Rodzice niemowlęcia odpowiadają za to, że zostawili dziecko pod opieką kompletnie pijanego mężczyzny. Nikt z oskarżonych nie przyznał się wprost do winy.
Dzisiaj doszło do odczytania aktu oskarżenia, w którym słupska Prokuratura Rejonowa zarzuca 54-letniemu Jerzemu O. zabójstwo.
Tragedia rozegrała się 19 maja 2007 roku we wsi Jeziorka w gminie Damnica Z zarzutu wynika, że oskarżony zabił dziecko w ten sposób, że trzymając je za rączkę i nóżkę, uderzał nim o ścianę oraz bił pięścią. Rodzice odpowiadają za narażenie dziecka na śmierć, bo zostawili je pod opieką pijanego nałogowego alkoholika.
Sąd przez cztery godziny bez przerwy wysłuchiwał oskarżonych. W wyjaśnieniach Jerzy O. pomniejszał swoją rolę. Twierdził, że to rodzice zdecydowali, by on pilnował Wiktorii, a sami pojechali do sklepu w sąsiedniej wsi po alkohol.
Utrzymywał też, że ze względu na chore ścięgna i to, że jest kulawy, dziecko mogło upadać razem z nim, kiedy je przenosił. Jednak nie omieszkał też wspomnieć, że być może "rodzice zmordowali je wcześniej, bo miało mętne oczy".
- Mam 54 lata, dziesięcioro własnych dzieci i dziewięcioro wnucząt i nie pozwoliłbym sobie na zamordowanie dziecka. Nie jestem głupi, wariat czy sadysta. Po prostu kocham dzieci - płakał oskarżony i przyznał się tylko do tego, ze tamtego dnia jeździł motorkiem po pijanemu. - A najlepiej powieście mnie! Zabijcie i dajcie mi spokój!
Z kolei 33-letni Tadeusz D., ojciec Wiktorii, nie bardzo rozumiał zarzuty. Także przyznał się tylko do jazdy po pijanemu, a do narażenia życia dziecka - nie. Dopiero gdy sąd wytłumaczył mu, o co jest oskarżony, potwierdził, że rzeczywiście zostawił córeczkę pod opieką Jerzego O. - Miałem do niego zaufanie - mówił ojciec.
To samo powtórzyła matka 35-letnia Urszula D. Ona także piła tamtego dnia. - Nie myślałam, że dojdzie do takiej tragedii - płakała kobieta. - Bardzo dbałam o córkę. Kochałam ją nad życie. To było moje pierwsze dziecko.
Wszyscy oskarżeni w chwili zatrzymania zostali przebadani alkotestem, Jerzy O. miał 2,7, Tadeusz D. - 2,6, a Urszula D. - 1,2 promila w wydychanym powietrzu.
Dzisiaj w sądzie biegli psychiatrzy przedstawili też swoją opinię. - Jerzy O. w chwili popełnienia czynu był pijany, ale poczytalny - stwierdzili. - Wiedział, co robi i mógł pokierować swoim postępowaniem.
W lipcu ubiegłego roku, po śmierci Wiktorii, jej rodzice wzięli ślub. Ich drugie dziecko ma dwa miesiące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?