Jeden z młodych amatorów koszykówki już został ciężko ranny. Wpadł na metalowy element podstawy kosza i pokiereszował nogę. Trzy tygodnie spędził lecząc się w szpitalu.
- Już nie wiemy co robić. Kogo prosić o pomoc, to boisko, to jedyne miejsce na osiedlu gdzie możemy pograć, ale jest w fatalnym stanie - poskarżył się nam Marek Iwańczuk, gimnazjalista ze Słupska, który mieszka w bloku przy ul. Grodzkiej.
Boisko mieędzy blokami a rzeką to jedyna osiedlowa atrakcja dla młodzieży.
- Uwielbiam grać w kosza, chciałem nawet z kolegami zapisać się do juniorów w Czarnych, no ale nie mamy nawet gdzie potrenować - mówi Marek.
Marek pokazał nam boisko na swoim osiedlu. Asfaltowy plac otoczony jest płotem z drucianej siatki. Po deszczu boisko przypomina raczej brudne bajoro. Mało tego. Druty z siatki niebezpiecznie wystają, nie ma bramek, a po koszu pozostała tylko pokruszona tablica. - Kosz był tu jeszcze dwa tygodnie temu, ale jacyś wandale go oberwali - mówi Marek Iwańczuk.
- Może i dobrze, bo przynajmniej nikt nie zrobi sobie już krzywdy, tak jak mój kolega. Z rozwaloną nogą na trzy tygodnie trafił do szpitala.
Marek opowiada, jak grał z kumplami w koszykówkę. Jeden zrobił dwutakt, wrzucił piłkę do kosza i spadł wprost na wystającą, poszczerbioną rurę, element konstrukcji, na której zamontowany był kosz. - To był najpoważniejszy wypadek, po pokaleczenia po upadkach na szkło, którego tu zawsze jest pełno, to już norma - mówi gimnazjalista.
Marek twierdzi, że z kolegami próbował interweniować w sprawie boiska w spółdzielni mieszkaniowej Czyn, do której należą okoliczne bloki. - Tam powiedzieli, że to nie ich teren. Zapytaliśmy więc konserwatora z osiedla, co mamy robić, a on powiedział, że tylko "Głos Pomorza" nam pomoże - przyznaje Marek.
Teraz teren należy do miasta, choć boisko wiele lat temu wybudowała spółdzielnia Czyn. Administrujący boiskiem dyrektor Zarządy Cmentarzy Komunalnych i Terenów Zielonych był w piątek nieuchwytny. Sprawą zainteresowaliśmy więc rzecznika prasowego prezydenta Słupska. Reakcja była natychmiastowa.
- Zgłosiłam sprawę i pracownicy z ZCKiTZ pojadą tam jeszcze dzisiaj - zapewniała w piątek Małgorzata Kowal asystentka rzecznika prasowego. - Od razu usuną oni najbardziej niebezpieczne elementy, które zagrażają życiu i zdrowiu bawiącej się tam młodzieży. Poobcinają wystające pręty i druty. Zrobią też dokumentację fotograficzną obiektu.
Małgorzata Kowal gwarantuje, że w najbliższych dniach urzędnicy zrobią dokładny przegląd boiska i wezmą się za jego naprawę.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?