Nie mogą jednak nic zrobić, bo grać pozwolił im sam wiceprezydent miasta.
Co najmniej do końca roku murawa na stadionie przy ul. Madalińskiego nie powinna być używana. Musi mieć czas na ukorzenienie, tak wynika z ekspertyzy. Tymczasem teraz, gdy ziemia jest podmokła, a trawa słaba, piłkarze grają tam na całego. Po meczu murawa wygląda jak zaorane pole.
- Psują nam całą robotę - nie kryje żalu Zbigniew Koziorowicz, kierownik stadionu. - Podczas ostatniego meczu znów zniszczyli nam całą murawę. Oni w ogóle nie powinni tu grać, bo to stadion lekkoatletyczny.
Trawa naprawiana jest na koszt Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Gryf nie płaci ani złotówki za renowację płyty. Według działaczy, płyta stadionu powinna być wykorzystywana tylko do takich konkurencji jak rzut oszczepem czy młotem. Intensywna gra w piłkę za bardzo ją eksploatuje.
- Wiem, że piłkarze robią wielką krzywdę tej murawie - rozkłada ręce Henryk Jarosiewicz, dyrektor SOSiR. - Popieram lekkoatletów, ale decyzje, kto na tym boisku ćwiczy, zapadają wyżej. Nic nie mogę zrobić.
Jak się okazuje, decyduje się o tym aż w gabinecie wiceprezydenta odpowiedzialnego za kulturę i sport - Ryszarda Kwiatkowskiego. Zarząd SOSiR przekonywał go jednak, że na Madalińskiego grać nie można. Prezydent nie usłuchał i wpuścił piłkarzy na boisko.
- To niestety przykra konieczność - wyjaśnia wiceprezydent Kwiatkowski. - Obiekty Gryfa są za małe, aby obsłużyć wszystkie mecze kilku sekcji piłkarzy, dlatego musieliśmy się ratować w taki sposób.
Wiceprezydent zapewnia, że nie dopuści do niszczenia murawy. - Jeśli okaże się, że rzeczywiście murawa ucierpi na obecności piłkarzy, przestaną tam grać - mówi wiceprezydent Ryszard Kwiatkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?