym miejscu i o właściwym czasie - mówią skromnie.
Zbyt skromnie. O to właśnie chodzi w tej pracy, aby znaleźć się w odpowiednim czasie i miejscu.
Jak się później okazało, w wózku puściły hamulce. Matka dziecka robiła w tym czasie zakupy w sklepie i nie miała pojęcia o tym, co się dzieje na zewnątrz. Gdy zorietntowała się, co się wydarzyło, była w kompletnym szoku.
- Teoretycznie tej pani należałby się mandat za brak właściwej opieki nad dzieckiem. - mówi Jacek Kotlarek.
- Ale uznaliśmy jednak, że i tak przeżyła ogromny stres. Jesteśmy pewini, że już nigdy nie zostawi dziecka samego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?