Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi policjanci ranni w Kosowie

Fot. Archiwum
Polscy policjanci w Kosowskiej Mitrowicy.
Polscy policjanci w Kosowskiej Mitrowicy. Fot. Archiwum
Podczas eskortowania zatrzymanych Serbów w Kosowskiej Mitrowicy na polskich funkcjonariuszy poleciały wczoraj granaty i koktajle Mołotowa.

28 zostało rannych. Wśród nich są policjanci z Pomorza.

Wśród 115 policjantów stacjonujących od listopada ubiegłego roku w Kosowie jest Tomasz Nowakowski ze Słupska. Według informacji, jakie udało nam się uzyskać, nie został ranny. Poszkodowanych zostało dwóch innych policjantów z naszego województwa. Jeden z Kartuz, drugi z Gdańska.

- Tomasz Nowakowski był w pionie logistycznym, który nie bierze bezpośredniego udziału w akcji - mówi Piotr Kozłowski, rzecznik słupskiej Szkoły Policji, która jako jedyna w kraju szkoli policjantów do służby w misjach w Kosowie. - Nie mamy jednak jeszcze żadnej oficjalnej informacji na ten temat.

Tomasz Nowakowski zasłynął dwa lata temu, gdy razem z innym policjantem uratował tonącą w Słupi kobietę. Zdarzeniu przyglądał się jej synek. Przeżyła tylko dzięki interwencji policjantów.

Podinspektor Zbigniew Zubel, szef szkolenia polskich policjantów wyjeżdżających na misje do Kosowa mówi, że Kosowska Mitrowica to wyjątkowo niebezpieczny teren. Był tam od czerwca 2006 do stycznia 2007 roku, wcześniej kilka lat spędził w Serbii na misjach.

- Miasto jest podzielone na część muzułmańską i serbską - mówi Zubel. - Oddziela je tylko rzeka. Do zamieszek najczęściej dochodzi na moście, który jest punktem zapalnym. Wszystkie demonstracje próbują przejść mostem na jedną lub drugą stronę. Nasi policjanci są zawsze najbliżej mostu.

Co gorsza, w przypadku zamieszek wojsko natychmiast się wycofuje i czeka na rozkazy.

- Tylko policjanci są przygotowani do walki z tłumem - mówi podinspektor. - Również lokalna policja nie bierze udziału w akcji.
W kotle pozostają tylko polscy policjanci. Według Zbigniewa Zubela policja jest dobrze wyposażona, ale do walki - góra - dwugodzinnej i gdy demonstranci używają siły fizycznej i kamieni.

- Mają kaski, gogle, kamizelki kuloodporne, broń - mówi podinspektor. - Niestety, nie ma skutecznego zabezpieczenia przeciwko granatom czy broni palnej.
Jego zdaniem 115 osobowy kontyngent jest za mały do utrzymania porządku w niebezpiecznym terenie.

Wcześniej w Kosowie często dochodziło do eskalacji przemocy. Obie strony - Albańczycy i Serbowie, próbują w różny sposób zastraszyć policjantów. Zubel przypomina sytuację sprzed pięciu lat.

- Dzieci muzułmańskie zostały poszczute psami, wpadły do rzeki i się utopiły - mówi - Kilka tysięcy demonstrantów rozpoczęło czystki etniczne. Doszło do wielu morderstw. Policjanci polscy, którzy próbowali rozdzielić walczących, zostali obrzuceni granatami. Kilkunastu zostało poważnie rannych.

Były też próby przejęcia polskiej bazy przez kilkusetosobowy tłum demonstrantów. Zawsze jednak atak był skutecznie odpierany. Zubel zapewnia, że służą tam tylko najlepsi policjanci, którzy przejdą ścisłą weryfikację, m.in. testy psychologiczne.

Muszą też co najmniej od pięciu lat pracować w policji. Według podinspektora zarobki są niewspółmierne do zagrożenia. Dziennie policjant dostaje około 30 dolarów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza