Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na boisku przy ul. Garncarskiej jest bardzo niebezpiecznie

Monika Zacharzewska
Marek Iwańczuk na zdemolowanym boisku.
Marek Iwańczuk na zdemolowanym boisku. Fot. Krzysztof Tomasik
Skandalicznie wygląda boisko osiedlowe za blokami przy ul. Garncarskiej. Nie ma na nim bramek ani koszy i jest niebezpieczne.

Jeden z młodych amatorów koszykówki już został ciężko ranny. Wpadł na metalowy element podstawy kosza i pokiereszował nogę. Trzy tygodnie spędził lecząc się w szpitalu.

- Już nie wiemy co robić. Kogo prosić o pomoc, to boisko, to jedyne miejsce na osiedlu gdzie możemy pograć, ale jest w fatalnym stanie - poskarżył się nam Marek Iwańczuk, gimnazjalista ze Słupska, który mieszka w bloku przy ul. Grodzkiej.
Boisko mieędzy blokami a rzeką to jedyna osiedlowa atrakcja dla młodzieży.
- Uwielbiam grać w kosza, chciałem nawet z kolegami zapisać się do juniorów w Czarnych, no ale nie mamy nawet gdzie potrenować - mówi Marek.

Marek pokazał nam boisko na swoim osiedlu. Asfaltowy plac otoczony jest płotem z drucianej siatki. Po deszczu boisko przypomina raczej brudne bajoro. Mało tego. Druty z siatki niebezpiecznie wystają, nie ma bramek, a po koszu pozostała tylko pokruszona tablica. - Kosz był tu jeszcze dwa tygodnie temu, ale jacyś wandale go oberwali - mówi Marek Iwańczuk.

- Może i dobrze, bo przynajmniej nikt nie zrobi sobie już krzywdy, tak jak mój kolega. Z rozwaloną nogą na trzy tygodnie trafił do szpitala.

Marek opowiada, jak grał z kumplami w koszykówkę. Jeden zrobił dwutakt, wrzucił piłkę do kosza i spadł wprost na wystającą, poszczerbioną rurę, element konstrukcji, na której zamontowany był kosz. - To był najpoważniejszy wypadek, po pokaleczenia po upadkach na szkło, którego tu zawsze jest pełno, to już norma - mówi gimnazjalista.

Marek twierdzi, że z kolegami próbował interweniować w sprawie boiska w spółdzielni mieszkaniowej Czyn, do której należą okoliczne bloki. - Tam powiedzieli, że to nie ich teren. Zapytaliśmy więc konserwatora z osiedla, co mamy robić, a on powiedział, że tylko "Głos Pomorza" nam pomoże - przyznaje Marek.
Teraz teren należy do miasta, choć boisko wiele lat temu wybudowała spółdzielnia Czyn. Administrujący boiskiem dyrektor Zarządy Cmentarzy Komunalnych i Terenów Zielonych był w piątek nieuchwytny. Sprawą zainteresowaliśmy więc rzecznika prasowego prezydenta Słupska. Reakcja była natychmiastowa.

- Zgłosiłam sprawę i pracownicy z ZCKiTZ pojadą tam jeszcze dzisiaj - zapewniała w piątek Małgorzata Kowal asystentka rzecznika prasowego. - Od razu usuną oni najbardziej niebezpieczne elementy, które zagrażają życiu i zdrowiu bawiącej się tam młodzieży. Poobcinają wystające pręty i druty. Zrobią też dokumentację fotograficzną obiektu.

Małgorzata Kowal gwarantuje, że w najbliższych dniach urzędnicy zrobią dokładny przegląd boiska i wezmą się za jego naprawę.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza